Choćby nie wiem jak szkolić bezrobotnych i pomagać im wypełniać CV, jeśli nie powstają nowe miejsca pracy, to liczba bezrobotnych nie może istotnie spaść. Skoro więc pewne grupy są przez otwarty rynek traktowane po macoszemu – trzeba im stworzyć miejsca i dać szansę. Taką filozofią kierują się Katalończycy, silnie wspierając rozwój spółdzielni socjalnych i ekonomii społecznej.
Przeciwdziałanie problemom społecznym wymaga kompleksowego podejścia i współpracy ludzi o wiedzy z różnych dziedzin. – Praca w spółdzielni, która zatrudnia osoby wykluczone, lub świadczy na ich rzecz usługi, wymaga odpowiedniej postawy: własnej inicjatywy i ciągłego dostosowywania metod działania do indywidualnych przypadków – mówi Joan Muntané, prezes katalońskiej spółdzielni Dracera. Jej pracownicy pomagają dzieciom bez rodzin i tym, które mają kłopoty w domu. Wspierają rodziców biologicznych w budowaniu pozytywnych relacji rodzinnych.
Oficjalna polityka Unii Europejskiej zakłada przeciwdziałanie problemom społecznym. Opracowane zostały strategie (m.in. Europejski Model Socjalny) i uruchomione fundusze (Europejski Fundusz Socjalny). Wzrosło zapotrzebowanie na specjalistów w nowych zawodach: asystentów osób starszych i przedstawicieli mniejszości, nieformalnych edukatorów, których zadaniem jest wyrównywanie szans dzieci z rodzin o niskim kapitale społeczno-kulturowym. Szczególny nacisk jest kładziony na innowacyjne metody pracy, powstały nowe zawody np. arteterapeutów, czyli osób prowadzących terapię przez sztukę. Silną tendencją jest wykorzystywanie potencjału osób, które przezwyciężają swoje społeczne wykluczenie.
L’Olivera ze wsi Vallbona w centralnej Katalonii, kooperatywa produkująca oliwę i wino, zatrudnia osoby z problemami psychicznymi, leczące się z uzależnienia alkoholowego i długotrwale bezrobotne. Członkowie Cronòpia Reforç z El Prat de Llobregat niedaleko Barcelony pracują z niepełnosprawnymi, a Suara swoje usługi dedykuje m.in kobietom – ofiarom przemocy, nastolatkom i bezdomnym. W spółdzielniach wspólnie pracują osoby potrzebujące i wspierające.
Wśród spółdzielców i pracowników znajdują się: psychologowie, pedagodzy, asystenci rodzinni, nauczyciele szkolni, fizjoterapeuci, absolwenci resocjalizacji, kursów zarządzania przedsiębiorstwem, administracji. Bardzo potrzebni są również specjaliści w branżach, w których kooperatywy działają. Zatrudnia się również humanistów, wśród nich przeważają socjologowie i antropolodzy.
– Potrzebni są też ludzie, którzy może nie mają wykształcenia, ale odpowiednie predyspozycje do pracy w grupie, połączone ze znajomością lokalnego kontekstu: danej wioski, w której zakładamy przedsiębiorstwo społeczne, kultury i lokalnej społeczności – tłumaczy Diego Sánchez, prezes Cronopia Reforç.
– Rozmowa, wywiad, obserwacja, ocena przyczyn znalezienia się w danej sytuacji. I planowanie. Należy odpowiedzieć na pytanie „jakich zmian oczekujemy”? Potem harmonogram prac, konsekwencja w ich realizacji i ewaluacja – opowiada Àngels Cobo, prezeska Suary. – Wszystko to musimy jednak wypracować i uzgodnić z samym zainteresowanym, biorąc pod uwagę, czego on chce oraz jaki jest jego stopień somokrytycyzmu. W przeciwnym wypadku protekcjonalnie stawiamy się ponad nim i nie jest to tylko problem etyczny. Ta osoba po prostu przyzwyczaja się do tego, że jej pozycja wobec otoczenia jest pozycją gorszego, ułomnego – uzupełnia Pau Moragas, odpowiedzialny za marketing w L’Oliverze.
