Polowanie na „gołębiarza”, obrona barykady, odgłosy strzałów i setki płonących zniczy…To nie scena z filmu historycznego. Dokładnie tak wyglądało centrum Warszawy w ostatnią sobotę. Na placu Krasińskich czuć było dym wybuchów, a Konwiktorska rozbrzmiewała powstańczymi melodiami.
20:45. Czesław Cywiński, Prezes Zarządu Głównego Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej daje sygnał do startu. Powietrze rozdziera potężny huk. To wystrzał z repliki powstańczego moździerza. 3000 osób wybiega na trasę XIX już Biegu Powstania Warszawskiego. Zawodnicy z biało-czerwonymi opaskami na rękach ruszają Konwiktorską, by po chwili spotkać na Bonifraterskiej młodych powstańców strzelających z karabinów, czających się za latarniami i przystankiem przy budynku Sądu. Ulicę co jakiś czas spowija dym, a na specjalnie ustawionych ekranach widać zdjęcia z sierpnia 44. Na skwerze przy Hotelu Bristol wyrastają barykady powstańcze. Beczki, kozły hiszpańskie, ogromne szpule, drzwi, szafki, walizki i wiadra pojawią się w punktach kontrolnych, a powstańcze patrole wskazują zawodnikom kierunek biegu.
Chodniki przepełnione są tłumem warszawiaków, którzy oklaskami i okrzykami zachęcają uczestników biegu do wytrwałości „Łańcuch Pamięci” tworzy kilkaset osób, wśród nich uczestnicy Powstania, harcerze i aktorzy. Większość z nich trzyma w rękach płonące znicze – na znak pamięci, którzy zginęli w Powstaniu. Nie brakuje ubranych w mundury kombatantów i przedstawicieli Związku Powstańców Warszawskich oraz Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej.
– Nigdy nie przypuszczałbym, że młodzi ludzie, że wszyscy właściwie warszawiacy tak pięknie wyrażać będą swoją pamięć o tym co przeżyliśmy i za co walczyliśmy. Nie mogę już doczekać się powrotu do Stanów Zjednoczonych, kiedy będę mógł opowiedzieć o tegorocznym Biegu w lokalnej telewizji – mówi mi niezwykle wzruszony Bogdan Horoszowski, porucznik batalionu Chrobry II, zamieszkujący dziś na stałe w Chicago.
Na trasie, którą w tym roku przeniesiona została na centralne ulice Starego i Nowego Miasta, gdzie rozgrywały się walki, spotykam biegnącą mamę pchająca wózek, grupki młodzieży, całe rodziny, emerytów… Biegną także: słynny „bosy biegacz” – maratończyk przemierzający trasy bez butów, Robert Pawłowicz – niepełnosprawny sportowiec z Suchowoli i zawodowiec Andrzej Dutkiewicz z Torunia, który aż czternaście razy uczestniczył w prestiżowym Maratonie Berlińskim. Wśród zawodników jest też wielu znanych warszawiaków m.in. aktorskie rodzeństwo Matylda i Mateusz Damięccy. Kto nie daje rady biec przez cały czas, po prostu maszeruje. Są też tacy, którzy przebiegają aż dwa okrążenia, bo uczestnicy do wyboru mają trasę 5- i 10-kilometrową.
Do mety na Konwiktorskiej docierają wszyscy. Otrzymują gratulacje tłumu i fale oklasków. Przed budynkiem Warszawskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji czeka na nich woda i gorąca grochówka. Biegacze dostają dyplomy potwierdzające uczestnictwo.
Tegoroczne zainteresowanie biegiem przewyższyło oczekiwania organizatorów. Przygotowano 3000 pakietów startowych. Okazało się, że to za mało, gdyż liczba chętnych była dużo większa.
Zwycięzcy XIX edycji Biegu Powstania Warszawskiego to Ilona Banaszek i Mariusz Giżyński z Warszawy (na dystansie 10 km) oraz Renata Kalińska z Piaseczna i Kamil Poczwardowski ze Szczutowa (na dystansie 5 km). Ze względu na symboliczne daty nagrody otrzymali również zawodnicy, którzy zajęli miejsce 65 i 1944.
Tegoroczna oprawa artystyczna Biegu należała do Grupy Historycznej „Zgrupowanie Radosław”. Jej członek, 13-letni Jasiek wyjaśnił mi, jak zainscenizowano wybuch z moździerza rozpoczynającego Bieg.
Patronat honorowy nad imprezą objęli Prezydent m.st. Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz oraz Jerzy Skucha – Prezes Polskiego Związku Lekkiej Atletyki. Partnerami Biegu było Muzeum Powstania Warszawskiego i Polska Wytwórnia Papierów Wartościowych.
Źródło: inf. własna