SCHIMANEK: Całkowite odejście od pożytku publicznego nie ma sensu. Przekreślałoby wspólny dorobek kilkunastu lat. Oddzielną kwestią jest natomiast status pożytku publicznego.
Pożytek publiczny jako sfera działań państwa i samorządów terytorialnych, w ramach której mogą działać organizacje pozarządowe i inne podmioty niepubliczne, nienastawione na zysk, wprowadzony został w 2003 roku Ustawą o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie. Można dyskutować, na ile ta konstrukcja jest użyteczna, zwłaszcza że sfera pożytku publicznego z roku na rok się rozrasta. Początkowe 24 zadania rozrosły się obecnie do 39, co pokazuje, że nie jest to chyba najlepszy sposób opisania sfery działań administracji publicznej i organizacji pozarządowych. Pożytek publiczny nie jest także użyteczny na przykład na gruncie podatkowym, bo ustawa o CIT w zakresie zwolnień podatkowych nadal go nie dostrzega i posługuje się pojęciami z lat 90. XX wieku.
Dlaczego bronię pożytku publicznego?
Broniłbym jednak tej konstrukcji, bo wyznaczyła ramy prawne działalności organizacji pozarządowych, a przede wszystkim ich współpracy z administracją publiczną, realizowane już blisko 14 lat. Oznacza to dorobek prawny, w tym orzeczniczy, ale przede wszystkim bogatą praktykę współpracy, zwłaszcza z samorządami terytorialnymi
I choć z pewnością wiele rzeczy jest do poprawy, to jednak konstrukcja pożytku publicznego, obudowana rozwiązaniami prawno-instytucjonalnymi, wyznaczyła praktykę współpracy organizacji i administracji publicznej z wieloma dobrymi rozwiązaniami, takimi jak programy współpracy, konkursy ofert i inne formy współpracy finansowej czy rady działalności pożytku publicznego. Mam świadomość, że nie wszędzie te rozwiązania są wykorzystywane tak, jak powinny, ale stanowią, nienajgorszy standard, do którego organizacje i administracja publiczna mogą wspólnie dążyć.
Dlatego całkowite odejście od pożytku publicznego według mnie nie miałoby sensu. Przekreślałoby bowiem wspólny dorobek tych kilkunastu lat. Nie oznacza to, że nie należy rozmawiać o zmianach, które są niewątpliwie potrzebne.
Z jednej strony z pewnością należałoby pomyśleć nad rozwiązaniami, które wzmacniałyby w praktyce zasady współpracy czyli pomocniczość, suwerenność stron, partnerstwo, efektywność, uczciwą konkurencję i jawność, bo niestety nadal często są one tylko papierowymi zapisami.
Z drugiej strony warto „odchudzić” ustawę, aby dać organizacjom i samorządom terytorialnym nieco więcej swobody i elastyczności we współpracy, oczywiście z zachowaniem wspomnianych zasad.
OPP – status nieużyteczny?
Oddzielną kwestią jest natomiast status pożytku publicznego. Pamiętam dyskusje z 2002 i 2003 roku, które toczyły się w ramach prac nad projektem Ustawy o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie. Były wtedy takie przewidywania, w tym przedstawicieli rządu, że organizacje masowo będą ubiegać się o status organizacji pożytku publicznego. Przewidywano, że będzie to 10 tysięcy w pierwszym roku, a docelowo może nawet 30-40 tysięcy. Po blisko 14 latach obowiązywania ustawy organizacji posiadających status pożytku publicznego jest około 9 tysięcy, co stanowi mniej niż 10% wszystkich działających organizacji. Według mnie to podstawowy wskaźnik pokazujący nieużyteczność tego rozwiązania. Z czego ona wynika?
Po pierwsze z tego, że uprawnienia, które wiążą się ze statusem OPP, są – mówiąc oględnie – mało przydatne. Podmiotowe zwolnienie z podatku CIT nie ma większego znaczenia, gdyż organizacje pozarządowe korzystają z tego zwolnienia przedmiotowo. Pozostałe uprawnienia związane ze statusem OPP albo w praktyce nie są wykorzystywane przez organizacje, albo dotyczą wszystkich.
