Młodzi ludzie opuszczający domy dziecka nierzadko mają problemy z odnalezieniem się w samodzielnym życiu. Organizacje pozarządowe mają pomysły i narzędzia, aby w różnorodny, kompleksowy i długofalowy sposób pomóc im przygotować się do opuszczenia placówek opiekuńczych i usamodzielnić się.
Zuzanna Skoczek pracowała w szkole gotowania dla dzieci. Otrzymywała tam bardzo dużo próśb o zorganizowanie charytatywnych warsztatów dla świetlic środowiskowych i domów dziecka. Gdy zaczęła zgłębiać temat, zrozumiała, że dzieci z szeroko pojętych środowisk defaworyzowanych nie mają okazji nauczyć się gotować. Wspólnie z Katią Roman-Trzaską postanowiły to zmienić. Tak, w walentynki 2018 roku, powstała Fundacja "Samodzielność od kuchni".
Otwarci na długofalową pomoc
– Okazało się, że dzieci nie gotują, bo są różnorakie obostrzenia. Niejasne przepisy, także postępowanie Sanepidu, który w różny sposób ocenia poszczególne przypadki, do tego w domach dziecka nie ma odpowiednich warunków. Uznałyśmy, że skoro mamy dostęp do know-how i znajomości w branży gastronomicznej, spróbujemy to wykorzystać i zmienić tę sytuację. Było o tyle łatwiej, że pracownicy MOPS i wychowawcy z domów dziecka są bardzo otwarci na inicjatywy, które pomagają długofalowo – wspomina Zuzanna Skoczek.
Warsztaty kulinarne prowadzone przez Fundację, a raczej ich cały cykl, poświęcone są najróżniejszym kwestiom: jak robić na zakupy, co można kupić za 5 zł, co warto mieć w spiżarni, jak połączyć to z dietą i tym, co się lubi. Młodzi ludzie dowiadują się również, jak skonstruować domowy budżet, czym jest sezonowość warzyw i owoców, w jaki sposób przetwarzać i nie marnować żywności. I, oczywiście, uczą się gotować.
Gotowanie wstępem do dorosłości
– Zostawiamy młodzież z twardymi umiejętnościami, ale widzimy też, że zmienia ona swój stosunek do ludzi z zewnątrz. Zyskują poczucie, że coś potrafią, są samodzielni. Nawiązują także sensowne relacje z dorosłymi, czym zresztą sami są często mocno zaskoczeni. Warunek jest jeden: muszą ich spotkać więcej niż jeden raz. Aby się otworzyć. Dlatego też jest to cykl warsztatów, a nie jednostkowe wydarzenia – tłumaczy Zuzanna Skoczek.
Takie spotkania, poza wspomnianymi umiejętnościami, dają uczestnikom różnorakie możliwości. Zaczynają rozumieć wspólnotowy aspekt stołu i spędzania razem czasu przy jedzeniu. Podczas rozmowy zaczynają myśleć także o innych sprawach. Jedna z dziewczyn, uczestniczek warsztatów, została później młodzieżową radną Piaseczna. Z kolei w Łodzi seniorka – bo osoby starsze też niekiedy biorą udział w projektach – tak bardzo polubiła się z jedną dziewczyną, że rozpoczęła procedurę zostania jej prawną opiekunką.
Za granicą "docieralności"
Fundacja "Samodzielność od kuchni" działa w najróżniejszych miejscach, nie tylko w Warszawie, gdzie zresztą próg wejścia do programu jest bardzo wysoki. Domy dziecka w stolicy mają raczej problem przesytu różnorakich inicjatyw do nich kierowanych, niż ich niedoboru. Dlatego warsztaty Fundacji odbywają się co jakiś czas między innymi w Katowicach, Olsztynie, Słupsku. Pierwszy cykl przeprowadziła zaś pod Piasecznem. Wkrótce planuje pojawić się w Łodzi, Poznaniu i Lublinie.
