To tu koordynowano pracę wolontariuszy miejskich podczas Euro 2012. Teraz powstało tu Centrum Społeczne Paca 40, tworzone przez Stowarzyszenie Wspierania Aktywności Lokalnej CAL wspólnie z Urzędem m.st. Warszawy. – To świetne miejsce, by spotkać Warszawę z Polską i światem – powiedział Jacek Gralczyk ze Stowarzyszenie CAL.
– To dla mnie szalenie ważny dzień. Mam nadzieję, że w tym miejscu połączymy różne siły. Działało już tu Centrum Wolontariatu podczas Euro 2012, teraz będzie skrzyżowanie domu kultury, świetlicy i klubu sąsiedzkiego. Dziękuję tym, dzięki którym to miejsce powstało oraz również tym, którzy na początku go nie chcieli, ale szybko dali się do niego przekonać. Mam nadzieję, że rodzi się ważne miejsce na mapie Warszawy – tak powitał gości przybyłych na otwarcie Centrum Paca Bohdan Skrzypczak, prezes Centrum Wspierania Aktywności Lokalnej CAL.
– Nie chcemy tworzyć tu instytucji z gotową ofertą przygotowaną przez 20 osób, a potem dopiero myśleć o przyciągnięciu ludzi. Z założenia oddajemy wszystkie nasze zasoby mieszkańcom. Na parterze mamy przestrzenie do spotkań i działania dla rodzin, studentów, stażystów, sąsiadów. Na piętrze jest z kolei biblioteka specjalistyczna, czyli strefa pracy nad wiedzą. Paca 40 to miejsce na debaty, wystawy, spotkania, by w różnych konfiguracjach mogły odbywać się tu wydarzenia – opowiadał Bohdan Skrzypczak. – CAL należy do światowej federacji centrów lokalnych. Mamy sojuszników na uniwersytecie. Z tego przenikania się wyjdzie dobry ferment – dodał.
– Mamy sporą ilość ośrodków w Polsce. Myślimy o przedsięwzięciu „Grochów Import Eksport”. Grochów ma dużo do zaproponowania Polsce i światu. To świetne też miejsce, by spotkać Warszawę z Polską i światem – podkreślał Jacek Gralczyk z Centrum CAL.
Uczestnicy i uczestniczki otwarcia mieli okazję obejrzeć film pokazujący prace nad Centrum Paca 40 oraz przedstawiający Toynbee Hall, bliźniacze miejsce działające w Londynie, które dla Centrum Wspierania Aktywności Lokalnej było bezpośrednią inspiracją. Obecnie w Centrum Paca oglądać można dwie pierwsze wystawy – grafik inspirowanych macierzyństwem i rodzicielstwem Katarzyny Pac-Raszewskiej „O kruszki – o urokach rodzicielstwa” oraz zdjęć Konrada Pruszyńskiego „Made in Grochów”, które opowiadają historię małych zakładów rzemieślniczych, których historia sięga nawet początku XX wieku.
Takich miejsc w Warszawie trzeba więcej
Centrum Paca 40 – w formie symbolicznego filmowego klapsa – otwierali: Jarosław Karcz, wiceburmistrz dzielnicy Praga Południe, Marcin Wojdat, dyrektor Centrum Komunikacji Społecznej Urzędu m.st. Warszawy, Grażyna Gnatowska ze Stowarzyszenia CAL oraz przedstawicielka Wspólnoty Paca 40.
Jak władze dzielnicy Praga Południe zamierzają wspierać Centrum Paca 40 na Grochowie? – Myślę, że to przede wszystkim miejsce nie dla urzędników, tylko dla mieszkańców. To miejsce od dawna oczekiwane i potrzebne. Będziemy na pewno współpracować. Myślę, że zarówno mieszkańcy, jak i radni będą tu bywać. Będzie to miejsce, które będzie żyło na co dzień. Zgłaszają się do mnie różne organizacje, różne grupy szukające swojego miejsca. Wszystkich kieruję na Paca 40 – powiedział serwisowi warszawa.ngo.pl Jarosław Karcz, wiceburmistrz Pragi Południe.
