Nawet najlepsza, najnowocześniejsza architektura nie sprawi, że dom kultury będzie żywym, ważnym dla lokalnej społeczności miejscem.
Przekonaliśmy się już o tym w Centrum Promocji Kultury na Pradze-Południe. Duży, ciekawy architektonicznie budynek przy Podskarbińskiej, który mógłby stać się kulturalnym centrum dzielnicy, jest miejscem zimnym, bez energii. Niestety, zainfekował tym bezwładem również swoją filię - Klub Kultury Saska Kępa.
Na Saskiej Kępie nie można zamydlić oczu byle czym. Widać to po ilości inicjatyw lokalnych, klubokawiarni, po poziomie artystów i animatorów kultury, którzy tu mieszkają i działają. Pokazują, ile można zrobić właściwie bez budżetu, bez wsparcia ze strony urzędu. I gotowi byliby swój klub kultury współtworzyć, bo widzą ogromne możliwości nowego budynku: salę kinową, taras na dachu, przeszklony, zapraszający do środka parter z miejscem na tętniącą życiem kawiarnię. Pan dyrektor zdawał się to rozumieć. Zapewniał: - Dajcie mi czas.
Minęło kilka miesięcy. Wciąż nie ma strony internetowej klubu, do mieszkańców nie docierają wieści o programie, dzieciaki nawet gdyby tu zbłądziły, nie miałyby nic do roboty. Szefowa promocji zdradziła nawet na Facebooku z rozbrajającą szczerością, że nie ma tam ani internetu, ani telefonu. A w programie na luty kilka dosłownie pozycji: jak seans filmowy - to w czwartek (kto ma na to czas w tygodniu?), jak spotkanie ze znanym człowiekiem (Mateuszem Damięckim) - to za 5 zł, koncert "Czar latynoamerykańskich rytmów" - 15 zł.
Na zarzuty mieszkańców, że to kpina, a nie program, anonimowa pani od "promocji" odpowiada wyraźnie zdenerwowana: "Przecież te wszystkie wydarzenia wymagają wielu przygotowań, prób, wypisywania dokumentacji itp. Chyba nie oczekujecie, że będziemy wypisywać wam w harmonogramie każde nasze spotkanie, wszystkie próby (…) To, że prowadzę ten fanpage z własnego domu, korzystając z własnego internetu, to na razie wszystko, co mogę Państwu zaoferować".
Nie ma telefonu? Pofatygowaliśmy się więc do klubu osobiście. Ciemno, ani żywego ducha, pani na portierni zdziwiona, że ktoś tu zbłądził. Był piątkowy wieczór. - Chcielibyśmy kupić bilet na niedzielny spektakl. - Jaki spektakl? Nie ma żadnego spektaklu. - Znaleźliśmy informację w waszym programie. - A, tak, jest, ale to jest spektakl zamknięty, za zaproszeniami.
Po raz kolejny zrozumieliśmy, że sama piękna skorupa budynku nie wystarczy, potrzebni są ludzie z pasją i wizją. A takich w Klubie Kultury Saska Kępa na razie brakuje.
Źródło: warszawa.gazeta.pl