– My mieszkańcy małych społeczności potrzebujemy kontaktu między sobą, ale też kontaktu z naszą ziemią, regionem. Wybraliśmy wiklinę, bo ten zwyczaj był wciąż żywy - mówi pani Justyna z Rzeczniowa, która rozwijała projekt wikliniarski wśród mieszkańców wsi i zaproponowała go lokalnej bibliotece.
– Wyobrażałam sobie, że to będzie łatwiejsze. Ale podobało mi się. Zwłaszcza wyplatanie płotków, tylko muszę jeszcze poćwiczyć – mówiła po wszystkim Luiza.
W gminie Rzeczniów zawsze coś było plecione. To była okoliczna tradycja, ale ostatnio zapominana i zrzucana coraz głębiej do niepamięci. Wciąż mieszkają w Rzeczniowie osoby, które wyplatają przedmioty codziennego użytku, ale po kryjomu u siebie w domu. Zupełnie nikt o tym nie wie.
Wydobyć tradycję z niepamięci postanowiło Stowarzyszenie Tworzyć – Edukować – Rozwijać oraz Gminna i Powiatowa Biblioteka Publiczna w Rzeczniowie. Gdy zebrano bazę rzeczniowskich wikliniarzy, zorganizowano warsztaty wikliniarstwa, żeby wyplatania nauczyli innych. – Ludzie się tym interesują – tłumaczą w Rzeczniowie – Wypływa to również z obawy, że to ostatni dzwonek, aby ocalić od zapomnienia wiele szczegółów dotyczących życia wsi. A warto je ocalać, nawet jeżeli wywołują uśmieszki na twarzach sceptyków, jak na pokazie kiszenia kapusty.
Krystyna Wójtowicz, dyrektor rzeczniowskiej biblioteki opowiada: – Kiedy Justyna Niedziela-Gawlik zaproponowała bibliotece uczestnictwo w projekcie o tradycjach wikliniarskich, ucieszyłam się. Nasza biblioteka od lat stara się promować regionalnych twórców przez organizację wystaw.
Plotki o wyplataniu w bibliotece poszły w wieś. Na warsztatach uczono samodzielnego wyplatania z wikliny, była też nauki wyplatania dla dzieci. Wzięło udział 15 adeptów. Właściwie adeptek, bo były to same kobiety. Ale w Rzeczniowie mówią, że to nikogo nie dziwi, bo kobiety tu są bardziej otwarte na „robienie czegoś”. Potem było spotkanie z dziećmi, uczyły się wyplatać i poznały historię wyplatania w Rzeczniowie. Przyszło 30 uczniów.
Biblioteka przygotowała też informator z fotografiami i wywiadami. Zorganizowano wystawę z udziałem wikliniarzy z Rzeczniowa. Wystawiono ich prace, a obok te, które powstały na warsztatach. Teraz plotkuje się w Rzeczniowie, że mieszkańcy znowu chcą wyplatać. Tylko nauczyć się muszą jeszcze, bo nawet rodzajów wikliny jest wiele, a każda do czego innego służy.
Ale plotkują też, że w tym wszystkim, to nie o plecionki chodzi. – My mieszkańcy małych społeczności potrzebujemy kontaktu między sobą, ale też kontaktu z naszą ziemią, regionem. Ważne, żeby nie zapominać o dziedzictwie, ludziach, którzy podtrzymują tradycję. Wybraliśmy wiklinę, bo choć ten zwyczaj zaczął powoli zanikać, był wciąż żywy. Chcieliśmy pokazać, że wiklina to nie tylko koszyk używany w gospodarstwie, ale również inne formy. Dotarliśmy do ludzi, którzy wyplatają z pasją. Szkoda tylko, że nie zawsze chcą o tym powiedzieć innym – mówi Justyna z Rzeczniowa.