Niektóre organizacje broniące praw konsumentów wynajdują niedozwolone zapisy w umowach sklepów, tłumaczy, biur podróży i pozywają je do sądu. A za ugodę żądają pieniędzy za zwrot kosztów udziału w procesie – praktyki te opisuje Gazeta Wyborcza.
Organizacje ściągają ze stron internetowych firm wzory np. warunków uczestnictwa w wycieczkach lub regulaminy sklepów internetowych i analizują je pod kątem zgodności z wymaganiami dotyczącymi praw i obowiązków klientów. Za każde uchybienie i błąd przygotowują pozew do sądu. Jeśli pechowy biznesmen zgodzi się na poprawki w dokumentach, organizacje godzą się na ugodę i wycofanie pozwu, ale za zwrot kosztów – 360 zł plus VAT.
"Początkowo zwracaliśmy się bezpośrednio do przedsiębiorców o zmianę wzorca i zaniechanie naruszeń prawa, jednakże jako niewielka organizacja zwykle nie byliśmy poważnie traktowani przez przedsiębiorców i zazwyczaj ignorowani" – wyjaśnia dziennikarzom prezeska jednej z takich organizacji, Ogólnopolskiego Stowarzyszenia na rzecz Ochrony Praw Konsumentów. – „Stowarzyszenie nie ma żadnych źródeł finansowania, dlatego naszym założeniem było, aby koszty procesów w związku z postępowaniami przed SOKiK pokrywali sami nierzetelni przedsiębiorcy".
– Cel wydaje się szczytny, działanie w imieniu konsumentów i dbałość o dobre praktyki przedsiębiorców, ale sposób działania jest wysoce wątpliwy, przede wszystkim etycznie – ocenia przedstawiciel kancelarii prawnej.
Źródło: Gazeta Wyborcza