Dobra organizacja nigdy nie rodzi się z kaprysu. Często jest odpowiedzią na pojawiające się w otoczeniu potrzeby, problemy lub marzenia. Jaki by nie był cel i sposób jego realizacji – to jednak zawsze, prędzej czy później, musi pojawić się człowiek. Bez tego niezbędnego warunku organizacja jest jak targowisko bez handlowców.
Kiedy dana potrzeba zostanie zdefiniowana,
wyartykułowała i zacznie być realizowana – wtedy najczęściej
pojawia się pytanie o finansowanie. Jest to pytanie całkowicie
słuszne. Finanse jednak nigdy nie zaspokoją wszystkich potrzeb –
jest ich za dużo – w przeciwieństwie do środków w organizacji na
ich realizację. Wtedy ratować się można tylko jednym – bogactwem
ludzkiego potencjału.
Początki organizacji – huraoptymizm czy pobożne życzenia?
Każda organizacja ma w swojej historii wiele
wzlotów i upadków. Bierze się to stąd, że trzeci sektor podlega tym
samym prawom, co gospodarka. Gdy ta ostatnia kuleje, odbija się to
na podstawach funkcjonowania danej społeczności. Dodatkowo do tego
dochodzą zdarzenia losowe. Nie da się do końca przewidzieć, jak
będzie wyglądać przyszłość organizacji.
Akt zawiązania organizacji to czas bardzo
radosny. Jest to moment, w którym udało się dopełnić wszelkich
prawnych formalności i każdy z założycieli wierzy, że wszystko
będzie się układać. A co, jeśli nie? Otóż, bez wyrazistej postaci,
prawdziwego lidera, który przetrze ścieżki dla swojej organizacji,
nie będzie ciągu dalszego. Jest to czas, kiedy ludzie się zrażają
do dalszych działań. Pojawiające się problemy, związane z
zabezpieczeniem środków na realizację celów statutowych i na
bieżące funkcjonowanie, są dla organizacji bez dotacji i nie
prowadzącej działalności gospodarczej, potężnym zagrożeniem. Są
oczywiście inne sposoby na pozyskanie środków. Po pierwsze – udział
w projektach. Jednak najczęściej trzeba mieć wkład własny i
doświadczenie, żeby wygrać projekt na realizację określonych celów.
Otrzymywana wtedy odpowiedź na pytanie: „a jak mamy to zdobyć?” nie
zadowala ambitnej organizacji. Druga możliwość to darowizny od
firm, instytucji, innych organizacji i osób prywatnych. Nikt, kto
tego nie próbował, nie wie, jak trudno zdobyć choćby złotówkę. Ile
się trzeba nachodzić, naprosić, nadzwonić, a przede wszystkim mieć
już jakieś zaufanie na rynku, żeby cokolwiek otrzymać. Potem nie
można sobie pozwolić na najmniejszy błąd. Bez osoby z nieskazitelną
reputacją, organizacja nie ma co liczyć na jakąkolwiek pomoc.
Dlaczego? Jak wszędzie zdarzają się czarne owce, które deprecjonują
wartość opinii o całym sektorze. Jest to smutne. Dlatego tak ważną
rzeczą jest, aby lider organizacji był człowiekiem z powołania do
tej funkcji. Lider to pierwsza odsłona w przedstawieniu
„Organizacja a człowiek”.
Długa droga identyfikacji
Kiedy robi się coś wytrwale i coraz lepiej,
zaczyna to wtedy przynosić efekty. Im bardziej skierowane jest to
do ludzi, tym więcej powraca energii zwrotnej. Uczestnictwo w
koncertach charytatywnych, organizacja „białych sobót” i
bezpłatnych badań profilaktycznych, wsparcie finansowe i rzeczowe
dla osób dotkniętych chorobą, to oprócz korzyści dla beneficjentów,
dobra reklama dla organizacji. To możliwość spotkania z ludźmi i
zweryfikowania obranej drogi. To czas na wartościowe znajomości i
kontakty. Czyny są najlepszą wizytówką, która musi dotrzeć do
ludzi. Jeśli ten przekaz trafi do osób, które potrafią go
zrozumieć, wtedy jest szansa, że część z nich trafi do nas. I to
jest dar od losu. Bohater dzisiejszych czasów – wolontariusz.
Chcę, to robić – to jest fajne!
Na jednym ze szkoleń organizowanych przez
stowarzyszenie CRIS dowiedziałem się, że każdy człowiek, jeśli
zgłasza się do organizacji jako wolontariusz, robi to z myślą o
własnej korzyści. Brzmi to kontrowersyjnie, ale taka jest prawda. I
nie chodzi tu o względy finansowe, bo ich tu nie uzyska. Każdy, kto
daje z nieprzymuszonej woli, też coś otrzymuje. Energię,
satysfakcję, pozytywnie wzmocnioną samoocenę, pewność siebie.
