GAŁĄZKA: Projekt programu współpracy między NGO a m.st. Warszawą na 2018 ma wiele dobrych zapisów. Podoba mi się porządek zrobiony w nazewnictwie oraz oficjalne uznanie, że w dziedzinie tzw. „dialogu” istnieje coś poza Komisjami Dialogu Społecznego, czyli tzw. ciała społeczne. Jest jednak jedno, poważne „ale”…
Otóż projekt nowego programu współpracy miasta stołecznego Warszawy z organizacjami pozarządowymi na rok 2018 zakłada, że podstawowa jednostka komunikacyjna, czyli Komisja Dialogu Społecznego (ogólnomiejska czy dzielnicowa) zostanie rozszerzona. Komisje zostaną otwarte na nowe podmioty: tak zwane jednostki organizacyjne, które w skrócie nazywam instytucjami.
Szukajmy synergii między NGO i instytucjami
Jednostki te to – w intencji szerokiego grona NGO, które brały udział w niemalże rocznym procesie dyskusji o nowym systemie współpracy NGO-Urząd, czyli w tak zwanej otwartej debacie – wszelkie instytucje i zakłady miejskie, które są związane z Urzędem, na przykład szkoły, domy kultury, ośrodki sportu czy pomocy społecznej. Jednym słowem, całe mnóstwo podmiotów, nieomal cała samorządowa budżetówka.
Pomysł nawiązania współpracy z instytucjami jest chwalebny. Instytucje i NGO mają często podobne zadania – na rzecz mieszkańców, często takich samych odbiorców, ich celem jest często dobro publiczne. Przydałoby się zatem, by podmioty te się komunikowały i by działały synergicznie. Zamiast tego nierzadko mamy do czynienia z wzajemną nieufnością, poczuciem wyższości (z obu stron) czy też konkurencją o zawsze za małe zasoby. Dlatego rozszerzenie składu Komisji Dialogu Społecznego jest w mojej opinii krokiem w dobrym kierunku.
Uprzywilejowany partner to nie partner
Czy jednak należy dawać instytucjom niemal takie same uprawnienia jak NGO? Czy powinny one móc wybierać władze Komisji, w tym przewodniczącego, i głosować w sprawie dotacji? Czy analogicznie NGO zyskają prawo do wypowiadania się w sprawie dotacji dla instytucji? Czy będą mogły brać udział w spotkaniach dyrektorów instytucji i tam się w sposób wiążący wypowiadać? Raczej nie. Czy w takim razie można mówić o partnerstwie – jednej z fundamentalnych zasad dialogu? Moim zdaniem nie – gdyż jedna ze stron tego dialogu staje się uprzywilejowana: ma z automatu większe środki na działania, stałych pracowników, czyli stałe wsparcie, o jakim nie mogą pomarzyć NGO (to jest dotacje podmiotowe) i do tego ma wpływ na dotacje dla innego partnera.
Czy w dzisiejszych czasach tak trudno wyobrazić sobie sytuację, że powołani przez dyrektora biura lub burmistrza dyrektorzy instytucji realizują jego plan i na przykład utrącają podczas konsultacji z Komisjami konkursy dotacyjne, które z jakiegoś względu są niewygodne czy blokują jakieś inicjatywy – z zachowaniem zasad partycypacji?
Zabierz głos w konsultacjach!
Dlatego uważam, że tak zwane jednostki organizacyjne powinny mieć jedynie głos doradczy. Chętnie wysłucham ich opinii, chętnie podzielę się doświadczeniem, popracuję z ich przedstawicielami w zespołach roboczych. Jednak decyzje zostawiłabym tylko NGO.
Czym żyje III sektor w Polsce? Jakie problemy mają polskie NGO? Jakie wyzwania przed nim stoją. Przeczytaj debaty, komentarze i opinie. Wypowiedz się! Odwiedź serwis opinie.ngo.pl.
Co nowego w warszawskim Programie Współpracy na 2018?
Skorzystaj ze Stołecznego Centrum Wspierania Organizacji Pozarządowych
(22) 828 91 23