– Często zgłaszają się do nas miejsca, które znajdują się tuż za granicą "docieralności". Mieliśmy kiedyś organizować warsztaty w Grudziądzu, napisał o tym jeden z portali. Tam tę informację znalazła pani z domu dziecka z jednej z okolicznych małych miejscowości. Zadzwoniła i powiedziała, że chciałaby przyjechać z dzieciakami. Okazało się, że nikt do nich nie dociera, jest to placówka kompletnie zapomniana. Mimo więc, że w jedną stronę musieli pokonać 130 km i tak byli gotowi to zrobić. Identyczną sytuację mieliśmy z domem dziecka pod Sochaczewem. Gdy możemy, staramy się więc pojawiać też tam, gdzie pomocy jest mniej – opowiada Zuzanna Skoczek.
Jest to możliwe dzięki wsparciu z wielu różnych stron, głównie jednak od sektora biznesowego. Tam, gdzie Fundacja robi warsztaty stara się łączyć placówki z lokalnymi przedsiębiorcami, co przekłada się na późniejszą, dłuższą współpracę. Jedna z korporacji wspiera cały cykl warsztatów w pięciu miastach. W zajęciach tych udział biorą także seniorzy.
Czasem zdarzy się, że ktoś przeczyta o tym, co robi Fundacja i postanawia ją wesprzeć. Tak było w przypadku szkoły z Milanówka, której nauczycielka plastyki zorganizowała aukcję prac uczniów na rzecz Fundacji. Udało się też namówić 28 restauracji i firm gastronomicznych do wzięcia udziału w akcji charytatywnej – z okazji dnia dziecka oddały one Fundacji część utargu. Zuzanna Skoczek i Katia Roman-Trzaska robią wszystko, by źródeł finansowania było jak najwięcej i by ich działalność mogła służyć jak największej liczbie młodych ludzi.
Pomoc musi być kompleksowa
Inną organizacją zajmującą się pomaganiem wychowankom domów dziecka w usamodzielnieniu się jest powstała w 2015 roku Fundacja Szczęśliwej Drogi. Pomysł, aby założyć organizację narodził się wśród wolontariuszy działających w domu dziecka w Konstancinie.
– Przyszłam tam kiedyś na święta Bożego Narodzenia. Jako że w Konstancinie mieszkają bogaci ludzie, najróżniejszych prezentów było mnóstwo. Jednocześnie w tym samym czasie placówkę opuściła osoba sprawiająca problemy. Przepisy są takie, że jeśli ktoś nie współpracuje, to można sprawić, by opuścił placówkę z dnia na dzień. To był grudzień, chłopak musiał żyć na ulicy. Razem ze znajomymi zaczęliśmy prosić o pomoc znajomych, w ten sposób udało się znaleźć dla niego mieszkanie, pracę, ubrania. Uznaliśmy, że trzeba działać systemowo i zamiast w rzeczy, wyposażać młodzież w kompetencje, które pomogą im godnie żyć – wspomina Kamila Gibas, prezes Fundacji Szczęśliwej Drogi.
Fundacja zaczęła współpracować z biznesem, w efekcie czego do pracy z wychowankami domów dziecka udało się zaadaptować narzędzie pozwalające szukać i rozwijać dobre strony ludzi (początkowo było przeznaczone dla kadry managerskiej). Później przyszedł konkurs unijny, dzięki któremu powstało miejsce kompleksowego wsparcia dla młodych ludzi opuszczających domy dziecka i pieczę zastępczą. Od stycznia 2018 roku Fundacja prowadzi ten program na terenie Warszawy, mając pod opieką setkę młodych ludzi. Pomoc dla nich jest kompleksowa.
Dopełnienie
Dla młodzieży w wieku 14-17 lat, przebywającej wciąż w domach dziecka podstawą jest praca z asystentem usamodzielniania. Każda osoba ma swojego „opiekuna”, który jej towarzyszy, wysłuchuje, pomaga w razie problemów. Poza pracą indywidualną, są też zajęcia zespołowe. Są dwie 25-osobowe grupy, trochę ze sobą rywalizujące. To tutaj buduje się tożsamość i kompetencje.
