Czy tylko satysfakcja? O ewaluacji projektu i minimalnych kryteriach sukcesu
Sukces nie zawsze oznacza to samo. Prowadzi też do różnych konsekwencji. Zapraszam do krótkiej refleksji nad tym, z czym zostajemy po wykonanym projekcie i co zrobić, by ten finisz dobrze wykorzystać.
„Załóżcie sobie minimalne kryteria sukcesu”
Pamiętam pracę przy opracowaniu jednego z projektów, który chciałyśmy wdrożyć w organizacji. Miał być przemyślany, skuteczny, odpowiadać na wszelkie potrzeby beneficjentów. Miał zmieniać świat. W ramach pracy miałyśmy możliwość skonsultowania naszych pomysłów z ekspertami i ekspertkami – ludźmi z wieloletnim doświadczeniem i ogromem wiedzy. Wśród wielu „ochów i achów” (które głaskały nas i koiły liczne niepewności) jeden z głosów był jak kubeł zimnej wody:
„Wasz pomysł jest jak najbardziej godny uwagi i powinien być realizowany, ALE! To raczej nie wyjdzie, a przynajmniej nie w stu procentach tak, jak oczekujecie. Załóżcie sobie minimalne kryteria sukcesu. Co minimalnie ma się zadziać, abyście poczuły satysfakcję?”.
Myślałam wtedy: jakie minimum? Albo wszystko, albo nic! I mocno się rozczarowałam. Projekt zderzył się z rzeczywistością. Wypalił. I przyniósł dużo dobra, odpowiedział na potrzeby. Ale nie był tym projektem, który miałam w głowie na samym początku. Potrzebowałam trochę czasu, żeby przypomnieć sobie uwagę o minimalnych kryteriach sukcesu, przedefiniować, czym jest dla mnie ten sukces i w końcu poczuć satysfakcję z tego, co robię.
Dlaczego o tym piszę? Taki apetyt na stuprocentowe wykonanie planu towarzyszy wielu osobom pracującym w organizacjach pozarządowych. Chcemy robić coś, co zmienia świat. I słusznie. Nasze zbyt wysokie ambicje mogą jednak przechwycić inni: nasi współpracownicy, wolontariusze czy sami beneficjenci. A wtedy zamiast sukcesu, i co najgorsze, mimo skutecznej realizacji działań, zostajemy wszyscy z poczuciem zawiedzenia i niedosytu… „Niby sukces, ale jednak…”.
To „ale” ma wiele negatywnych skutków, a jednym z nich jest coś, co mocno wpływa na nasze dalsze działania. Zamiast skupić się na pomocy i odpowiedzi na realne potrzeby innych, skupiamy się na idealnym odwzorowaniu planu działań, który stworzyliśmy na początku.
Gdy plan idealny spotyka się z rzeczywistością
Pomyślmy trochę o tym. Załóżmy, że podjęliśmy się realizacji nowego projektu. Wszystko robimy według planu, trzymamy się harmonogramu, szczegółowo wypełniamy kolejne zadania. A mimo wszystko:
- założyliśmy, że pomożemy trzem tysiącom osób, a pomogliśmy pięciuset;
- działanie, które wymyśliliśmy miało odbywać się w trzech cyklach, a było ich dwa (beneficjenci uznali, że więcej nie potrzebują);
- połowa osób, do których rozesłaliśmy informację o naszym projekcie odpisała, że dziękuję, ale brała udział już w podobnym przedsięwzięciu i w tym momencie już pomocy nie potrzebuje.
Czy jesteśmy usatysfakcjonowani? Przybijamy sobie nawzajem wysokie pięć? Czy raczej ze spuszczoną głową i poczuciem bezsensu wracamy zawiedzeni do domu?
Od czego zależy odpowiedź? Przede wszystkim od nas i naszej postawy. Jeśli na początku założyliśmy, że osiągniemy sto procent wskaźników, które zaprojektowaliśmy, a samo działanie będzie przebiegać dokładnie tak, jak zaplanowaliśmy, to trzeba będzie się zmierzyć z gorzkim smakiem porażki. Jeśli jednak na początku porozmyślamy sobie nad „minimalnym kryteriami sukcesu”, to może się okazać, że praca włożona w projekt przyniosła wiele dobrych skutków.
Działania w obu przypadkach mogą być takie same. Efekt końcowy diametralnie inny. Jak to wpływa na nasze dalsze działania? Na próby poprawy projektu lub rozpoczęcie innych działań w przyszłości? To zależy.
Z pewnością znajdą się tacy, którzy potrafią przekuć porażkę w sukces, odbić się od niej i poszybować wysoko. Przy okazji proszę jednak, by spojrzeli w głąb siebie i zastanowili się: czy moje cele związane są z faktyczną pomocą innym, czy raczej z próbą zaspokojenia swoich perfekcjonistycznych zachcianek? Jeśli chodzi o to pierwsze – podziwiam i mocno trzymam za nich kciuki! Są jednak też tacy, którzy zatną się na porażce. Skończą z działaniem społecznym. Nie będą czuli sensu swojej aktywności.
