Mniej więcej raz na półtora miesiąca na parkietach najmodniejszych warszawskich knajp czas zatrzymuje się w miejscu. Nikt nikogo nie pyta o wiek, muzykę serwują dj-e od dwudziestki do siedemdziesiątki, a moda na hipstera tworzy miraż z muchami, krawatami i odświętną suknią. Młodzi, którzy na dancing międzypokoleniowy trafiają pierwszy raz, najpierw są w ciężkim szoku, potem zapewniają, że na pewno pojawią się na kolejnym.
Niedzielne popołudnie w Cafe Kulturalnej. Parkiet jest pełen, w hallu rozmawia ze sobą drugie tyle osób. Na scenie pojawia się znany raper Rafał PONO Poniedzielski, któremu towarzyszy popularny wśród młodej publiki dj Def i… 74-letnia dj-ka Wika. PONO wykonuje swój słynny numer „Będę brał cię w aucie”. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że w rytmie kawałka podskakują seniorzy 50, 60, 70 i 80 plus. Jedna z pań wybija rytm nogą i głośno podśpiewuje tekst: – Ja to znam, mój wnuk to katuje – słyszę od niej. Pan Piotr (72) mówi mi z kolei, że w końcu przynajmniej wie, co to ten hiphop i że nawet mu się podoba. Ania, która na pewno nie ma nie więcej niż 25 lat, wypuszczona z objęć pana Pawła (byłego instruktora tańca disco w Stodole, który na parkiecie zdeklasował absolutnie wszystkich), zdyszana rzuca tylko: – O Jezu, jaką on ma krzepę! I dodaje, że chyba nikt jej jutro w pracy nie uwierzy, że jestem wymęczona po imprezie z seniorami. Międzypokoleniowe dancingi, które półtora roku temu zainicjowała w Warszawie Paulina Braun mają już swoją renomę, a idea, którą zaszczepiła i w młodych, i tych starszych rozprzestrzenia się po mieście, odbijając coraz głośniejszym echem.
Wszystko zaczęło się w poprzednie wakacje. Paulina animowała UFO, popularne tamtego lata miejsce, instalację architektoniczną na Placu na Rozdrożu. Zależało jej, żeby zintegrować okolicznych mieszkańców, a jednocześnie przyciągnąć różne grupy wiekowe. Od dawna już zajmowała się organizacją akcji dla różnych grup wykluczonych, a seniorzy byli jej oczkiem w głowie. Zawsze przyjaźniła się ze starszymi sąsiadami, lubiła nawiązywać rozmowy na ulicach, w środkach komunikacji. Tłumacząc starszej pani w autobusie, do czego można użyć iPhone'a zawarła znajomość, która trwa do dzisiaj. Kontakty zapisywała sobie najpierw w telefonie i na kartkach, aż w końcu doszła do momentu pokaźnej bazy, którą trzyma w Excelu. Półtora roku temu poczuła, że ma już wystarczająco dużo namiarów, żeby móc stworzyć projekt dla seniorów, o którym od dawna myślała. Początkowo miały być to warsztaty streetartowe, po których miał powstać mural. Niestety, nie dostała dofinansowania, więc postawiła na dancing. I chyba lepiej się stało, bo to właśnie ten pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę. Dzisiaj jest to już regularna impreza, a Paulina organizuje ją pod szyldem fundacji Nizio.
