Przeglądarka Internet Explorer, której używasz, uniemożliwia skorzystanie z większości funkcji portalu ngo.pl.
Aby mieć dostęp do wszystkich funkcji portalu ngo.pl, zmień przeglądarkę na inną (np. Chrome, Firefox, Safari, Opera, Edge).
Chmielna, którą codziennie przechodzi kilkadziesiąt tysięcy ludzi, to samo serce miasta. A wygląda jak płuca nałogowego palacza zeżarte rakiem. Czy z rąk wandali odbije ją lekarz i właściciel przychodni?
Paweł Walicki kupił przychodnię zdrowia przy Chmielnej 14.
Rozejrzał się wokół. Czegoś mu brakowało - baneru z napisem:
"Witajcie w slumsach".
Wokół straszą kamienice z oknami zabitymi płytą paździerzową.
Większość elewacji zdobyli już grafficiarze i plakaciarze, którzy
zalepiają witryny (np. pod piątką i jedenastką). W takiej
scenografii jak u siebie czują się narkomani, alkoholicy i
grajkowie, którzy grać nie potrafią.
Pod stopami szpetna kostka z betonu, hit z początku lat 90.
Wszędzie pety. Mimo zakazów deptakiem jeżdżą samochody.
A Walickiemu marzy się porządny śródmiejski deptak. - Może być pięknie. Całkowity zakaz wjazdu samochodów, dostawy do sklepów tylko wózkiem, ogródki kawiarniane - rozmarza się.
Burmistrz: Potrzebuję czasu
Walicki najpierw zabrał się za elewację. - Nie mogłem patrzeć na kilogramy plakatów ponalepianych na kafle na parterze - mówi. - Stałem dwie godziny ze szpachelką i mokrą gąbką. Doskrobałem się w końcu do kafli.
Zaczął wydzwaniać do klubów, które reklamowały się na plakatach: Stodoły, Remontu, Punktu, Hard Rock Café itd. - Odpowiedzieli, że nie wiedzą, kto i gdzie je rozwiesza. Postraszyłem, że "nieznani sprawcy" oblepią np. Stodołę reklamami mojej przychodni. Dostałem w końcu telefony do plakaciarzy i dogadałem się z chłopakami. Obiecałem, że nie będę ich ścigać ani ciągać po sądach. A oni nie wieszają już nowych plakatów - opowiada.
Na tak odzyskaną elewację od razu natarli grafficiarze. Zapaskudzili bazgrołami cały parter od góry do dołu. Sprzątaczka z przychodni pani Tereska próbuje szczotą doczyścić kafle. Na próżno. - Może w taki sposób młodzi ludzie wyrażają swój bunt i pokazują bezwład urzędników i państwa? Ale mnie graffiti drażni, bo mażą po mojej przychodni, którą wynajmuję od Zakładu Gospodarowania Nieruchomości w Śródmieściu - zastanawia się Walicki.
- Oddał pan Chmielną wandalom? - pytam Wojciecha Bartelskiego, burmistrza Śródmieścia.
- Proszę mi dać trochę czasu. Ja mogę tylko koordynować, wspierać, namawiać do zmian. Przecież wiele kamienic z Chmielnej jest już w rękach prywatnych - broni się burmistrz.
Obiecuje: - Będzie monitoring, może nawet w tym roku. Mój cel to generalny remont deptaka do 2012 r.
Potrzebny dozorca deptaka
Walicki nie wierzy w urzędy. Próbuje skrzyknąć ludzi. Rozmawia z przedsiębiorcami, z sąsiadami ze stowarzyszeniem Nowy Świat. Uważa, że potrzebny jest "dozorca ulicy", który będzie pilnować porządku. Twierdzi, że "prywatny monitoring" można założyć szybciej i taniej. Walicki spotkał się też z prof. Mirosławem Duchowskim z Akademii Sztuk Pięknych. - Może przestrzeń trzeba oddać artystom? - zastanawia się.
Lobbuje, gdzie się da. Zaczął prowadzić blog: www.chmielna14.blogspot.com, który zaczyna się pesymistycznie piosenką Aliny Janowskiej: "Panie, podobna ma nie być już Chmielnej...". Są tam zdjęcia obrazujące ogrom zniszczeń na ulicy.
- Widziałem, jak idzie ekipa wyłoniona w przetargu przez Zarząd Terenów Publicznych i zamiata. A tuż przy witrynie kawiarni Cube psia kupa, po bokach zostają śmieci. "Dlaczego tego nie sprzątacie?" - pytam. "Bo to, co przylega do kamienic, należy już do obowiązków dozorcy" - słyszę. Jak w takiej sytuacji może być dobrze? - zastanawia się Walicki.
- Odczucia mamy takie same. Jest źle. Chcemy działać razem, nie odpuścimy, bo już nie ma wyjścia. Ale ciągle czekamy na rejestrację naszego stowarzyszenia - mówi Stefan Zamoyski, prezes stowarzyszenia Chmielna, który mieszka przy tej ulicy.
Nakreśla cele na początek: ? zintegrować ludzi; ? walczyć z graffiti; ? poprawić bezpieczeństwo.
