10 lipca od ok. 6 rano grupa aktywistów Extinction Rebellion wspomagana przez mieszkańców zablokowała odgrodzony teren przy rondzie Polsadu, na którym miała odbywać się wycinka drzew. Dopingowani przez mieszkańców sąsiadującego bloku, aktywiści przykuli się łańcuchami do maszyn budowlanych oraz wspięli na drzewo przeznaczone do wycinki i zamontowali tam wiszącą ławkę.
„Jesteśmy mieszkańcami Krakowa i zależy nam na dobru miasta. Popieramy budowę tramwaju, ale wraz z nową linią tramwaju ruch samochodowy się zmniejszy, nie ma więc potrzeby rozszerzania jezdni o dodatkowy pas. Dodatkowo wycinka tysiąca drzew jest zupełnie zbędna i będzie zwiększać katastrofalne upały i powodzie, które trapią Kraków. Najbardziej boli nas zignorowanie mieszkańców, naszych postulatów i petycji. Skoro władza nas ignoruje, wzięliśmy sprawy w swoje ręce”.
O godzinie 8:30 na miejsce przyjechała policja i oskarżyła protestujących o zniszczenie ogrodzenia i naruszenie miru domowego na placu budowy. Mimo obecności aktywistów, ignorując przepisy BHP, firma Gulermak kontynuowała wycinkę. Policja zagroziła także użyciem rozwiązania siłowego wobec przypiętych osób. Wobec takiego obrotu spraw aktywiści zrezygnowali z dalszego blokowania i przed 11 rano zeszli z placu budowy.
Mimo iż protest był w pełni legalny, policja wezwała wszystkich protestujących na przesłuchanie i zapowiada wobec nich kroki prawne.
„To typowe działanie represyjne wobec mieszkańców, którzy chcą coś zmienić. Dla policji najlepszy obywatel to taki, który się nie wychyla i robi wszystko tak, jak mu podyktuje władza. My znamy swoje prawa, Konstytucja i Europejska Karta Praw Człowieka gwarantuje nam prawo do swobodnego protestu, nie boimy się żadnych pozwów. Szkoda tylko państwowych pieniędzy, które pójdą na bezsensowne prace sądu”.
Źródło: Extinction Rebellion Kraków