Centrum kultury zamiast ruiny. Kto "weźmie" fort?
Nareszcie! - cieszą się na Żoliborzu. Burmistrz dzielnicy ogłosił długo wyczekiwany konkurs na zagospodarowanie Fortu Sokolnickiego. Ludzie chcą w nim muzyki, wystaw, teatru, kawiarni literackiej, klubu filmowego.
Nikt na Żoliborzu nie ma wątpliwości, co ma tam powstać - centrum kulturalne z prawdziwego zdarzenia. - Takie, które będzie tętnić życiem i przyciąganie ludzi z całej Warszawy - zapowiadał burmistrz Krzysztof Bugla na wczorajszej konferencji w forcie. Zwołał ją, by uroczyście ogłosić konkurs.
To wydarzenie historyczne: starania o przeznaczenie Fortu Sokolnickiego dla kultury sięgają początku lat 90. Pod koniec 2008 r. niewiele brakowało, by ambitne plany znowu legły w gruzach. Z powodu kryzysu miasto wycięło pieniądze na renowację obiektu. Rozpoczęły się boje o fort. Do pani prezydent listy otwarte słali żoliborscy artyści, na obrady Rady Warszawy przychodzili mieszkańcy. Pieniądze się znalazły. Teraz został tylko konkurs. - Do udziału w nim zapraszam każdego, kto ma pomysł i doświadczenie w działalności kulturalnej - mówi burmistrz.
Potencjał jest ogromny: zrewitalizowana XIX-wieczna budowla na tyłach parku Żeromskiego. Ponad 3 tys. m kw., zadaszony szkłem dziedziniec, amfiteatr, sala koncertowa, miejsce na kawiarnię i restaurację, kaponiery. Przestrzeni z takim klimatem w Warszawie nie ma. Problemy są dwa - co zrobić, by w forcie nie panowała komercja i by podołać oczekiwaniom mieszkańców. A te są jasne. Na Żoliborzu jakiś czas temu odbyła się w tej sprawie ankieta. Ludzie chcą w forcie muzyki, wystaw, teatru, kabaretu, kawiarni literackiej, zajęć dla dzieci, klubu filmowego. Urządzając go, należy to uwzględnić - taki jest wymóg konkursu. Trzeba też będzie przedstawić do akceptacji harmonogram imprez, które miałyby się tam odbywać. Działalność centrum kulturalnego ma być oceniana przez powołaną w tym celu radę programową.
Burmistrz Bugla nie ukrywał, że ten kto "weźmie" Fort Sokolnickiego, będzie miał trudne zadanie. Z jednej strony - kultura, z drugiej - fort musi na siebie zarobić. Zachętą ma być czynsz: nieco ponad 1 zł netto za m kw. przez pierwsze trzy miesiące i 4,80 zł netto za m kw. później. - Jest symboliczny i stały. Niezależnie od tego, kto wygra. Mam nadzieję, że to ułatwi tu działania kulturalne - przekonywał.
Ale z podatkiem to i tak ok. 20 tys. miesięcznie. Do tego dochodzą opłaty za media. Czy udźwignie to jedna osoba? A może Fort Sokolnickiego weźmie powołane w tym celu konsorcjum, np. restaurator plus prężne organizacje pozarządowe i młodzi artyści? Byłby to eksperyment, bo w Warszawie takiego modelu jeszcze nie ma. Ale czy to się uda? - Mamy też plan awaryjny - zapewniał burmistrz Bugla. Nie zdradził jednak jaki. Powiedział tylko, że dzielnica ma środki na działalność fortu do końca roku. Tak na wszelki wypadek, gdyby nikt nie podołał konkursowym wymaganiom.
- W dzieciństwie fortu się bałam. Prawie 20 lat temu podjęłam starania, by urządzić w nim centrum kulturalne. Fort należał wtedy do wojskowych. Pamiętam, jak poszłam do nich i prosiłam, by za symboliczną złotówkę przekazali niszczejącą budowlę dzielnicy na cele kulturalne. Wyśmiali mnie - wspomina Dorota Zbrożyna-Arct, wieloletnia radna Żoliborza. - Ale udało się. Miasto kupiło fort za 1 mln zł w 2003 r. Ówczesny wiceprezydent Warszawy Andrzej Urbański odwiedził wtedy Fort Sokolnickiego i powiedział: "W środku strasznie śmierdzi, ale bierzemy".
Otwarcie konkursowych kopert - 8 czerwca. Oceni je komisja złożona z przedstawicieli urzędu dzielnicy, miasta, artystów, dzielnicowych radnych i członków żoliborskiej komisji dialogu społecznego.
Pobierz
-
201204041741270200
764341_201204041741270200 ・38.72 kB
-
201204041741270200
764341_201204041741270200 ・38.72 kB
Źródło: Gazeta Wyborcza Stołeczna