PAZDERSKI: Jeśli doświadczenia ostatnich miesięcy były nam potrzebne do zrozumienia sytuacji, w której jesteśmy, to trzeba mieć nadzieję, że nie stanie się to kosztem działalności szeregu doświadczonych organizacji, które utracą możliwość funkcjonowania.
Ubiegły rok był dla organizacji pozarządowych w naszym kraju szczególny – dostarczył zainteresowanych ich rozwojem ludziom skrajnych wrażeń. Z jednej strony, mogliśmy obserwować wejście w życie paru ważnych zmian systemowych, posiadających duży potencjał wsparcia działalności społecznej obywateli. Z drugiej jednak, kilka mechanizmów, które dotychczas wydawały się dobrze zabezpieczać niezależność funkcjonowania sektora pozarządowego, okazało się niedostateczna w zmienionych warunkach politycznych. Nadwyrężeniu uległ również wizerunek sektora – w stopniu, którego jeszcze nie znamy.
Niestety druga grupa wymienionych wydarzeń zmniejsza doniosłość oddziaływania tej pierwszej. Ale wywołała lub wzmogła też ona pewne trendy, które mogą wspomóc aktywność pozarządową w przyszłości.
Dobre zmiany w trudnych czasach
W ubiegłym roku weszła też w życie nowelizacja ustawy o zamówieniach publicznych, wdrażająca do polskiego prawa dwie dyrektywy unijne z 2014 roku. Ułatwiła ona stosowanie zamówień w kryteriach oceny uwzględniających w większym stopniu realizację celów społecznych, na przykład przez stosowanie klauzul społecznych czy wręcz specjalną procedurę udzielania zamówień na usługi społeczne. Brakuje, co prawda, na razie wyraźnych sygnałów, w jaki sposób przełożyło się to na stosowanie klauzul społecznych przez administrację publiczną, ale powstała ku temu realna perspektywa. Warto też zauważyć, że z opóźnieniem zaczęła funkcjonować sieć Ośrodków Wsparcia Ekonomii Społecznej, mających wspierać usługową działalność organizacji pozarządowych, uwzględniającą jednocześnie pewne zasady działalności w warunkach biznesowych.
Wszystkie te wydarzenia, szczególnie nowelizacja ustawy o stowarzyszeniach, były doskonałą okazją do przeprowadzania kampanii zachęcającej Polaków do włączania się w działalność pozarządową, a jednostki administracji do większego korzystania z oferowanych przez organizacje usług. Do takiej kampanii mogłaby się włączyć administracja centralna i lokalna oraz same organizacje pozarządowe. Niestety, inne wydarzenia ostatniego roku uniemożliwiły nawet pomyślenie o takiej inicjatywie…
Nagonka mediów i polityków
Wystąpienie samych wydarzeń, o których mowa powyżej, mogłoby wpłynąć na zdecydowanie pozytywną ocenę ubiegłego roku z perspektywy organizacji pozarządowych, pozwalając z pewnością patrzeć na ich przyszłość. Niestety, towarzyszyły im niwelujące ten pozytywny efekt wypadki. Nie chodzi tylko o kampanię w mediach publicznych, głównie telewizji, skierowaną przeciw wybranym organizacjom, z którą mieliśmy do czynienia w ostatnich miesiącach roku, ale również wcześniejsze prezentowanie w mediach części sektora w negatywnym kontekście.
Koronnym przykładem tego ostatniego przypadku mogą być nasilone jeszcze ataki na Fundację Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. Ale tym razem dotyczyło to też wielu podmiotów zajmujących się wybranymi obszarami działalności pozarządowej, jak prawa kobiet, mniejszości seksualne, patrzenie władzy na ręce czy ekologia. Do krytyki tych grup organizacji włączali się politycy. Kulminacją była wspomniana nagonki telewizji publicznej na kilka fundacji, do której przyłączyli się prominentni przedstawiciele partii rządzącej (praktycznie z wyjątkiem tylko jednego z wicepremierów).
