Czy bezdomni mają prawo dostępu do służby zdrowia. Tak. Czy mogą z niego skorzystać. Tu już bywa różnie. O pewnej korespondencji z ministerstwem zdrowia pisze Marek Lisowski z Fundacji Kwiaty Polskie.
Fundacja Kwiaty Polskie dotarła do
korespondencji, jaką otrzymał zaprzyjaźniony szef przyjaznego nam
stowarzyszenia. Otóż rzeczony prezes wpadł był na pomysł
wystosowania listu bardzo otwartego do ministra zdrowia doktora
Marka Balickiego. Poprosił w onym przesłaniu szefa resortu, by był
łaskaw w skondensowanej formie przedstawić ustawowe zapisy,
regulujące dostęp do pomocy medycznej osobom bezdomnym.
Wiekopomna korespondencja dotarła na Miodową 25
sierpnia 2004. Niemal natychmiast, bo 12 stycznia AD 2005, nadeszła
wyczekiwana odpowiedź, w której czytamy kto i kiedy uchwalił zasady
korzystania ze świadczeń zdrowotnych przez osoby bezdomne i
nieubezpieczone.
" …z dniem 1 października br.(pisane na
początku 2005r.) ustawa z dnia 27 sierpnia 2004 zastąpiła ustawę z
2003.(……) Obowiązująca ustawa zawiera uregulowania prawne
poświęcone dostępności do świadczeń dla osób bezdomnych i
nieubezpieczonych.(….)
Na wstępie wskazuję, że na podstawie art. 66
ust.1 pkt 29 oraz art. 73 pkt 11 powołanej ustawy, obowiązkowi
ubezpieczenia zdrowotnego podlegają osoby bezdomne wychodzące z
bezdomności niepodlegające obowiązkowi ubezpieczenia zdrowotnego z
innego tytułu. Obowiązek ubezpieczenia zdrowotnego tej grupy osób
powstaje od dnia rozpoczęcia realizacji indywidualnego programu
wychodzenia z bezdomności, a wygasa z dniem zakończenia tego
programu lub zaprzestania realizacji tego programu w rozumieniu
przepisów o pomocy społecznej. Uffff (moje uffff).
Potem następuje wykaz twórczości legislacyjnej
w postaci odsyłania do …ośmiu innych ustaw w tym sztuk 2.
obwarowanych odsyłaczem z "późniejszymi zmianami", które co i
owszem u spodu kartki maczkiem objaśnione zostały.
Tytanicznym wysiłkiem poczytaliśmy od "a" do
"zet" rzeczone poruczenia, efekt nie mniej tytanicznego wysiłku
Ustawodawcy i wiemy, że trzeba wszystkim podopiecznym placówek dla
bezdomnych apriorycznie przyznać status "uczestnika indywidualnego
programu wychodzenia z bezdomności" w rozumieniu ustawy o pomocy
społecznej z dnia 12 marca 2004r.
Potem już wszystko jasne.
Całkowitego odpustu i tak nie otrzymamy, boć to
nie wszystko. Czeka nas jeszcze dzieło objaśnienia świata i okolic
w tej mierze osobom bezdomnym, czego spodziewa się minister Marek
Balicki, w którego imieniu owa odpowiedź na list otwarty
sporządzona została.
W ostatnim akapicie rzecz wyłuszczono tak oto
:
"Biorąc pod uwagę fakt, iż osoby bezdomne mogą
mieć problem z dotarciem do przepisów prawa bez względu na miejsce
ich publikacji, dziękując za zainteresowanie (sic!) problemami
udzielania świadczeń zdrowotnych osobom bezdomnym oraz niesienie im
stosownej pomocy, wyrażam nadzieję, że dzięki takim organizacjom
jak Stowarzyszenie (…..) osoby bezdomne będą we właściwy sposób
poinformowane o przysługującym im prawie w dostępie do świadczeń
zdrowotnych." Koniec zdania. Koniec pisma.
W podpisie: z up. p.o. DYREKTORA Departamentu
Ubezpieczenia Zdrowotnego (tu imię i nazwisko) p.o. Z-cy Dyrektora
Departamentu.
W tak zwanym międzyczasie, poznaliśmy historię
kilku dziesiątek przypadków, kiedy już w recepcji przychodni
następował przesiew chorych bezdomnych na posiadających "normalne
ubezpieczenie" i tych, którzy za free chcieli paść w otwarte
ramiona białego personelu. Kilku z nich (bezdomnych) zrobiło na
złość popadając w stan wymagający interwencji zespołów ratownictwa
medycznego, a kilku innych trafiło do szpitala wprost z noclegowni,
bez pośrednictwa załóg karetek pogotowia. Nie wszystko da się
przełożyć na język felietonu, bowiem ludzkie współczucie to zbyt
mało, by ogarnąć taką oto sytuację: - A pluje pan krwią? - pyta
dyżurna ruchu w przychodni upartego bezdomnego. - Nie - pada
odpowiedź - to chory nie jest, niech na drugi raz przyjdzie wtedy,
gdy się pogorszy. No i wykrakała. Chłopak kończy leczenie w
Otwocku…
Będziemy się przyglądać zdrowiu i życiu ustaw.
Bezdomnych też".