Pracownicy katalońskich spółdzielni zgodnie podkreślają, że ważne jest to, żeby usługi dostosowywać do ludzi, a nie ludzi do ustalonego z góry katalogu usług. To częsty błąd instytucji, który prowadzi do zmechanizowania pracy socjalnej. Filozofię działania czterech hiszpańskich kooperatyw cechuje odejście od charytatywności i koncepcji „spływania wiedzy z góry” na rzecz solidarności. – My, ci „teoretycznie silniejsi”, zaczęliśmy tę pracę, żeby wkrótce przekonać się ile ci „teoretycznie słabsi” wnoszą do naszego życia. Przez kontakt z nimi przepracowujemy też własne słabości. „Wszyscy jesteśmy niepełnosprawni” to slogan, który nam towarzyszy – śmieje się Morgas.
Wyciągnięci z bezdomności i uzależnień potrzebują najwięcej uwagi. Zdarzają się przypadki, kiedy daną osobę trzeba nauczyć wszystkiego na nowo, w tym jak pościelić łóżko i umyć zęby. Regularne czynności ustalają rytm dnia, ludzie przyzwyczajają się do elementarnej dyscypliny, zmienia się ich podejście do czasu który nie upływa już niekontrolowanie. W kooperatywach pracownicy socjalni starają się stworzyć atmosferę komfortu i bezpieczeństwa. Ale stosują strategię „stopniowego wycofywania się”, która zakłada, że z czasem ich podopieczni mogą liczyć na coraz mniejszą pomoc – Nie można ludzi uzależniać od nas, trzeba ich nauczyć jak samemu sobie pomagać i być niezależnym – mówi Joan Muntané. – Trzeba „zaczepić” ich w sieci kontaktów również poza naszą kooperatywą, poszerzać zakres pola społecznego, w którym będą wiedzieli jak się odnaleźć – dodaje Sánchez.
W przypadku kooperatyw, w których osoby zagrożone marginalizacją stają się pracownikami kluczową funkcję terapeutyczną spełnia zatrudnienie i idące za tym zaufanie. Forma spółdzielcza pozwala im czuć się współodpowiedzialnymi za to, co się dzieje z firmą, a ich opinie mają znaczenie. – Naszym zadaniem jest robić dobrej jakości produkty – tłumaczy prezes L’Olivery. – Oliwy i wina nie tylko są dobre dla podniebienia, ale przede wszystkim wartościowe społecznie. Z tego powodu klienci jeszcze chętniej je kupują. O sukcesie mówią wyniki finansowe i nagrody, które wygrywamy. To są wymierne efekty, zatem pracownicy czują się przydatni. Praca przywraca im godność.
Na terenie Hiszpanii istnieje wiele ośrodków, w których pomaga się osobom uzależnionym, które przeszły proces odtrucia. Po 3 miesiącach codziennej terapii i resocjalizacji pracownicy ośrodka szukają dla nich mieszkania socjalnego i pracy. Wtedy muszą opuścić ośrodek. I chociaż dzięki takiej zasadzie więcej osób ma styczność z jakąkolwiek pomocą, to po wyjściu co trzecia osoba prędzej czy późnej wraca – mówią pracownicy Dianovy, jednego z takich ośrodków. Przykładowo praca w L’Oliverze, czyli przedsiębiorstwie, które wciąż się rozwija i otwiera nowe działy produkcji, zapewnia ciągłość działań na rzecz danej osoby. Przeszkoleni pracownicy socjalni oraz osoby zagrożone marginalizacją stale ze sobą współdziałają, mają na siebie wpływ, tworzą wspólne środowisko społeczne. A to stanowi alternatywę dla poprzedniego środowiska wykluczonych, które wpędzało ich w życie na marginesie.
Przygotowana kadra i rama działalności, jaką jest przedsiębiorstwo społeczne pozwalają na stworzenie nowych możliwości pomocy osobom jej potrzebującym. Wg raportu ONZ, Polska jest ostatnim państwem UE na liście przyjaznych osobom po sześćdziesiątym roku życia. Ochrona najsłabszych m.in.: ubogich, imigrantów czy przedstawicieli mniejszości romskich również pozostawiają wiele do życzenia. Ale mniej więcej co siódma spółdzielnia socjalna w Polsce (wg danych Departamentu Pożytku Publicznego MPiPS) prowadzi działalność związaną z opieką zdrowotną i pomocą społeczną. Może to świadczyć o tym, że polski ruch spółdzielczy również wkracza na drogę zagospodarowywania braków w sferze usług użyteczności publicznej.
Angelina Kussy i David Castro Caso
Źródło: FISE