Poziom wody w rzekach jest coraz niższy, ludzie liczą i usuwają straty. Nie opada fala emocji i politycznych ataków związanych z wielką wodą. Ekolodzy z Koalicji Czas na Odrę apelują znad rzeki do rządzących, by racjonalnie ocenić skutki i przyczyny powodzi.
Wobec coraz bardziej prawdopodobnego nasilenia się, w związku z kryzysem klimatycznych, ekstremalnych zjawisk pogodowych radzą również by nie darzyć nadmiernym zaufaniem technicznych form ochrony, które jak wskazują doświadczenia z 2024 mogą zawieźć, a nawet zwiększyć zagrożenie. Przyrodnicy wskazują, że rozwiązania opartej na naturze ochrony przeciwpowodziowej są znacznie tańsze i bezpieczniejsze. Ich uzupełnieniem powinny być programy edukacyjne, które uświadomią i w praktyce pomogą jak radzić sobie z nadchodzącymi powodziami i suszami.
Pomimo mniejszych strat niż w 1997 roku powódź postawiła po raz kolejny pod znakiem zapytania dotychczasowe metody regulacji rzek. Wezbrania wód – nawet olbrzymie – są zjawiskiem naturalnym, choć należy się ich spodziewać coraz częściej. Rozmiar strat jest jednak często wynikiem nieprawidłowej gospodarki człowieka, a wielu strat można uniknąć wykorzystując potencjał naturalnych obszarów oraz dolin rzecznych – zauważają ekolodzy.
„Awaria zbiornika na Morawce powyżej Stronia Śląskiego oraz zalanie Nysy przez położony powyżej sztuczny zbiornik wielofunkcyjny wskazują, że techniczne formy ochrony przeciwpowodziowej usypiają czujność i bywają zawodne”, twierdzi Krzysztof Smolnicki z Fundacji EkoRozwoju. „Suchy zbiornik Racibórz Dolny na Odrze, który od lat jako środowisko ekologiczne popieraliśmy, sprawdził się, ale trzeba pamiętać, że chroni on przed dotychczasowymi wezbraniami. Przy większych powodziach może, z racji na skalę spiętrzonej wody, stwarzać dodatkowe zagrożenie”, dodaje.
Istnieje szereg możliwości zwiększenia retencji w zlewni rzeki, które chronić mogą przed powodzią. Szczególnie istotna jest ochrona lasów wodochronnych w górach i terenów podmokłych oraz zwiększenie pojemności dolin rzecznych poprzez tworzenie polderów zalewowych i odsuwanie wałów. Ekolodzy przypominają, że już w 2000 roku wydali Atlas Obszarów Zalewowych Odry wskazujący tereny na których odsunąć można wały zwiększając retencję wody i bezpieczeństwo powodziowe – służąc jednocześnie przyrodzie.
„Póki co odsunięcie wałów nad Odrą na znacząco skalę udało się tylko w jednym miejscu – na wysokości wsi Tarchalice i Domaszków w gminie Wołów na Dolnym Śląsku”, informuje Piotr Nieznański z WWF Polska, który był inicjatorem przedsięwzięcia i przez lata je pilotował.
„Odsunięcie wałów na odcinku Tarchalice – Domaszków świetnie się sprawdziło w czasie obecnej powodzi. Rzeka rozlała się na 600 hektarach terenów głównie leśnych i udało się tu bezpiecznie zatrzymać 12 mln m3 wezbranej wody. Takich miejsc wzdłuż Odry mogłoby być kilkadziesiąt. Wtedy ludzie zamiast sypać wały mogliby spać spokojnie”, zauważa.
Myśląc o powodzi, nie można zapomnieć o suszy twierdzą ekolodzy. Uwaga publiczna koncentruje się obecnie na ekstremalnych zjawiskach i znaczących stratach. Tymczasem ich zdaniem kluczowe jest odtwarzanie naturalnej retencji dolin rzecznych i dorzeczy.
„Odtwarzanie systemu zastawek w dolinie Stobrawy, która jest prawym dopływem Odry pozwoliło niskim kosztem odtworzyć naturalną retencję na kilkunastu kilometrach rzeki. W czasie powodzi powstrzymało to spływ wód, które nie trafiły do Odry. Po ustaniu opadów zdeponowane wody będą z kolei służyć ochronie przed suszą” – zauważa Dorota Chmielowiec-Tyszko, koordynującą działania polskiej części Międzynarodowej Koalicji Czas na Odrę.
„Są środki finansowe – prawie miliard złotych w unijnym Krajowym Planie Odbudowy, które polskie samorządy i rolnicy mogą wykorzystać na walkę z suszą i powodziami na obszarach wiejskich. Służace naturalnej retencji krajobrazowej środki mogą też pośrednio ograniczać zakwit tzw. „złotych alg” poprzez redukcję stanów niżówkowych na rzekach. To szansa z której powinniśmy skorzystać” – puentuje koordynatorka.
Polskie organizacje ekologiczne skupione w Koalicji Czas na Odrę oprócz apelu do władz państwowych zadeklarowały gotowość współpracy, w tym eksperckiej, przy konkretnych działaniach dla ochrony przed powodziami. Czas skorzystać z wiedzy ekspertów, doświadczeń współpracy ze społecznościami lokalnymi oraz sprawdzonych dobrych praktyk. Nie mamy czasu na błędy. Kolejna powódź „stulecia” może być już za rok – apelują po raz kolejny eksperci i aktywiści.
Źródło: Stowarzyszenie Ekologiczne "Eko-Unia" z siedzibą we Wrocławiu