Zamiast wyrzucić niepotrzebną już roślinę na śmietnik, oddajmy ją w dobre ręce. Nowych właścicieli pomoże nam znaleźć Fundacja Schronisko dla Roślin.
Wszystko zaczęło się w 2015 roku, podczas zagranicznych podróży. To wtedy Monika Turzyma-Patocka i Milena Banaszewska zwróciły uwagę na działające w wielu krajach inicjatywy, które starały się przekonywać ludzi, że wielu rzeczy po prostu nie warto wyrzucać na śmietnik.
Po co wyrzucać?
– Zobaczyłyśmy, że na Zachodzie powszechne jest zjawisko wymiany: nie tylko meblami i innymi przedmiotami, ale też właśnie roślinami – wspomina Monika Turzyma-Patocka. – Uznałyśmy, że warto przenieść to na polski grunt, bo po co wyrzucać niepotrzebne rośliny, skoro można dać im drugi dom? Warto też uświadamiać ludzi, jak ważną odgrywają rolę.
Po powrocie do Polski wpierw zaczęły sprawdzać, czy czasem ktoś nie prowadzi już podobnej działalności. Okazało się, że tak, jednak próby nawiązania kontaktu trwały tak długo, że ostatecznie dziewczyny zdecydowały się zrobić coś swojego, na większą skalę. Tak się złożyło, że Milena Banaszewska studiowała na ASP w Gdańsku i na jedne zajęcia musiała przygotować projekt społeczny. Przyjaciółki postanowiły założyć więc fanpage na Facebooku i w ten właśnie sposób, w listopadzie 2015 roku, zaczęło funkcjonować Schronisko dla roślin.
Idea jest bardzo prosta: jeśli ktoś – z jakiegokolwiek powodu – musi pozbyć się z domu rośliny, zamiast ją wyrzucać, może zgłosić się do Schroniska dla roślin i dać jej „drugi dom”.
Jak wspomina Monika Turzyma-Patocka, początkowo reakcje ludzi były bardzo różne. Wynikało to chociażby z samego słowa schronisko, które kojarzy się głównie z publicznymi organizacjami dla ludzi lub zwierząt. Pojawiały się zatem komentarze sugerujące, że dziewczyny powinny może jeszcze organizować spotkania przedadopcyjne. Trwało to jednak bardzo krótko, bo krytycy szybko zrozumieli, że tak naprawdę nie bardzo jest się do czego przyczepić.
– Posiadanie roślin nie jest już tak oczywiste jak w domach naszych mam i babć. Wiedzy o tym, jak pielęgnować doniczkową dżunglę też nie wynosimy już z domu. Ciągle migrujemy, ja sama w ostatnim roku przeprowadziłam się aż siedem razy – mówi Karolina Błażejczak, która miała okazję skorzystać z oferty Schroniska dla roślin. – Dlatego wspaniale, że powstała taka inicjatywa jak Schronisko dla roślin, bo to platforma wymiany: dzięki niej doniczki pełne zieleni, które nie mieszczą się do auta podczas kolejnej przeprowadzki, można przekazać do innego domu, a samemu przygarnąć te, których ktoś nie potrzebuje już w nowym mieście. Doceniam społeczny potencjał Schroniska dla roślin. Nawet jeśli rośliny nie mówią, to stają się powodem do spotkań i rozmów – dodaje.
Wyścig po roślinę
Początkowo Monika i Milena zbierały niepotrzebne komuś rośliny w prywatnych domach i później je rozdawały. Ich inicjatywa szybko jednak zdobyła popularność i obecnie osiągnęła taką skalę, że mogą być jedynie pośredniczkami. Mowa bowiem o wymianie nawet kilkuset roślin miesięcznie w wielu różnych miastach. Schronisko działa bowiem nie tylko w Warszawie, ale też Bydgoszczy, Trójmieście, Szczecinie, Toruniu i Poznaniu. Co istotne, dziewczyny w żaden sposób nie oceniają tych, którzy chcą się pozbyć roślin, nie próbują ich przekonać do zmiany decyzji. Cieszą się raczej, że zamiast na śmietnik, trafią one do kogoś, kto dam im drugie życie.
