Czy Bruksela zmniejszy dotacje dla Polski? Wywiad z wiceministrem Kwiecińskim
Tomasz Żółciak rozmawia w Dzienniku Gazecie Prawnej z wiceministrem rozwoju Jerzym Kwiecińskim, odpowiedzialnym w rządzie PiS za unijne fundusze. Wiceminister zapewnia, że mimo napięć na linii Warszawa-Bruksela, rozwiązania takie jak zmniejszenie dotacji Polsce nie wchodzą w grę.
Ile pieniędzy z poprzedniej perspektywy UE na lata 2007-2013 jest ciągle zagrożonych?
Tych, na które musimy jeszcze zebrać i przedstawić faktury jest jeszcze ok. 3 mld zł, do certyfikacji do Komisji Europejskiej jest jeszcze ok. 10 mld zł. Ale przypomnę, że startowaliśmy z zagrożonymi ok. 40 mld zł. Bardzo nam pomogły nowe, uzgodnione z Komisją Europejską instrumenty, w tym zmiany w programach operacyjnych. Chodzi m.in. o możliwość zmiany podstawy certyfikacji czy zwiększenia intensywności wsparcia dla projektów.
Do kiedy Komisja Europejska (KE) daje nam czas na rozliczenie wszystkich zaległych faktur?
Wszystkie środki musimy ostatecznie rozliczyć z KE do końca marca 2017 roku. Ale wcześniej, do końca czerwca tego roku, musimy przedstawić tzw. wnioski pośrednie, które powinny obejmować także te pieniądze, które były czy są jeszcze zagrożone. Na szczęście widzimy, że wszystkie instytucje rozliczające środki unijne wzięły się ostro do pracy, bo przedstawianych nam faktur do certyfikacji gwałtownie przybywa. Jesteśmy więc dobrej myśli, w przeciwieństwie do tego, co odczuwaliśmy pod koniec ubiegłego roku. Te zagrożone wówczas 40 mld zł wystarczyłoby na dwa lata funkcjonowania rządowego programu „500+". Z taką skalą zagrożenia mieliśmy do czynienia obejmując rządy.
Czy mamy jakiś plan b na wypadek, gdyby nie udało się przedstawić wszystkich faktur Komisji? Szukacie jeszcze projektów, które mogłyby się „załapać" na dofinansowanie?
Mamy zakontraktowane ponad 100 proc. środków przyznanych Polsce na lata 2007-2013. Ta nadwyżka, której wysokość zależy m.in. od kształtowania się kursu złotego wobec euro, stanowi bufor bezpieczeństwa. Jeśli więc jakieś projekty nam wypadną lub pojawią się oszczędności w ostatecznych rozliczeniach, kolejne projekty będą mogły liczyć na dofinansowanie. Mówimy o projektach, które są już gotowe, a teraz możemy przedstawić na nie faktury. Chodzi o projekty, które nie były objęte pomocą publiczną np. budowa drogi.
Jeśli inwestycja była na liście rankingowej, ale nie „załapała" się na wsparcie, bo wyprzedziły ją inne projekty, to teraz jest możliwe, że ze środków unijnych uda się zrefundować część poniesionych na jej realizację wydatków.
(…)
Źródło: Forsal.pl