Czerpiąc z doświadczeń historycznego Sierpnia 80 [felieton Adama Bodnara]
Co roku rocznica podpisania Porozumień Sierpniowych skłania do refleksji, gdzie jesteśmy, dokąd zdążamy, jaka jest kondycja demokracji oraz stan państwowości.
Porozumienia Sierpniowe oznaczały zwycięstwo ruchu „Solidarności”. Dawały nadzieję na koniec komunizmu w Polsce, a także na przemiany ustrojowe w całym regionie Europy Środkowo-Wschodniej. Skutkowały także – zwłaszcza w okresie Karnawału Solidarności – rozkwitem form zaangażowania społecznego i politycznego. Tworzyło się wolne i niezależne społeczeństwo obywatelskie. Wolność słowa, wolność zgromadzeń oraz wolność zrzeszania się zostały wypełnione treścią codziennej aktywności obywateli. Aż ten piękny proces został zduszony przez wprowadzenie stanu wojennego. Jednak zgromadzona energia społeczna zasiała ziarno nadziei, a prawdziwy przełom nastąpił w czerwcu 1989 r.
W czasie zeszłorocznych obchodów Porozumienia Sierpniowego ktoś mi przypomniał, że dla uczestników wydarzeń sierpniowych początek II wojny światowej (1939 r.) był tak samo odległy, jak strajk w Stoczni Gdańskiej dla współczesnych. Wszak minęło już ponad 40 lat. Trudno się zatem dziwić, że dla młodego pokolenia są to wydarzenia odległe, znane tylko z podręczników historii, opowieści rodziców, czy nawet dziadków.
Niemniej warto przełamywać te naturalne bariery i przypominać o dziedzictwie „Solidarności” oraz zapoczątkowanym wtedy rozwoju społeczeństwa obywatelskiego.
Warto wskazywać, jakie były początki tworzenia niezależnych organizacji społecznych, a także jaką cenę płaciło się wtedy za intelektualną oraz osobistą niezależność. To przypominanie jest ważne, bo również obecnie znajdujemy się w czasach przełomu.
Już za 45 dni odbędą się wybory parlamentarne. Wybory nietypowe, bo moim zdaniem na długie lata rozstrzygną o ustroju politycznym Polski. Wybory, które ściśle przenikają się z tym, co było i jest wysiłkiem organizacji społecznych przez ostatnie osiem lat.
Rządy Prawa i Sprawiedliwości stały się wielkim wyzwaniem. Zmusiły wielu obywateli do poszukiwania i rozwijania nowych form aktywności i zaangażowania. Zarówno na szczeblu centralnym, jak i lokalnym. Obserwujemy zatem rozwój opozycji ulicznej, organizacji reprezentujących różne mniejszości, powstawanie nowych form protestu czy siłę crowdfundingu. To, co je łączy, to duma ze swojej niezależności, brak pokory oraz usilne dążenie do kontrolowania rządzących, jak również zachowania w Polsce szacunku dla wartości konstytucyjnych i europejskich.
Szczególne znaczenie dla rozwoju społeczeństwa obywatelskiego ma kryzys praworządności. Ujawnił, jak fundamentalne znaczenie może mieć zaangażowanie konkretnych osób oraz organizacji w obronę wartości. Bo przecież zanim odpowiednie działania podjęły instytucje europejskie i organizacje międzynarodowe, to o standardy praworządności upominali się sędziowie, prokuratorzy, działacze organizacji społecznych, nauczyciele akademiccy, przedstawiciele adwokatury i samorządu radców prawnych. To oni – wspierani przez opozycję uliczną – nieśli ciężar walki o przetrwanie wartości konstytucyjnych i europejskich. Wielu z nich poniosło ofiarę, zwłaszcza degradowani i represjonowani prokuratorzy, oraz sędziowie ścigani dyscyplinarnie, karnie i zawieszani w wykonywaniu pięknego zawodu wymierzania sprawiedliwości.
Władza polityczna wykorzystała wszystkie możliwe instrumenty prawne i polityczne, aby postawić na swoim. Nie cofnęła się przed oczernianiem nawet tych najodważniejszych – zorganizowała kompleksowy aparat hejtu. Grała na ludzkich emocjach i słabościach, promując tych, którzy dla kariery gotowi byli zamknąć oczy na standardy konstytucyjne oraz krzywdę kolegów i koleżanek. Wywoływała postawy oportunistyczne. Mroziła sprzeciw poprzez eksponowanie represji oraz upokarzanie tych, którzy nie chcieli się podporządkować.
Jednak właśnie korzystanie z podstawowych wolności politycznych (słowa, zrzeszania się i zgromadzania) pozwalało sędziom oraz wspierającym ich organizacjom społecznym cały czas na aktywny protest.
W wyroku w sprawie Waldemar Żurek przeciwko Polsce z 16 czerwca 2022 r. Europejski Trybunał Praw Człowieka podkreślił, że sędziowie mają obowiązek wypowiadania się przeciwko zmianom godzącym w niezależność sądów.
Ostatnie lata to czas sprzeciwu różnych środowisk. Można upatrywać w tym podobieństw do czasów minionych, do doświadczeń historycznego Sierpnia 80.
Ale przecież nie o Polsce opartej na sprzeciwie, podziale na „my” i „oni” marzyli ci wszyscy, którzy w latach 70. i 80. ryzykowali życiem, bezpieczeństwem swoim i rodziny. Ich celem była prawdziwa, demokratyczna i europejska Polska, silna dzięki obywatelom i ich zaangażowaniu w sprawy publiczne.
Nie bez przyczyny żyjący jeszcze przedstawiciele Komitetu Obrony Robotników niedawno dziękowali Komitetowi Obrony Sprawiedliwości za współczesny wysiłek obrony demokracji i praworządności.
Polska demokratyczna, praworządna i europejska jest wciąż możliwa. Wierzę, że wysiłek poniesiony przez niepokornych działaczy i aktywistów nie pójdzie na marne.
Jeśli odzyskamy demokrację w Polsce, to polskie NGO-sy będą uczyły inne państwa, jak się bronić przed populizmem i widmem autorytaryzmu.
Ale nawet jeśli dojdzie to tego historycznego przełomu, to nie może być prostego powrotu do czasów sprzed 2015 r. Konieczne jest większe przenikania się świata organizacji społecznych i polityki. Politycy muszą posiadać umiejętność słuchania, co organizacje społeczne chcą im powiedzieć.
Jeśli nowa demokratyczna Polska ma mieć sens, to musi się opierać na wzajemnym dialogu i szacunku.
Organizacje społeczne, które walczyły o praworządność i przetrwanie wartości demokratycznych w Polsce nie mogą być traktowane jak te, które wykonały swoją pracę w trudnych czasach, a potem mogą być odstawione na boczny tor. Muszą stać się trwałymi uczestnikami życia publicznego, nawet jeśli nie będą uczestniczyły w bieżącej polityce.
Adam Bodnar, dr hab., prof. Uniwersytetu SWPS, Rzecznik Praw Obywatelskich VII kadencji (09.2015-07.2021)
Źródło: informacja własna ngo.pl