Dlatego też rekomenduję drugie podejście, szczególnie w przypadku pracy z wolontariuszami, u których emocjonalne zaangażowanie w projekt jest bardzo wysokie. Postawienie na to, co wyszło, pokazanie, że mamy wpływ i możemy chociaż trochę zmienić świat bardzo pomaga przy podejmowaniu kolejnych działań:
Dużo łatwiej jest odpowiedzieć na pytanie: „Zrobiliśmy trochę dobra. Jak możemy zrobić go jeszcze więcej?”, niż na pytanie: „Nie wyszło nam. Jak to naprawić?”.
Wracając do mojej historii z początku tego tekstu. Jestem przysłowiowym Polakiem mądrym po szkodzie. Małe sukcesy zaczęłam dostrzegać dopiero po tym, jak najpierw sfokusowałam całą uwagę na nieosiągnięciu dużych założeń projektu. Moment refleksji na szczęście przyszedł, a za nim myśl: co zrobić, by ludzie, z którymi współpracuję, dostrzegli te małe sukcesy? Z pomocą przyszła mi ewaluacja.
Ewaluacja pozwala na rewizję naszych założeń dotyczących projektu
Zachęcam do myślenia nad ewaluacją już na samym początku prac nad projektem. W szczególności gdy jesteśmy częścią zespołu i mamy możliwość wprowadzenia zmian. Dzięki temu możemy zrobić małą rewizję naszych założeń: czy jesteśmy w stanie zrobić wszystko, co zaplanowaliśmy? Na co mamy wpływ, a na co nie? Co może zakłócić proces? Które zadania nie przekładają się na rezultaty? Co musi się zadziać, żebyśmy mogli mówić o powodzeniu projektu?
W Programie PROJEKTOR jednym z ważniejszych celów, jaki chcemy osiągnąć, jest sprowokowanie dzieci do podjęcia działania, do zmiany w ich lokalnym otoczeniu. Zdajemy sobie jednak sprawę, że nie mamy pełnego wpływu na to, czy dzieci podejmą takie działanie. Przychodzimy z zajęciami, dobrze przygotowanymi wolontariuszami i wolontariuszkami, sensownym scenariuszem, planem działań. Ale oprócz nas są jeszcze nauczyciele i nauczycielki, dyrekcja szkoły, rodzice i same dzieci oraz ich wcześniejsze doświadczenia współpracy. Świadomość takiej różnorodności zmiennych wpływających na oczekiwany przez nas rezultat pozwala zupełnie inaczej spojrzeć na ten wynik:
Dobrze przekazana ewaluacja pomaga dostrzec sukcesy
Jeśli nasze badanie jest poprawnie przygotowane i przeprowadzone, to wiemy, że uzyskamy rzetelne wyniki. To bardzo ważny temat, zasługujący zapewne na osobny artykuł. Same wyniki nam jednak nie wystarczą. Pomyślmy, ilu z naszych współpracowników nie może się doczekać stustronnicowego raportu pełnego wykresów i tabelek, nad którym będą mogli_ły przesiedzieć kolejny tydzień swojej pracy? Podejrzewam, że niewielu. Wyniki potrzebują dobrej interpretacji. Dobrej, to znaczy: rzetelnej, ale też kondensującej uzyskane informacje, pokazującej istotne wątki i otwierającej na rozmowę. Dla mnie w przekazywaniu wyników ewaluacji ważne jest jeszcze jedno: staram się, by dawała ona możliwość świętowania sukcesu:
Ewaluacja to początek rozmowy nad kolejnymi działaniami
Wiemy już, jakie działania będą dla nas sukcesem, potrafimy wyłuskać z projektu to, co dla nas najważniejsze, skupiamy się na małych sukcesach i przedstawiamy je innym. Mamy więc idealny punkt wyjścia do rozmowy nad tym, co należałoby zmienić. Dużo łatwiej jest wtedy zmotywować się do dalszego działania i postawić przed sobą cele, które faktycznie odpowiadają na potrzeby naszych beneficjentów. W Programie PROJEKTOR niezwykle ważne okazały się być szkolenia dla wolontariuszy:
Żeby dojść do takich wniosków, należy włożyć trochę pracy i wyłuskać to, co najistotniejsze dla naszego projektu. Dzięki takiemu podejściu prezentujemy wyniki i rekomendacje, które odpowiadają na postawione pytanie: „Zrobiliśmy trochę dobra. Jak możemy zrobić go jeszcze więcej?”.
Czy tylko satysfakcja?
Odpowiadając na pytanie z tytułu artykułu, myślę sobie, że w działaniu społecznym nie chodzi tylko o satysfakcję. Jest ona jednak dobrym punktem wyjścia do rozmów nad zmianami w projekcie czy świetną motywacją do podjęcia kolejnych działań. Poczucie satysfakcji daje nam coś więc niż tylko chwile przyjemnych emocji. Daje siłę do zmiany świata. Małymi krokami.
Kończąc moje rozważania na temat podejścia i mierzenia sukcesu, zachęcam do pobrania ewaluacji ostatniego roku szkolnego w Programie PROJEKTOR (plik do pobrania na dole strony) – mam nadzieję, że będzie to dobra inspiracja dla innych.