A osób, dla których rośliny są ważne przybywa. Nie raz zdarza się, że ktoś zauważy jakąś roślinę porzuconą na przykład na parkingu. Jeśli nie może jej samemu zabrać, robi zdjęcie, wrzuca na fanpage i zwykle już kilka minut później dochodzi do adopcji.
Zapytana o problemy, Monika Turzyma-Patocka śmieje się, że obecnie Schronisko jest krytykowane, gdy ktoś nie zdąży zarezerwować danej rośliny. Dziewczyny przyjęły zasadę, że kto pierwszy, ten lepszy. A w samej Warszawie, po wstawieniu ogłoszenia po kilku minutach jest dobrych kilkadziesiąt zgłoszeń. Wyścig po opiekę nad roślinami jest zatem zacięty.
O warstwowym układzie ekosystemu w szklanym naczyniu
Schronisko dla roślin nie ogranicza się jednak tylko do pośredniczenia w wymianie roślin. Organizowane są również warsztaty, których główną pomysłodawczynią była Katarzyna Dziedzic, która również pracuje w Fundacji. Początkowo były to spotkania związane z recyklingiem. Zgromadzeni dawali drugie życie przedmiotom i zawsze wiązało się to z roślinami: tworzono rękodzieła, doniczki, etc. Obecnie odbywają się spotkania dla różnych grup wiekowych, najpopularniejsze są warsztaty z tworzenia ogrodów w słoikach. Dziewczyny uważają, że jeśli ktoś samodzielnie wykona przedmiot, w którym znajdować się będzie roślina, to tym bardziej będzie o nią dbać.
Monika i Milena cały czas starają się rozwijać swą działalność. Były spotkania o tworzeniu drewnianych kwietników, kul kokedama (uprawianie roślin w kuli mchu), form do oplątw (rośliny pochodzące z tropikalnych obszarów Ameryki Południowej i Północnej), a także o przygotowaniu własnych mieszanek herbat. Wszystko po to, by pokazać, ile ciekawych i nietypowych rzeczy można robić z roślinami.
– Dziewczyny opowiedziały nam o warstwowym układzie ekosystemu w szklanym naczyniu, pokazały materiały, a potem przystąpiłyśmy do pracy. Uważam, że największą wartością warsztatów tego typu jest możliwość zrobienia czegoś samodzielnie, a jednocześnie wśród ludzi. Nie trzeba kupować dziesięciu kilogramów ziemi i nie mieć co z nią potem zrobić: wystarczy przyjść z pustymi rękoma, a wynieść piękny słoik. Mogłam też w końcu zadać komuś pytania dotyczące pielęgnacji roślin, które mam już w domu i uzyskać kompetentne odpowiedzi – wspomina Karolina Błażejczak, która brała udział w spotkaniach organizowanych przez Schronisko dla roślin.
Nauczyć szacunku dla roślin
Edukacja ekologiczna jest bardzo ważnym elementem działalności Schroniska dla roślin. Dziewczyny chcą pokazać, że rośliny to nie tylko produkty. Tym bardziej, że obecnie w niemal każdym sklepie, także markecie, na półkach można zobaczyć, obok produktów spożywczych, właśnie rośliny. Często są one pofarbowane, spryskane brokatem, mają doklejone sztuczne oczy: wszystko po to, by wyglądały interesująco. Ludzie często kupują je, nie mając nawet świadomości, co to za roślina. A kiedy traci ona swoje walory estetyczne, po prostu ją wyrzucają i kupują nową.
Monika i Milena chcą nauczyć innych szacunku do roślin.
– Rośliny nie są produktami, po prostu martwą materią, tylko żywymi organizmami. To, że nie mają tak rozbudowanego układu nerwowego i różnych organów jak my, nie znaczy, że nie są przydatne. Mają ogromny wpływ na nasze otoczenie, zdrowie i samopoczucie, o czym często – w dobie konsumpcjonizmu – zapominamy – tłumaczy Monika Turzyma-Patocka.
Dowiedz się, co ciekawego wydarzyło się w III sektorze. Śledź wydarzenia ważne dla NGO, przeczytaj wiadomości dla organizacji pozarządowych.
Odwiedź serwis wiadomosci.ngo.pl.
Źródło: inf. własna [warszawa.ngo.pl]
Skorzystaj ze Stołecznego Centrum Wspierania Organizacji Pozarządowych
(22) 828 91 23