Cuda w konkursach na dotacje
Wszystkie te wydarzenia pokazały, iż, z jednej strony, funkcjonujące do tej pory mechanizmy oraz utarte praktyki nie chronią sektora pozarządowego przed wpływem niechętnych im rządzących. Z drugiej, dowiodły one, iż cała praca prowadzona przez część sektora, związana z wypracowaniem standardów działalności, dotyczących przejrzystości i otwartości na obywateli, nie jest wystarczająca. Wciąż organizacje są łatwym celem dla silniejszych podmiotów, chcących ich słabość wykorzystać we własnej grze politycznej. Trudno na razie ocenić, jak bardzo te zdarzenia wpłynęły na wizerunek sektora w społeczeństwie, wzmacniając oddziaływanie pewnych zakorzenionych wśród Polaków stereotypowych opinii na jego temat. Ale mozolna praca skierowana na budowę wizerunku i rozpoznawalności sektora została co najmniej podkopana. Ale chodzi jeszcze o coś więcej – w rezultacie jeszcze bardziej zmniejszyć się może zainteresowanie obywateli zaangażowaniem w działalność pozarządową, co osłabi sformalizowaną aktywność obywatelską w naszym kraju. Niestety, jej wzmocnieniu nie będzie też służyło zmniejszenie wymiaru zajęć z wiedzy o społeczeństwie zaplanowane w ramach przeprowadzanej właśnie reformy edukacji…
Nadszarpnięta została też praktyka włączania organizacji pozarządowych w procesy podejmowania decyzji przez władze centralne. Partnerzy obywatelscy przestali być traktowani jako warci wysłuchania eksperci w swoich dziedzinach. Nie tylko nastąpił odwrót od stosowania konsultacji społecznych nowych przepisów przez administrację centralną, lecz również rozwiązywanie istniejących ciał dialogu (jak w przypadku Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego) czy modyfikowanie ich składu i odwoływanie spotkań w kluczowych dla sektora momentach (przypadek Rady Działalności Pożytku Publicznego). Jeśli dodamy do tego jeszcze szereg „cudów” dziejących się wokół konkursów na dotacje publiczne od administracji centralnej, z których odrzucano doświadczone podmioty, a środki przyznawano nowicjuszom w działalności w poszczególnych dziedzinach (czasem z pominięciem kryteriów dostępu) albo konkursy przeciągano lub unieważniano bez podawania przyczyny, to będziemy mieli pełniejszy obraz sytuacji. Działalność części sektora pozarządowego, chyba po raz pierwszy w historii po 1989 roku, nie tylko przestała być władzy na rękę (z czym mieliśmy do czynienia wcześniej, bo taka jest też rola sektora), ale teraz nie boi się ona tego w sposób jednoznaczny deklarować.
Czy wszystko jest tak źle, jak może wyglądać?
Wspomniane negatywne wydarzenia, które podkopały funkcjonowanie przynajmniej części sektora pozarządowego, przyniosły też pewne jaskółki świadczące o możliwości poprawy. Organizacje jeszcze dobitniej zrozumiały, że muszą przeformułować sposób współpracy z Polakami, by uzyskać ich większe zrozumienie dla swojej pracy oraz konkretne wsparcie. NGO strażnicze już nawet takiej konkretnej pomocy doświadczyły. Ponadto, jasne się stało, iż jeszcze więcej pracy potrzeba nad upowszechnieniem wypracowanych już zasad przejrzystości codziennych działań.
Odrębnym olbrzymim wyzwaniem jest konieczność poprawy sposobu komunikowania się ze społeczeństwem, a przez to bezpośredniego obywatelskiego edukowania Polaków na temat tego, dlaczego są im potrzebne organizacje pozarządowe i co mogą poprzez nie dla siebie samych zrobić. Jeśli doświadczenia ostatnich miesięcy (i prawdopodobnie kolejnych, które nadejdą) były nam potrzebne do dogłębniejszego zrozumienia sytuacji, w której jesteśmy, to mam tylko nadzieję, że kosztem tego nie będzie kres działalności szeregu doświadczonych organizacji (m.in. feministycznych, zajmujących się prawami mniejszości czy wsparciem migrantów), które utracą do tego możliwości. Jeśli jednak przetrwamy, to cały sektor może wyjść z tej sytuacji wzmocniony. Tego chciałbym też mu życzyć na Nowy Rok i kolejne lata!
Czym żyje III sektor w Polsce? Jakie problemy mają polskie NGO? Jakie wyzwania przed nim stoją. Przeczytaj debaty, komentarze i opinie. Wypowiedz się! Odwiedź serwis opinie.ngo.pl.
Nie tylko działalność części NGO przestała być władzy na rękę, ale teraz nie boi się ona tego w sposób jednoznaczny deklarować.