Czy aleje są bezpieczne? Nie pozwólmy na powtórkę z Lex Szyszko!
TYSZKO-CHMIELOWIEC: Skutki takiej zmiany byłyby porównywalne ze skutkami Lex Szyszko, o czym świadczą obserwacje z roku 2004, kiedy to na rok pojawiła się luka prawna umożliwiająca swobodne wycinanie alej. To była hekatomba.
Tytuł jest intencjonalnie dwuznaczny. Można go rozumieć w znaczeniu bezpieczeństwa ruchu drogowego – od kiedy drogami jeżdżą samochody, zastanawiamy się, czy drzewa są dla nich zagrożeniem (i o tym piszę dalej). Ale w ostatnich dniach pojawiły się pogłoski, że Ministerstwo Środowisko pracuje nad przepisami mającymi ułatwić usuwanie drzew przydrożnych. To samo Ministerstwo, które w ostatnich latach radykalnie poluzowało ogólne zasady wycinania drzew, forsowało nielegalną wycinkę Puszczy Białowieskiej i zwiększyło ponad dwukrotnie ilość importowanych odpadów – czego skutki obserwujemy obecnie w postaci pożarów zgromadzonych śmieci.
Zmiana ministra nie ucisza mojego niepokoju, bo nowy otacza się tymi samymi ludźmi.
Czy grozi nam Lex Szyszko-bis?
Lex Szyszko zwolniło prywatnych właścicieli drzew z konieczności uzyskiwania zezwolenia na ich usunięcie, co poskutkowało wycinką przynajmniej setek tysięcy drzew. Dzięki wysiłkom wielu osób, w tym niżej podpisanego, po kilku miesiącach swoboda ta została ograniczona. Obecnie zamiar wycięcia drzewa trzeba zgłosić do urzędu gminy, a ten ma w pewnych przypadkach możliwość powstrzymania wycinki, albo przynajmniej domagania się złożenia pełnego wniosku. Lex Szyszko także ułatwiło wycinanie drzew będących własnością instytucji, w tym zniosło obowiązek uzgadniania z Regionalnymi Dyrekcjami Ochrony Środowiska (RDOŚ) wniosków o usunięcie drzew przydrożnych. Ten przepis został szczęśliwie przywrócony w ramach wspomnianej nowelizacji.
Niestety, przez kilka miesięcy jego nieobecności drogowcy zdołali załatwić sobie ponadprzeciętną liczbę zezwoleń, które zmaterializowały się ostatniej zimy w postaci ogołocenia mnóstwa alej.
Świadczy o tym nagły wzrost w tym czasie liczby interwencji spływających do prowadzonego przez Fundację EkoRozwoju punktu konsultacyjnego.
Zachowajmy rozsądną równowagę
Tak, jak obowiązek uzyskiwania zezwoleń i płacenia za wycinkę uwierał deweloperów, tak też ograniczenia w wycince drzew przydrożnych uwierają niektórych urzędników nadzorujących drogi, którzy widzą w drzewach przeszkodę dla tworzenia infrastruktury drogowej godnej XXI wieku. Wzorem deweloperów, podpuszczają samorządowców i polityków, starając się załatwić sobie zmianę niewygodnych przepisów. Ale czy obecne przepisy faktycznie stanowią barierę dla unowocześniania dróg i poprawiania stanu bezpieczeństwa? W moim przekonaniu tak nie jest. Jeśli miałbym jako przyrodnik oceniać funkcjonowanie uzgadniania wycinek z RDOS-iami, to raczej zarzuciłbym części Dyrekcji pobłażliwość, niż pryncypialność. Jeśli już interweniują, to w sytuacjach, w których nastąpiłoby ewidentne zniszczenie siedlisk gatunków chronionych, więc chronią drogowców przed złamaniem prawa. A trzeba jeszcze dodać, że nowe i całkowicie przebudowywane drogi są przygotowywane w oparciu o specustawę drogową i tam zezwolenia na wycięcie drzew w ogóle nie są wymagane.
Obecny stan prawny w moim przekonaniu rozsądnie równoważy potrzeby modernizacji dróg z koniecznością ochrony drzew, a na pewno nie prowadzi do przesady w tym drugim.
Hipotetycznie najdalej idącą zmianą byłoby zniesienie obowiązku uzyskiwania zezwoleń na usunięcie drzew przydrożnych. Skutki takiej zmiany byłyby porównywalne ze skutkami Lex Szyszko, o czym świadczą obserwacje z roku 2004, kiedy to na rok pojawiła się luka prawna umożliwiająca swobodne wycinanie alej. To była hekatomba. Było zasługą Krzysztofa Worobca ze Stowarzyszenia Sadyba, że ta dziura w prawie została załatana. Można przypuszczać, że podobny obrót sprawy wywołałby szeroki sprzeciw. Ale i pozbawienie RDOS-iów możliwości ingerencji w obronie prawa nie powinno być zaakceptowane.
Można inaczej!
Bardziej harmonijne funkcjonowanie drzew przydrożnych wymaga poprawienia procedur ich utrzymania, w tym ich właściwej pielęgnacji i prowadzenia prac remontowo-budowlanych w sposób im nieszkodzący. Fundacja EkoRozwoju, Stowarzyszenie Eko-Inicjatywa i inne organizacje współpracujące w programie Drogi dla Natury już od dekady starają się wpływać na lepsze gospodarowanie alejami. Obecnie, wspólnie z zarządami dróg wojewódzkich we Wrocławiu, Gdańsku i Olsztynie, opracowujemy standardy dla utrzymania drzew przydrożnych. A więc można inaczej.
A teraz wróćmy do tego pierwszego znaczenia tytułu: Czy aleje są bezpieczne? Wypadki drogowe mają rozmaite przyczyny, nieraz trudne do ustalenia. Drzewo bywa czynnikiem zaostrzającym skutki wypadnięcia pojazdu z drogi, jednak rzadko bywa jego bezpośrednią przyczyną. Nierzadko zdarza się, że drzewa są w następstwie takich nieszczęść usuwane, ale ludzie giną nadal. W sytuacjach, kiedy przyczyny wypadku leżą gdzie indziej, należy się skupić na ich identyfikacji i usunięciu lub złagodzeniu. Żeby radykalnie zmniejszyć liczbę ofiar wypadków drogowych, konieczne są wszechstronne działania z zakresu inżynierii ruchu (czasem – tak, trzeba wyciąć niektóre drzewa), edukacji publicznej, egzekwowania przestrzegania przepisów.
Trzeba też skończyć ze społeczną akceptacją łamania przepisów prawa o ruchu drogowym. Do tej pory jednak zbyt często traktowano wycinanie drzew jako magiczny obrzęd mający zapewnić kierowcom bezpieczną jazdę.
Czym żyje III sektor w Polsce? Jakie problemy mają polskie NGO? Jakie wyzwania przed nim stoją. Przeczytaj debaty, komentarze i opinie. Wypowiedz się! Odwiedź serwis opinie.ngo.pl.
Można przypuszczać, że podobny obrót sprawy wywoła szeroki sprzeciw.