Te drugie dzięki trwającej cały rok Akademii umiejętności. To cykl warsztatów, do udziału w których zachęca dodatkowa motywacja: obecność przekłada się na punkty, a te na pieniądze, które są przeznaczane na karmę dla zwierząt w schroniskach. W trakcie zajęć, młodzież może nauczyć się między innymi czegoś o komunikacji, asertywności, radzeniu sobie ze stresem, relacjach z drugim człowiekiem. Ale też pisania CV i tego, jak poradzić sobie na rozmowie kwalifikacyjnej. Do tego dochodzą wyjścia do kina, teatru, filharmonii. Młodzi spotykają się z inspirującymi osobami, na przykład z 20-letnią dziewczyną, która mimo młodego wieku zwiedziła pół świata, a że pochodzi z bardzo biednej rodziny, na wszystko musiała sama zapracować.
– Wszystko to robimy wspólnie z domami dziecka i rodzinami zastępczymi. Każdą rzecz konsultujemy, bo jesteśmy dopełnieniem, a nie zamiast. Chociaż można nas nazwać zastępstwem. Czasami, gdy dziecko nie dogaduje się z psychologiem w placówce, znajdujemy mu pomoc gdzie indziej – opowiada Kamila Gibas.
Konto w banku, praca, mieszkanie
W starszej grupie są osoby w wieku 18+, tuż przed albo tuż po wyjściu z domu dziecka. Asystenci pomagają wtedy w załatwieniu najróżniejszych spraw: mieszkaniowych, majątkowych, prawnych. Te ostatnie wiążą się na przykład z tym, że rodzic alkoholik składa wniosek o alimenty od dziecka, trzeba więc pomóc rozwiązać problem od strony prawnej. To trudne sprawy. Podobnie rzecz ma się z długami, które czasem mają wychowankowie placówek.
W przypadku starszej grupy wspólna praca polega też na analizie kompetencji. Lista liczy kilkadziesiąt punktów, każda oceniana w skali 1-5, by było widać obszary – na przykład konto w banku, praca, mieszkanie – które trzeba poprawić. Młodzi ludzie stawiają sobie cele, których ewaluacja następuje co miesiąc lub dwa, ale gdy problem jest poważny, nawet co tydzień.
Być lepszym rodzicem
Dodatkowo Fundacja pomaga również mamom z domów dziecka. Poza wsparciem asystentów, dostają one na przykład wyprawki dla dzieci. Dla nich także są przeznaczone specjalne warsztaty, które pomagają na przykład poradzić sobie z różnymi traumami z dzieciństwa, by mogły być lepszymi rodzicami.
Fundacja Szczęśliwej Drogi oferuje również finansowanie kursów: prawa jazdy i zawodowych. Każdy może z nich skorzystać, o ile realizuje ustalane z asystentami cele.
– Trudności mogą nam towarzyszyć całe życie. Ale jeśli młody człowiek nauczy się pracować, to z większością spraw sobie poradzi. Większość naszych podopiecznych znalazło zatrudnienie. Co istotne, nie chodzi nam o słabo płatne staże, tylko godną płacę za wymagającą pracę – tłumaczy Kamila Gibas.
Dostępni bez przerwy
Fundacja potrzebuje na to oczywiście sporych środków, które stara się pozyskiwać z różnych źródeł. Dużym wsparciem jest Urząd m.st. Warszawy, ale też banki (PKO BP i La Caixa), fundacje Orlenu, Lotto, PwC Polska i firmy, na przykład Benefit Systems. Udało się też nawiązać współpracę z Microsoftem.
– Pracujemy w oparciu o nowe technologie, całą dokumentację mamy w chmurze. Nikt nie pracuje u nas na godziny, od do, tylko kiedy i tam, gdzie potrzebują tego nasi podopieczni. Jesteśmy dostępni bez przerwy. A dzięki temu, że ograniczamy biurokrację, możemy więcej czasu poświęcić młodym ludziom. W końcu to oni są w tym wszystkim najważniejsi – podsumowuje Kamila Gibas.
Źródło: inf. własna warszawa.ngo.pl
Skorzystaj ze Stołecznego Centrum Wspierania Organizacji Pozarządowych
(22) 828 91 23