Charakterystyka działacza społecznego, czyli czego nauczyłem się na praktykach
Grodzisk Mazowiecki, dworzec kolejowy, deszcz. Szybko grabieją ręce. Na piechotę dwadzieścia minut, rowerem? Nie dziś. Dziś zgubiłem się w obcym mieście, zmokłem, dotarłem wreszcie. Wita mnie Daniel – prezes, a mówiąc obrazowo, serce stowarzyszenia, które nazywam jeszcze nieraz bezpłciowym akronimem „LOG”. Znacznie bardziej polubiłem później tą prawdziwą nazwę: Europa i My. Jak w rodzinie.
Na razie, niczym agent wywiadu, zostaję „napełniony” informacjami o powiecie i działalności organizacji – po trzech tygodniach będę już mówić „naszej”. Oswajanie zaczynam samotnie: spędzam czas przed monitorem, czytam o projektach stowarzyszenia. Przypominają małą flotę, pływają w niej hasła: grodzisk-ngo.pl, Działaj Lokalnie, Agrafka Agory, Ulica Żydowska, dokumentacja kapliczek, Grodziskie Centrum Wolontariatu, Uniwersytet Trzeciego Wieku, Rajd Świetlików i wreszcie okręt flagowy: Razem Łatwiej, tzn. koalicja organizacji pozarządowych z całego powiatu.
Całego świata nie zmienię…
Daniel mówi z zaangażowaniem, ale bez przejęcia, bufonady, nie narzucając się. Jest pewny słuszności swoich przedsięwzięć, ale nie zawsze pewny entuzjastycznej reakcji. Tacy są prawie wszyscy działacze społeczni, chociaż trudno szukać ich wspólnej charakterystyki. A ja spróbuję.
W pierwszych dniach, pracując, czekam na Adelinę, która leczy się z anginy – tworzymy zespół praktykantów, ale dopiero za tydzień wspólnie wybierzemy się „w teren”. Pozostaje mi całkiem pożyteczna, choć i żmudna robota: uzupełnianie bazy projektów „Działaj Lokalnie” na stronie internetowej programu. Moja rola nie jest szczególnie duża, ja jednak wczuwam się w swoją pracę. Stąd rodzą się takie myśli… Jak mocno bym się nie zaangażował i tak całego świata nie zbawię… Mogę go tylko trochę zmienić, w małym wymiarze. Powiedzmy: w wymiarze lokalnym. I w ten sposób przypomniała mi się kolejna cecha działacza społecznego: poświęca się pewnej wizji, ale nie wyolbrzymia jej. Jest to wizja świata za małym oknem, nie zaś obraz samego siebie. Patrząc z boku: w dzisiejszych czasach, gdy człowiek jest znany z tego, że jest znany, rzadko zaś z tego, czego dokonuje, taka postawa jest jak płynięcie pod prąd.
Zmiana perspektywy
W poniedziałek drugiego tygodnia wreszcie jest Adelina. Ja jestem już dobrze przygotowany – tak sobie przynajmniej myślę, bo przewertowałem stosy wniosków, raportów i innych dokumentów. Zamieniam papier na uścisk ręki i… perspektywa się zmienia. Czego się dowiaduję? Granty są niewielkie. Co można zrobić za kilka tysięcy złotych? Podczas spotkania podsumowującego „Razem Łatwiej” ktoś stwierdza:
– Te konkursy to świetna rzecz, bo gdyby dotacje trafiły do dużej organizacji, która w statucie ma podobny zakres działań, co partnerzy „Działaj Lokalnie”, to niewiele by z tego wyszło, a na pewno nie tyle, co z pracy tych działaczy, którzy najlepiej znają potrzeby. A tak: te pieniądze są jak ziarno, które wydaje duży plon.
Gdzie ten plon?
Najpierw jedziemy do Żabiej Woli i przyglądamy się tamtejszemu projektowi. Dlaczego akurat róże? Odpowiedzi są tak banalne, jak prosty jest pomysł: jeśli obsadzi się główne ulice kwiatami, to jest ładnie. Działacz społeczny lubi, kiedy okolica pięknieje. Aż chce się dodać: „…by żyło się lepiej”. I nie ma tu ironicznego uśmiechu. No, może czasem… Prezes „Ziemi Chełmońskiego” dodaje, że jak już ludzie zobaczą, że coś dobrego realnie powstaje, to nawet sceptycy chcą się przyłączyć. W tej edycji konkursu różany szlak był w gminie przedłużany.
– Są już te róże? – pytamy. – Chcemy je zobaczyć!
Owszem, wyrosły, ale na razie tylko te sprzed roku.
Obywatelski narybek
Działacz społeczny nie robi rzeczy krótkotrwałych. Rzadko się zdarza, by ktoś odpowiadał przecząco na pytanie: czy projekt będzie kontynuowany? A nawet jeśli to akcja-jednorazówka, zwykle gdzieś pod skórą czają się ambicje, np. „żeby młodych zainspirować”.
Tak jest w przypadku kolejnego projektu. Jedziemy do Podkowy Leśnej i Towarzystwa Przyjaciół Miasta-Ogrodu. Organizuje ono po raz drugi Europejski Tydzień Demokracji Lokalnej: oprócz zabawy i nauki chodzi o to, by w uczniach tutejszych szkół zaszczepić pewien sposób myślenia: Podkowa to mój własny ogródek, trzeba o niego dbać i go rozwijać. Uczymy się o kompetencjach swojego samorządu terytorialnego, żeby umieć z nim współpracować i brać udział w życiu społeczności, a nawet sięgać (jako animatorzy) po publiczne środki. Rośnie więc narybek prawdziwych obywateli.
