Prezydent właśnie podpisał ustawę tzw. małą nowelizację ustawy medialnej. Jej projekt był krytykowany przez środowisko organizacji pozarządowych, zaangażowanych w prace nad nową ustawą o mediach publicznych. – Nowelizacja nie jest dobra, ale nie jest tak zła, jak była na początku – mówi Maciej Strzembosz, pełnomocnik Komitetu Obywatelskiego Mediów Publicznych.
Nowelizację ustawy medialnej Sejm przyjął 6 sierpnia 2010 r. Po wprowadzeniu poprawek zgłoszonych w Sejmie i Senacie ostatecznie mała nowelizacja stanowi, że Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji wyłoni rady nadzorcze mediów w jawnym konkursie (dotychczas odbywało się to bez konkursu), a potem na ich wniosek powoła zarządy. KRRiT będzie mogła odwołać członków zarządu i rady nadzorczej przed końcem kadencji (do tej pory odwołać można było tylko zarząd i mogła to zrobić jedynie rada nadzorcza).
Ponadto w siedmioosobowej (dziś jest dziewięcioosobowa) radzie nadzorczej TVP zasiądzie dwóch przedstawicieli rządu, tak jak to zaproponował Senat: jedna osoba wskazana przez ministra skarbu i jedna wybrana przez resort kultury (obecnie jest tylko przedstawiciel ministerstwa skarbu). Tak samo będzie w Polskim Radiu. Natomiast w pięcioosobowych (jak do tej pory) radach nadzorczych 17 rozgłośni regionalnych znajdzie się jedna osoba wskazana przez ministra skarbu w porozumieniu z ministrem kultury.
Zarządy w radiu i telewizji mają być mniejsze i liczyć od jednego do trzech członków (teraz: do pięciu). Nowelizacja nie przewiduje wymiany rad programowych mediów publicznych.
Zdaniem Macieja Strzembosza, pełnomocnika Komitetu Obywatelskiego Mediów Publicznych poprawki wprowadzone pod naciskiem społecznym przez PiS i SLD stępiły ostrze nowelizacji, dzięki czemu przyjęta ustawa nie jest może dobra, ale nie jest też tak zła, jak była w początkowej wersji.
– Kluczowe teraz będzie zachowanie Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji oraz to, kto zasiądzie w radach nadzorczych – uważa Maciej Strzembosz. – Realizacja wielu spośród postulatów strony społecznej będzie zależała od nastawienia osób, które się znajdą w tych gremiach. Pytanie, czy ludzie uwierzą i zgłoszą się do konkursów na członków rad nadzorczych i czy te konkursy zostaną uczciwie przeprowadzone.
Jednym z postulatów, który można zrealizować nie czekając na nową ustawę medialną jest np. uruchomienie portalu mediów publicznych. Powodzenie tego projektu zależy od współpracy między radami nadzorczymi a KRRiT.
Wprowadzone nowelizacją zmiany mogą mieć jednak także negatywny wpływ na media, ponieważ mogą prowadzić do umocnienia podziałów politycznych. W tym scenariuszu decydujące będą decyzje dotyczące liczby osób zasiadających w zarządach radia i telewizji. Nowelizacja przewiduje, że może to być od jednego do trzech członków.
– Jeśli zarząd będzie jednoosobowy, to znaczy, że wszystkie partie muszą się zgodzić na jednego fachowca, co dobrze wróży mediom, ale jeśli wygra opcja z trzyosobowym zarządem, wówczas będzie dochodziło do dalszych podziałów i dyskusji, kto ma Jedynkę, kto Dwójkę, a kto Wiadomości itd. – mówi Maciej Strzembosz.
W jego ocenie najistotniejsza jest w tej chwili kwestia finansowania mediów.
– Z pustego i Salomon nie naleje. Nie będzie mediów publicznych, jeśli nie będzie na to funduszy. Przy znacznie okrojonym budżecie (a takim dysponuje np. TVP) łatwo jest się wymówić, że nie ma środków na misję. Jeśli uda się uszczelnić abonament, sytuacja może być lepsza. Będziemy na to naciskać.
O tym, jak będą wyglądały media publiczne może zadecydować także to, w jakim ostatecznie kształcie zostanie przyjęte rozporządzenie KRRiT przygotowane w związku z nowelizacją ustawy o działalności pożytku publicznego. Rozporządzenie zaproponowane jeszcze przez stary skład Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji było m.in. przedmiotem konsultacji z Radą Działalności Pożytku Publicznego. Duży wkład w te konsultacje wniosła m.in. Ogólnopolska Federacja Organizacji Pozarządowych, a której sprawą w rozporządzeniu zawarto część rozwiązań zapisanych w obywatelskim projekcie ustawy medialnej.
– Zobaczymy, co z tym zrobi nowa KRRiT – mówi Maciej Strzembosz. – Nie ma co rozpatrywać tego, co by było gdyby. Jest znowelizowana ustawa, trzeba ją teraz doprowadzić do takiej postaci, żeby była użyteczna. A jesienią wracamy do pracy nad szerszym, obywatelskim projektem ustawy medialnej, który czeka już w Sejmie. Trzeba walczyć.
Politycy PO (m.in. w Rzeczpospolitej ustami Jerzego Fedorowicza, wiceszefa sejmowej Komisji Kultury) również zapowiadają, że przyjęta nowelizacja to rozwiązanie tymczasowe, póki nie skończą się prace nad projektem obywatelskim.
Źródło: inf. własna (ngo.pl)