Wynaturzenia 1 procenta
Oczywiście, kluczowym uprawnieniem organizacji pożytku publicznego jest możliwość pozyskiwania odpisu 1%. Nie ma co ukrywać, że dla wielu organizacji to właśnie 1% był głównym powodem ubiegania się o status OPP. Obecnie jednak coraz częściej na spotkaniach słyszę: „a jak się można wypisać z tego pożytku?”. Okazuje się, że wpływy z odpisu 1% w przypadku wielu, zwłaszcza małych, lokalnych organizacji są minimalne. Z pewnością przyczyny tego stanu rzeczy są indywidualne, organizacje nie zawsze potrafią skutecznie zabiegać o przychylność obywateli, ale wynikają one również z generalnego wynaturzenia mechanizmu 1%.
Najlepiej świadczy o tym fakt, że w 2015 roku dziesięć ogólnopolskich organizacji pozyskało 40% wszystkich środków, które podatnicy przekazali w ramach 1%, czyli przeszło 243 milionów złotych, w tym jedna organizacja pozyskała ponad 144 milionów złotych. Blisko 1/5 OPP, w większości tych małych, lokalnych, pozyskała mniej niż tysiąc złotych każda. Przyczyną takiej sytuacji jest przede wszystkim wykorzystywanie odpisu 1% jako formuły darowizn na rzecz konkretnych osób fizycznych przekazywanych przez organizacje jako pośredników. Dzieje się to niestety z inicjatyw samych organizacji, z udziałem obywateli oraz za przyzwoleniem państwa, a choć nie jest to sprzeczne z literą prawa, to całkowicie niezgodne z jego duchem i przeznaczeniem odpisu. Mniejszą skalę ma inny proceder polegający na wykorzystaniu jednego procenta jako sposobu dofinansowania instytucji publicznych, np. szkół czy szpitali, co także niestety inicjują same organizacje, a na co państwo również przymyka oko. A przypomnę, że 1% miał być przeznaczony na działalność organizacji pożytku publicznego, zwłaszcza tych lokalnych, które uzupełniają działania administracji publicznej, i to same organizacje, a nie podatnicy, miały decydować, na co te pieniądze konkretnie przeznaczyć.
Co zrobić z pożytkiem publicznym?
Czy posiadanie statusu OPP oznacza, że mamy do czynienia z lepszą organizacją pozarządową, np. bardziej przejrzystą, lepiej zarządzaną, bardziej dbającą o prowadzone działania? Nie, choć oczywiście tego nie wyklucza. Ale sprawność, rzetelność czy przejrzystość działania zależy od ludzi zarządzających organizacją, a nie od tego, czy ma ona status OPP, czy nie. Organizacja pożytku publicznego ma co prawda więcej obowiązków sprawozdawczych niż zwykła organizacja pozarządowa, ale praktyka pokazuje, że stanowią one jedynie dodatkowe obciążenie dla organizacji, a niczego nie gwarantują. Przede wszystkim dlatego, że te sprawozdania, dostępne przecież publicznie, nie są analizowane i weryfikowane.
Wydaje mi się, że sam pożytek publiczny jest konstrukcją, która zakorzeniła się w praktyce działania organizacji pozarządowych i administracji publicznej i przynosi ewidentne pożytki, choć trzeba pracować nad jego doskonaleniem. Natomiast zlikwidowanie statusu pożytku publicznego generalnie nie wpłynęłoby w żaden sposób na działalność organizacji czy też na ich relacje z administracją publiczną. Pozostaje oczywiście kwestia odpisu 1%. W sytuacji likwidacji statusu OPP należałoby ten mechanizm przywrócić pierwotnym celom, usprawnić i udostępnić wszystkim organizacjom pozarządowym, które działają przejrzyście i prowadzą działalność pożytku publicznego.
Czym żyje III sektor w Polsce? Jakie problemy mają polskie NGO? Jakie wyzwania przed nim stoją. Przeczytaj debaty, komentarze i opinie. Wypowiedz się! Odwiedź serwis opinie.ngo.pl.
Zlikwidowanie statusu pożytku publicznego nie wpłynęłoby na działalność organizacji czy na ich relacje z administracją publiczną.
Źródło: inf. własna (ngo.pl)