Abolicja dobiega półmetka. Od początku roku wniosek o jej przyznanie wypełniło już 4290 cudzoziemców. Najczęściej byli to Wietnamczycy, Ukraińcy oraz Ormianie. Najwięcej wniosków złożono w Warszawie. Imigrantom, w przebrnięciu przez abolicyjną procedurę, pomagają organizacje pozarządowe.
– Abolicja to dla cudzoziemców zgoda na legalny, dwuletni pobyt w Polsce. To szansa by wyjść z ukrycia – mówi Malika Abdoulvakhabova z Fundacji „Ocalenie”. – W tym czasie imigranci będą mogli znaleźć legalną pracę, dom, po prostu ułożyć sobie życie na nowo. Jeśli uda im się stanąć na nogi i wykażą się wystarczającą samodzielnością, będą mogli starać się o kontynuowanie legalnego pobytu.
Organizacje pomagają cudzoziemcom
Do Fundacji „Ocalenie” z prośbą o pomoc przychodzą głownie Ukraińcy. Pracownicy fundacji pomagają obcokrajowcom wypełnić formularz wniosku o abolicję, udzielają także niezbędnych informacji. O abolicji cudzoziemcy w dużej mierze dowiadują się sami od siebie – pocztą pantoflową. – Imigranci to bardzo zintegrowane środowisko, takie wiadomości rozprzestrzeniają się tam bardzo skutecznie – mówi Malika Abdoulvakhabova, wiceprezeska fundacji. – Wielu z nich obawia się kontaktu z urzędem. Przez wiele lat przebywali tu nielegalnie, po prostu boją się, że ktoś wyciągnie wobec nich konsekwencje.
Sam formularz wniosku o abolicję składa się z aż 11 stron, jednak jak przekonuje Malika Abdoulvakhabova jego wypełnienie dla osoby, która swobodnie posługuje się językiem polskim jest całkiem proste. Tym bardziej niepokoi ją, że wiele firm oferuje cudzoziemcom odpłatne usługi, których cena – jak przekonuje – sięga nawet 2 tys. zł. – To zwykłe naciąganie. Znacznie lepiej, aby imigranci trafiali do organizacji pozarządowych, my pomagamy im za darmo.
– Do naszego ośrodka zgłaszają się głównie Wietnamczycy – opowiada z kolei siostra Magdalena Mitek z Fundacji Ośrodek Migranta Fu Shenfu. Organizacja pomogła już złożyć wnioski o abolicję około 150 cudzoziemcom. – Mamy sporo kontaktów w tym wietnamskim świecie, pomagamy im w bardzo różnych sprawach już od kilku lat. W sprawie abolicji przyjmowaliśmy ich jeszcze przed tym, jak ustawa weszła w życie. Wyjaśnialiśmy, na czym będzie polegała i kogo dokładnie obejmie.
Pomocy cudzoziemcom udziela także Polska Akcja Humanitarna. Do Centrum Pomocy Uchodźcom i Repatriantom PAH od początku roku zgłosiło się około 40 osób, jednak nie wszystkie kontakty kończyły się wspólnym wypełnianiem wniosku. Czasem polegały wyłącznie na udzieleniu informacji. Większość osób przychodzi do organizacji samodzielnie, jednak zdarza się, że o legalny pobyt swoich pracowników dbają ich pracodawcy: – Jeden pan przywiózł do nas pracującą u niego Ukrainkę. Powiedział, że jest gotów zatrudnić ją legalnie i wspólnie wypełnialiśmy wniosek – opowiada Bogna Różyczka z PAH. – Cudzoziemcy, którzy do nas przychodzą, często mówią, że mają już jakąś legalną pracę na oku. Oczywiście trudno to zweryfikować, ale wygląda to dość optymistycznie.