Wolontariusz „świadomy” zyskuje jeszcze więcej. Zyskuje wiedzę i
umiejętność. Otrzymuje referencje, wpis do „cefałki” (C.V.). Są to
wartości dla młodych osób bardzo cenne. Starsze osoby, zwłaszcza
będące na emeryturze, mogą znowu odnaleźć cel życia, możliwość
bycia potrzebnym, wykorzystania swojego wspaniałego życiowego
doświadczenia. Wolontariusze to bohaterzy dzisiejszych czasów. Mają
odwagę spojrzeć w oczy swoim rówieśnikom, którzy często z ich
szydzą nazywając „frajerami”. Jednak z czasem miny tym drugim
więdną, kiedy nagle ów wolontariusz ma okazję wykorzystać swoje
umiejętności przy spotkaniu z przyszłym pracodawcą. Należy
wspomnieć również o tych osobach, które nie znajdując satysfakcji w
swojej pracy zarobkowej, odnajdują ją w organizacji. To osoby,
które są zdecydowanie pogodniejsze i częstokroć bardziej wrażliwe
na problemy społeczne.
Wykuwanie społeczeństwa obywatelskiego
Ogromnym skarbem dla organizacji są osoby,
które wprowadzają do niej nowy powiew powietrza. Pojawiają się oni
wtedy, kiedy organizacja staje się rozpoznawalna. Najczęściej są to
osoby utalentowane. Dobrze jest również, kiedy pojawi się osoba,
która będzie posiadała zdolności organizacyjne i menedżerskie.
Która będzie umiała przemówić w sposób zrozumiały dla
wolontariuszy. Która w sposób umiejętny dla dobra organizacji,
wolontariuszy i beneficjentów znajdzie ciekawą drogę na realizację
przyjętych celów. Organizacja będzie atrakcyjna dla wolontariuszy,
kiedy pozwoli im wyrażać siebie. Poprzez ciekawe projekty, ludziom
można przekazywać ważne i trudne zagadnienia, można zwiększać ich
świadomość. Czy na przykład można rozmawiać z młodzieżą o seksie w
sposób ciekawy i dopasowany do ich dojrzałości? Czy można im
wskazać jakie zagrożenia wynikają z nieodpowiedzialnego prowadzenia
życia seksualnego? Można. Wbrew temu, co się powszechnie sądzi,
młodzież jest mądra i wrażliwa. Trzeba poznać język, którego oni
chcą usłyszeć. Trzeba ich też traktować poważnie. Takimi krokami
można zmieniać świadomość i postawy. Organizacje w tym kierunku
robią naprawdę wiele. Nie zmieni tego żadna uchwała, żadne prawo.
To ludzie muszą czuć w sobie taką potrzebę. Organizacje są bliżej
ludzi. To one wykuwają społeczeństwo bardziej odpowiedzialne i
wrażliwe na ludzkie potrzeby.
Beneficjenci
Beneficjenci, o których tutaj będzie mowa to
często ludzie pozostawieni, tak naprawdę, sami sobie. To ludzie,
którzy znaleźli się tam, gdzie często polska rzeczywistość i
biurokracja nie jest w stanie o nich zadbać. To postacie tragiczne.
Wystarczy wspomnieć o pobitym Cezarym, który zmaga się ze
strasznymi odleżynami. Po amputacji nóg, bez środków do życia.
Podobnie jest z Tomkiem po tragicznym upadku z wysokości. Również
smutny jest los małżeństwa Iwony i Władysława, którzy na skutek
paraliżu lub zwyrodnienia dzielnie walczą o każdy następny dzień. W
skali kraju takich przypadków jest wiele. W kraju, który jest „na
dorobku” trudno znaleźć wsparcie. Dzięki ludziom, którzy zgadzają
się zostać wolontariuszami, nasz kraj powoli zmienia się. Mam taką
głęboką nadzieję.
Pomysł na życie
Nikt nie jest w stanie całe życie być
wolontariuszem. Zwłaszcza jak samemu brakuje na opłaty. Jeśli
jednak wiesz, że masz dobre pomysły, dużo niespożytkowanej energii
lub zdolności komunikacyjne, to zrób coś, choć raz w życiu, jako
wolontariusz. To naprawdę cenne doświadczenie. Wkoło jest wiele
różnych organizacji. Sprawdź, czy to, co robią jest prawdą i
odwiedź którąś z nich. Być może uda Ci się zrealizować coś, co
zawsze chciałeś, tylko brakowało Ci odwagi lub wsparcia. To może
być Twój pomysł na życie.
Powyższy artykuł dotyczy przemyśleń związanych
z trzecim sektorem i refleksji na bazie autentycznych przeżyć i
doświadczeń autora. Losy osób wymienionych w artykule znajdą
Państwo na stronie www.funzcyw.jazd.pl, która jest stroną Fundacji
Do Walki Z Chorobami Cywilizacji w Jastrzębiu Zdroju. Wymienione
osoby z imienia wyraziły zgodę na opisanie ich personaliów i
losów.
Źródło: inf. własna www.slask.ngo.pl