Czy istnieje trzeci sektor? Nie można zmuszać do małżeństwa
BOGACZ-WOJTANOWSKA: Trzeci sektor jako wspólnota jest docelowym oczekiwaniem zbiorowej tożsamości, ideą, z którą próbujemy się utożsamiać, do której być może dążymy, bo dostrzegamy jej wartość. Podobnie jak z ideą społeczeństwa obywatelskiego – wiemy, że jest ważna, że potrzebna, ale w praktyce pełna wad i nieosiągalna.
Łatwiej utożsamiać się z bliskimi nam organizacjami – na poziomie lokalnym czy w ramach obszarów działania. Wszystko zależy od tego, jakie szkiełko przyłożymy – z perspektywy państwa przykładamy wielką lupę i widzimy cały trzeci sektor, z pewnymi rolami, formami i całościowym wizerunkiem. Ale mniejsza, lokalna „lupka”, objawia zupełnie inny rysunek. Dla mnie trzeci sektor jest pewną wspólnotą wartości i znaczeń, która podzielamy i którą także współtworzymy. A że jest nieco płynna? Trudno, żeby było inaczej, skoro postmodernistyczny świat, w jakim żyjemy, jest taki sam. Trudno o spójną, trwałą rzeczywistość społeczną, więc dlaczego oczekujemy tego od organizacji? Naprawdę musimy?
Podstawą jest zaufanie
Dyskutując o wzroście kontaktów wewnątrzsektorowych i przekonaniu o konkurencji wewnątrz sektora, należy zauważyć, że to proces nieco szerszy i również mający uzasadnienie. W przypadku przedsiębiorstw zarówno konkurowanie, jak i współpraca, są naturalnym zjawiskiem, dzieje się tak nawet w bardziej formalnych aliansach strategicznych. I to, że organizacje pozarządowe są tutaj podobne, jest także wytłumaczalne, gdyż podlegają one zjawisku izomorfizmu, czyli upodabniania się do organizacji innych sektorów ( w zależności od kontaktów, czasem ze względu na przymus prawny, procesy profesjonalizacji czy, rzadziej, naśladownictwo).
Nie ma powodu bić na alarm
Nie jest chyba jednak tak źle, żeby bić na alarm. Organizacje muszą ze sobą konkurować o zasoby. Stawać do konkursów o granty czy projekty. Tego nie jesteśmy w stanie zmienić, takie mamy prawo. Jednocześnie bardzo dużo jest wspólnych, pozarządowych projektów, powstają nowe sieci, fora, platformy współpracy. Mamy duże projekty angażujące „cały” sektor, jak na przykład „Strategiczna Mapa Drogowa”. Każda organizacja może się w nie zaangażować. Jest wiele organizacji zachęcających do wspólnego działania, infrastruktura trzeciego sektora także wspiera współpracę. Mamy więc już trochę wzorów dla dalszych działań.
Każda organizacja musi jednak sama przejść przez proces budowania koalicji i powiązań od podstaw. Dobre praktyki jednych organizacji i ewidentne korzyści z tworzenia sieci niekoniecznie przekładają się na możliwości ich zastosowania w innych organizacjach. Ponadto niektóre obszary i cele działania mogą bardziej sprzyjać kształtowaniu powiązań wewnątrzsektorowych, inne zaś mogą je utrudniać.
Promujmy dobre wzorce
Jeśli coś jeszcze można robić w zakresie budowania wspólnoty, to warto prowadzić debaty o wartościach trzeciego sektora. Co nas dziś konstytuuje, czym jesteśmy? Co robimy w społeczeństwie czy w świecie? Jak się zmieniamy? Za co zginiemy? Bardzo podoba mi się na przykład obecna debata o pracy w trzecim sektorze – po części jest to debata o wartościach. W takich sytuacjach ujawnia się właśnie całość, owa wspólnota, którą trzeci sektor chce wypracować, zrozumieć, przerobić, „przegadać”. Na co dzień sieci są lokalne albo branżowe, ale są takie sprawy, które nas określają, tworzą i budują. I takie debaty publiczne trzeba dla naszych organizacji uruchamiać. Bo owszem, organizacje się różnią, są bogate, biedne, wsobne i działające dla pożytku publicznego. I rzeczywiście często trudno znaleźć dla nich wspólny element, ale na pewno wspólne są niektóre wartości, które reprezentują.
Drugą kwestią jest promowanie dobrych praktyk i benchmarkingu. Pokazywanie ciekawych, kooperacyjnych projektów, pokazywanie korzyści ze współpracy, dobrych rezultatów, które udało się osiągnąć. Promowanie małych, ciekawych inicjatyw kooperacyjnych. Tworzenie meta projektów, które mają za zadanie łączyć cały sektor i uczyć go współpracy, w mojej opinii nie ma sensu i jest raczej bezcelowe. Może się udać taki projekt jeden, ale i o to trudno. To sytuacja podobna do tej, gdy na siłę namawiamy kogoś, żeby się ożenił. Przecież to bez sensu – do związków, także międzyorganizacyjnych należy być przekonanym, widzieć korzyści. Warto także pamiętać, że rezultaty współpracy między organizacjami mają także ciemne strony, zwykle dostrzegane zbyt późno. Nasi kooperanci mogą mieć bowiem ukryte motywy współpracy, na przykład oportunistyczne, mogą kłamać i manipulować, możemy także wspólnie stworzyć konflikt. Ale to już temat na inną dyskusję.
Czym żyje III sektor w Polsce? Jakie problemy mają polskie NGO? Jakie wyzwania przed nim stoją. Przeczytaj debaty, komentarze i opinie. Wypowiedz się! Odwiedź serwis opinie.ngo.pl.
Warto prowadzić debaty o wartościach trzeciego sektora. Co nas konstytuuje, czym jesteśmy? Co robimy w społeczeństwie i świecie?