Z językiem bywa różnie, za to urzędnicy pomocni
Wielu obcokrajowców, pomimo wieloletniego pobytu w Polsce, wciąż nie zna języka polskiego. Nawet jeśli znają, załatwianie spraw w urzędzie zwykle sprawia im duże trudności. – Urzędnicy często formułują pytania bardzo formalnie. Cudzoziemcy albo nie rozumieją, o co się ich pyta albo po prostu się peszą – opowiada siostra Magdalena Mitek. – To dlatego w urzędzie każdemu towarzyszę osobiście. Dzięki doświadczeniu umiem wytłumaczyć im wszystko prostymi i zrozumiałymi dla nich słowami – opowiada. – Mimo wszystko, pracę urzędników, szczególnie w Mazowieckim Urzędzie Wojewódzkim, oceniam pozytywnie. Pracownicy urzędu są do imigrantów nastawieni bardzo pozytywnie. Trudne były jedynie początki, kiedy było wielu chętnych i tworzyły się długie kolejki. Cudzoziemcy czekali całymi dniami i tylko niepotrzebnie się stresowali. Na szczęście, teraz wszystko przebiega dość płynnie.
O pozytywnych kontaktach z urzędnikami opowiada także Malika Abdoulvakhabova. – Nie spotkaliśmy się jeszcze z tym, aby cudzoziemcy skarżyli się na urzędników wojewódzkiego urzędu. Wręcz przeciwnie, opowiadali, że byli dla nich mili i pomocni, podpowiadali co zrobić, mieli normalne, ludzkie podejście.
Centrum Pomocy Uchodźcom i Repatriantom PAH prowadzi bezpłatne lekcje języka polskiego dla cudzoziemców. – Takie zajęcia przydają się nie tylko w kontaktach z urzędnikami, ale przede wszystkim w poszukiwaniu legalnej pracy – dodaje Bogna Różyczka.
Warunki do spełnienia
Zgodnie z nową ustawą, z abolicji mogą skorzystać dwie grupy cudzoziemców. Pierwsza to nielegalni imigranci, którzy przyjechali do Polski najpóźniej 20 grudnia 2007 r. Druga grupa dotyczy obcokrajowców, którzy ubiegają się o status uchodźcy, ale tylko tych, którzy przyjechali do Polski najpóźniej 1 stycznia 2010 r. i co najmniej raz odmówiono im nadania tego statusu.
Warunkiem otrzymania abolicji jest także posiadanie ważnego paszportu, co jak się okazuje, stanowi przeszkodę dla wielu obcokrajowców. Zgubiony, skradziony, czy po prostu nieważny dokument – to problem niejednego cudzoziemca. Urząd będzie brał pod uwagę inne dokumenty potwierdzające tożsamość, ale tylko w szczególnie uzasadnionych przypadkach. Część cudzoziemców nie ma także dokumentów, które mogłyby potwierdzić, że mieszkają w Polsce już od wielu lat. Obcokrajowcy wnioskują więc o przesłuchanie świadków, którzy mogliby to potwierdzić. – Oni przez wiele lat żyli w ukryciu, nie chodzili do lekarzy, nigdzie się nie meldowali, mało osób ma więc jakiś dokument, zdjęcie, cokolwiek co mogłoby potwierdzić, że mieszkają tu od lat – przekonuje siostra Magdalena Mitek.
Ustawa abolicyjna obowiązuje od początku roku. Dotychczas wniosek o czasowe zalegalizowanie pobytu złożyło już 4290 cudzoziemców*. Najczęściej byli to Wietnamczycy (1 383), Ukraińcy (1 040) oraz Ormianie (454). Najwięcej wniosków – 79 proc. – złożono w województwie mazowieckim. Na razie w całej Polsce wydano łącznie 1036 decyzji dotyczących abolicji. Zdecydowana większość – 992 – to decyzje pozytywne. Wnioski można składać do 2 lipca.
- dane na 16.03.2012 r.
Źródło: inf. własna (ngo.pl)