Celem Pauliny było to, żeby muzyka połączyła pokolenia. Szukając dj-ki seniorki natrafiła na krótki artykuł o Wice. Pojechała do „Bolka”, gdzie Wirginia Talan-Szmyt jest stałą rezydentką i zaprosiła ją do projektu. Od tamtej pory Wika regularnie grywa na dancingach u Pauliny, za każdym razem kooperując za dekami z młodymi dj-ami. – Od tych młodych chłopaków mogę w końcu nauczyć się czegoś nowego. Wiadomo, jak gram dla seniorów, muszę się ograniczać do niezbyt mocnych rytmów, trochę rocka, dżajfa może być, ale nie za ostro. A tu mogę pohulać – opowiada i wymienia jednym tchem: – House, electro, hip hop – to jest to! Wika przyznaje, że za dekami przeżywa drugą młodość. Zawodowo pracowała przez lata z trudną młodzieżą w zakładach poprawczych. – Wtedy musiałam zgłębiać inne rzeczy, które były potrzebne mi w pracy: pedagogikę, psychologię. Pasję muzyczną zostawiłam sobie do realizacji na emeryturze. Jak gram z tymi młodymi, którzy są artystami w swoim fachu, nie mogę przecież tak zupełnie odstawać. Technicznie im nie dorównam, ale dla mnie liczą się nowe rytmy, dźwięk, tempo. Muszę się wpasować. Zostawiam im winyle, sama gram z komputera i bez obaw zamiksuję jak trzeba – zapewnia. Zapytana o to, jak podoba jej się idea tańców międzypokoleniowych, odpowiada bez wahania, że takie coś było bardzo potrzebne: – Wiem, że to nasze starsze pokolenie potrafi dzisiaj młodym uprzykrzać życie. Zresztą vice versa. W końcu pojawiła się okazja, żeby przełamać bariery.
Co na to młodzi muzycy? PONO przyznaje, że obawiał się reakcji tej nietypowej dla niego wcześniej publiczności. Niepotrzebnie, bo swój występ skończył tańcząc w objęciach z jedną z seniorek. Jego mama, która również pojawiła się na imprezie, podkreślała tylko z uśmiechem, że dzisiaj jest z syna wyjątkowo dumna. Podobne obawy miał dj Def: – Zastanawiałem się jak to będzie, bo target wiekowy mocno się różnił się od tego, dla którego gram na co dzień. Bałem się, że wchodząc na scenę zabijemy z PONEM imprezę, a parkiet opustoszeje – przyznaje. Stało się odwrotnie, a podczas funkowego setu Defa seniorzy szaleli. – Życzę wszystkim młodym ludziom takiej otwartości na gatunki muzyczne i różne rodzaje grania – mówi dj.
Oprócz łączenia pokoleń poprzez muzykę, dla Pauliny bardzo istotna była jeszcze jedna rzecz: – Zależało mi, żeby seniorzy wracali do miejsc, w których organizuję dancingi. Aby chodzenie do modnych, popularnych wśród młodych ludzi miejsc było codziennością również dla seniorów – podkreśla. I tak się stało. Seniorzy zaczęli wpadać na herbatę, kawę, lampkę wina do Syreniego Śpiewu, Miasta Cypel, na Barkę. Udał się też drugi zamysł Pauliny, czyli integracja poza dancingiem. Nie dość, że seniorzy zaprzyjaźnili się ze sobą, zawierając nowe znajomości i bawią się w stałych grupach na parkiecie, to umawiają się na wspólne wypady i wzajemnie informują o innych imprezach kulturalnych. – Najbardziej chyba jednak cieszy mnie, kiedy słyszę od młodych ludzi, że już nie wstydzą się wyjść na imprezę, czy do kawiarni z własną mamą czy babcią. Przyznaję, że ubolewam nad tym, że w Polsce nadal takie sytuacje wydają się sztuczne, podczas gdy na południu czy na zachodzie Europy jest to po prostu normalne – podkreśla. – Dzielimy się na grupy i chociaż w Warszawie coraz więcej jest inicjatyw skierowanych do seniorów, nadal mało ma to wspólnego z prawdziwym wymiarem międzypokoleniowym – dodaje. Jednak po frekwencji i energii, która wręcz kipi z parkietu na jej imprezach widać, że już udało jej się wpłynąć na zmianę tej sytuacji. A w nowym roku, miejmy nadzieję, uda jej się coś jeszcze: integracja międzynarodowa, bo Paulina ma w planie przekonać seniorów do cudzoziemców i uczynić dancing nie tylko międzypokoleniowym, ale i multikulturowym.
Źródło: inf. własna (ngo.pl)