Marcin Wojdat zaznaczył, że w Warszawie takich miejsc powinno powstawać więcej. – Uważam, że każda dzielnica ma swoją specyfikę i potrzebuje miejsca, które będzie pełniło podobne funkcje, na pewno nie identyczne, bo budowanie takiego miejsca przede wszystkim opiera się na tym, jaka jest tożsamość ludzi, którzy tutaj żyją i jakie są ich potrzeby. Fajnie by było, gdyby były tworzone według metodologii wypracowanej przez CAL, bo ona się sprawdza. Na pewno tu na Paca będziemy mieli okazję eksperymentować. To będzie trochę laboratorium, które inne dzielnice będą mogły podglądać, by zastanowić się, jak konkretne rozwiązania można przenieść na swój grunt – tłumaczył.
Media od czasu do czasu donoszą o umierającym micie Pragi jako dzielnicy otwartej na działania społeczne i artystyczne. Odsuwając tę kwestię na bok, można na pewno powiedzieć, że prawobrzeżna Warszawa to teren trudny. Bohdan Skrzypczak uważa, że kluczem do sukcesu ma być łączenie różnych sposobów pracy – artystycznej, społecznej, socjalnej, edukacyjnej w jednym miejscu.
– Chodzi o to, by nie tworzyć przestrzeni, która poprzez jednorodność wyklucza de facto po raz kolejny. Wydaje mi się, że całościowe, społecznościowe podejście i bycie tu też na co dzień spowoduje, że to może się dużo lepiej sprawdzić. My tu nie odkrywamy świata. Jako CAL organizujemy rzeczy w podobnym klimacie w innych miastach i środowiskach. Suma doświadczeń pozwala nam myśleć, że i tutaj na Pradze Południe będzie to miejsce twórcze i się uda – przyznał prezes CAL.
Grażyna Gnatowska, wiceprezeska CAL, ma nadzieję, że dzięki Centrum Paca uda się nie tylko zachęcić do aktywności mieszkańców, ale też włączyć środowiska naukowe, które będą się przyglądać temu, co tu się dzieje i wyciągać wnioski.
Jakie Paca 40 w przyszłości?
Jak twórcy Centrum Paca wyobrażają sobie je za kilka lub kilkanaście lat? – Jestem animatorką prawie od 20 lat i wierzę, że będzie to miejsce, z którego będą korzystali mieszkańcy w różnym wieku – opowiada Grażyna Gnatowska. – Chciałabym, żeby to miejsce w przyszłości tętniło inicjatywami lokalnymi, żeby mieszkańcy wspólnie realizowali swoje potrzeby, żeby tutaj był np. teatr domowy. Ktoś napisał, że chciałby, żeby powstała śpiewacza grupa sąsiedzka. A może powstanie orkiestra osiedlowa? Może powstanie grupa matek chcących się spotykać, które chętnie przyprowadzą tu swoje dzieci? Z informacji, które dostajemy od mieszkańców, wynika, że jakby czekali na taką przestrzeń. To na pewno jest miejsce dla mieszkańców o różnym statusie społecznym, ponieważ wszystkie wydarzenia będą nieodpłatne.
O wizję przyszłości zapytaliśmy też Karolinę Kopińską, koordynatorkę Centrum Paca. W jakiej roli widzi siebie za jakiś czas? – Nie jestem już tu wtedy potrzebna – śmieje się. – Może tylko do tego, by pooglądać, posłuchać i popatrzeć, jak inni tu działają. Nam chodzi o to, by z czasem w 100% przekazać to miejsce na działania oddolne. Oczywiście, musi być ktoś, kto tym w pewnym sensie koordynuje, ale marzenie jest takie, by wszystko działo się samo – rękoma ludzi, z inicjatywy tych ludzi, ich siłą i energią. Już trochę się tak dzieje. Przykład tego mieliśmy tego 20 kwietnia, kiedy zorganizowaliśmy pierwsze wydarzenie dla mieszkańców. W 99,9% to były akcje zainicjowane przez naszych sąsiadów i mieszkańców. Mam takie marzenie, żeby takich miejsc było mnóstwo w całej Warszawie. Warszawa ich potrzebuje. Myślę, że powoli jest klimat do tego, by się tworzyły.
Źródło: inf. własna (warszawa.ngo.pl)