Podobnie działają wspólnoty z pobliskiej Smolnej. - Grafficiarze są coraz bardziej rozhasani, policjanci i strażnicy miejscy złożyli broń. Uznali, że miasto jest niczyje i nic nie mogą zrobić. Chmielna jest pożałowania godna jak i centrum Warszawy. Pan Zamoyski spotykał się z nami, żeby się dowiedzieć, jak działa nasze stowarzyszenie na Smolnej - zdradza Jarosław Chołodecki. Podpowiada, że najpierw muszą się zintegrować wspólnoty, pobiesiadować (może na deptaku), coś wspólnie ustalić, a potem przejść do działania i walki z graffiti. - Zarówno Smolna, jak i stowarzyszenie Nowy Świat na pytanie z Chmielnej: "Pomożecie?", odpowiada: "Pomożemy" - zapewnia Chołodecki.
A Walickiemu marzy się porządny śródmiejski deptak. - Może być pięknie. Całkowity zakaz wjazdu samochodów, dostawy do sklepów tylko wózkiem, ogródki kawiarniane - rozmarza się.
Burmistrz: Potrzebuję czasu
Walicki najpierw zabrał się za elewację. - Nie mogłem patrzeć na kilogramy plakatów ponalepianych na kafle na parterze - mówi. - Stałem dwie godziny ze szpachelką i mokrą gąbką. Doskrobałem się w końcu do kafli.
Zaczął wydzwaniać do klubów, które reklamowały się na plakatach: Stodoły, Remontu, Punktu, Hard Rock Café itd. - Odpowiedzieli, że nie wiedzą, kto i gdzie je rozwiesza. Postraszyłem, że "nieznani sprawcy" oblepią np. Stodołę reklamami mojej przychodni. Dostałem w końcu telefony do plakaciarzy i dogadałem się z chłopakami. Obiecałem, że nie będę ich ścigać ani ciągać po sądach. A oni nie wieszają już nowych plakatów - opowiada.
Na tak odzyskaną elewację od razu natarli grafficiarze. Zapaskudzili bazgrołami cały parter od góry do dołu. Sprzątaczka z przychodni pani Tereska próbuje szczotą doczyścić kafle. Na próżno. - Może w taki sposób młodzi ludzie wyrażają swój bunt i pokazują bezwład urzędników i państwa? Ale mnie graffiti drażni, bo mażą po mojej przychodni, którą wynajmuję od Zakładu Gospodarowania Nieruchomości w Śródmieściu - zastanawia się Walicki.
- Oddał pan Chmielną wandalom? - pytam Wojciecha Bartelskiego, burmistrza Śródmieścia.
- Proszę mi dać trochę czasu. Ja mogę tylko koordynować, wspierać, namawiać do zmian. Przecież wiele kamienic z Chmielnej jest już w rękach prywatnych - broni się burmistrz.
Obiecuje: - Będzie monitoring, może nawet w tym roku. Mój cel to generalny remont deptaka do 2012 r.
Potrzebny dozorca deptaka
Walicki nie wierzy w urzędy. Próbuje skrzyknąć ludzi. Rozmawia z przedsiębiorcami, z sąsiadami ze stowarzyszeniem Nowy Świat. Uważa, że potrzebny jest "dozorca ulicy", który będzie pilnować porządku. Twierdzi, że "prywatny monitoring" można założyć szybciej i taniej. Walicki spotkał się też z prof. Mirosławem Duchowskim z Akademii Sztuk Pięknych. - Może przestrzeń trzeba oddać artystom? - zastanawia się.
Lobbuje, gdzie się da. Zaczął prowadzić blog: www.chmielna14.blogspot.com, który zaczyna się pesymistycznie piosenką Aliny Janowskiej: "Panie, podobna ma nie być już Chmielnej...". Są tam zdjęcia obrazujące ogrom zniszczeń na ulicy.
- Widziałem, jak idzie ekipa wyłoniona w przetargu przez Zarząd Terenów Publicznych i zamiata. A tuż przy witrynie kawiarni Cube psia kupa, po bokach zostają śmieci. "Dlaczego tego nie sprzątacie?" - pytam. "Bo to, co przylega do kamienic, należy już do obowiązków dozorcy" - słyszę. Jak w takiej sytuacji może być dobrze? - zastanawia się Walicki.
- Odczucia mamy takie same. Jest źle. Chcemy działać razem, nie odpuścimy, bo już nie ma wyjścia. Ale ciągle czekamy na rejestrację naszego stowarzyszenia - mówi Stefan Zamoyski, prezes stowarzyszenia Chmielna, który mieszka przy tej ulicy.
Nakreśla cele na początek: ? zintegrować ludzi; ? walczyć z graffiti; ? poprawić bezpieczeństwo.
Podobnie działają wspólnoty z pobliskiej Smolnej. - Grafficiarze są coraz bardziej rozhasani, policjanci i strażnicy miejscy złożyli broń. Uznali, że miasto jest niczyje i nic nie mogą zrobić. Chmielna jest pożałowania godna jak i centrum Warszawy. Pan Zamoyski spotykał się z nami, żeby się dowiedzieć, jak działa nasze stowarzyszenie na Smolnej - zdradza Jarosław Chołodecki. Podpowiada, że najpierw muszą się zintegrować wspólnoty, pobiesiadować (może na deptaku), coś wspólnie ustalić, a potem przejść do działania i walki z graffiti. - Zarówno Smolna, jak i stowarzyszenie Nowy Świat na pytanie z Chmielnej: "Pomożecie?", odpowiada: "Pomożemy" - zapewnia Chołodecki.
Teksty opublikowane na portalu prezentują wyłącznie poglądy ich Autorów i Autorek i nie należy ich utożsamiać z poglądami redakcji. Podobnie opinie, komentarze wyrażane w publikowanych artykułach nie odzwierciedlają poglądów redakcji i wydawcy, a mają charakter informacyjny.