Inny projekt z Podkowy również dotyczył obywatelskiej postawy mieszkańców, chociaż na nią miasto podobno nie może narzekać. Lokalna samoocena jest wysoka: tu ludzie chętnie angażują się w akcje społeczne. „Homo sapiens – biuletyn wymiany myśli i informacji” wydany przez Związek Podkowian miał wypełnić lukę pomiędzy dwoma nurtami: urzędowej informacji i poczty pantoflowej. Miał dać przestrzeń dla wypowiedzi i kształtowania obywateli. Skierowany był już nie do dzieci i młodzieży, lecz do dorosłych. Morał? Działacz społeczny nie lubi czuć się osamotniony (jak każdy). Wciąż szuka ludzi, którzy po jednym spojrzeniu, zdaniu rozumieją, o co mu chodzi albo po co „to” robi. A jeśli ich nie znajdzie – przekonuje, namawia, uczy…
Konkret i konsekwencja
Te rozmowy nie trwają zbyt długo, bo tacy ludzie są konkretni. Poza tym zaprzeczają stereotypom. Pani Agata ze Stowarzyszenia na rzecz Rozwoju Gminy Baranów „Praca i Rozwój” twierdzi, że nie czuje się żadnym doktorem Judymem, ale po prostu chce, żeby „było przyjemnie, fajnie”, żeby dziecko mogło pojechać kiedyś na studia, myśląc bez kompleksów o swojej małej wsi, gdzie są korty tenisowe, a przy piecu chlebowym spotykają się całe rodziny. No i trzeba robić to, co się da, nie wymyślając wielkich projektów, „na siłę” adresowanych do niepełnosprawnych, rodzin patologicznych czy poświęconych ekologii. Dlatego też w tym roku w Golach, w zapomnianej dotąd malutkiej filii biblioteki publicznej odbyły się (tylko i aż) warsztaty plastyczno-introligatorskie dla dzieci pod hasłem „Sekretne dzieje książek… Dajmy im nowe życie!”.
Działacze społeczni, jeśli są starszymi ludźmi, zdarza się, że mają ma swoim koncie po pięćdziesiąt lat pracy dla innych. Po prostu robią to od dziecka, zaczynali np. od harcerstwa. Takim stażem mogły pochwalić się dwie nauczycielki, prowadzące wspólnie Stowarzyszenie na rzecz Rozwoju Kask i Okolic. Są bardzo konsekwentne. Potrafią też zetknąć ze sobą dwa, niemal odrębne światy: człowieka starego, rozsmakowanego w nauce o przeszłości i dzieci, żyjących chwilą obecną i zabawą. Projekt „Nasze korzenie” i temat lokalnej historii stał się „nagle” atrakcyjny dla wszystkich.
W każdym jest potencjał
Podobne „dziwy” pojawiają się jeszcze tu i ówdzie. Gdziekolwiek, „wystarczy paru chętnych i osoba, która to wszystko ogarnie”, jak mówi pan Wacław ze Skuł, od czterdziestu lat prezes tamtejszej OSP. Właśnie w Skułach zorganizowano warsztaty szycia na maszynach współczesnych i zabytkowych. Dzieciaki uśmiechały się od ucha do ucha, widząc posłusznie posuwający się za igłą ścieg. Z kolei w Grodzisku starsi chłopcy podśmiewali się z maluchów, robiących ósemki w miasteczku rowerowym (projekt Stowarzyszenia Bezpieczne Miasto i Gmina). Ale gdy zobaczyli, że tor przeszkód nie jest wcale taki prosty do pokonania na dwóch kołach, sami zapragnęli się pouczyć.
Działacz społeczny prawie nigdy nie przekreśla drugiego człowieka. Bo w każdym jest jakiś potencjał. Pojechaliśmy do Milanówka, gdzie miejscowy hufiec ZHP zrealizował projekt „Q Młodzieży”, a Michał Jasiński z MWEK Team zrobił kolejne, rowerowe mistrzostwa Polski Dirt & Outdoor Park MTBMX. I okazuje się, że ludzie zaczynają inaczej postrzegać młodzież. To nic, że hałasują na podwórku, ale jak fantastycznie żonglują, tańczą! W każdym razie widać, że jeśli akurat nie odrabiają lekcji, to przynajmniej robią coś konstruktywnego. Ci, którzy na rampach i ziemnych hopkach spędzają całe dnie, ćwicząc triki, przestali palić, pić, brać narkotyki, „bo im się nie opłaca”. Żeby popisać się przed kumplami, trzeba być trzeźwym. Niejeden zyskał też motywację do przezwyciężenia beznadziejnej sytuacji rodzinnej…
Przyszedł czas, by opuścić Grodzisk Mazowiecki. Adelina w ostatnim tygodniu zmontowała nasz film o tegorocznej edycji „Działaj Lokalnie”. Praktyki zakończyły się naturalnie i nagle. Może tak właśnie należałoby teraz zakończyć te wywody i wziąć się do pracy. Społecznej?
Pobierz
-
201011261650590372
604371_201011261650590372 ・38.72 kB
-
201012031216310212
605780_201012031216310212 ・38.72 kB
Źródło: Akademia Rozwoju Filantropii