Przedstawiciele organizacji pozarządowych mówią DOŚĆ! dalszemu czekaniu na wprowadzenie systemu kaucyjnego. Teraz postanowili także wyjść na ulicę. We wtorek pod Ministerstwem Klimatu i Środowiska odbyła się konferencja prasowa, zorganizowana przez znanego ekologa i podróżnika Dominika Dobrowolskiego i Polskie Stowarzyszenie Zero Waste.
Rzeczywiste koszty braku kaucji będziemy liczyć w miliardach
– Panie Premierze! Proszę dotrzymać słowa i wprowadzić system kaucyjny w Polsce. Zwlekanie z wprowadzeniem gotowej i dobrej ustawy do Sejmu oraz jej głosowania przyczynia się do degradacji środowiska. To także ogromne straty dla samorządów oraz polskich firm recyklingowych – brzmiał apel działaczy do szefa rządu.
Czemu sprzeciwiają się ekolodzy, samorządowcy i przedsiębiorcy? Dalszemu czekaniu, marnotrawieniu surowców, niszczeniu środowiska, zaprzepaszczaniu dobrej ustawy w imię partyjnych interesów i przedwyborczych rozgrywek, a wreszcie i dalszemu wzrostowi cen napojów.
Plaże, lasy, szlaki, rzeki
Co łączy te miejsca? Śmieci! Ekolog i podróżnik, Dominik Dobrowolski przez ostatnie 3 lata wędrował i sprzątał Polskę. Za nim 2,5 tys. km posprzątanych plaż, szlaków górskich, lasów i rzek, m.in. całej Odry i Wisły. Razem z ponad 20 tys. wolontariuszy usunęli ze środowiska śmieci, które zmieściły się w ponad 15 tys. worków.
– Takie śmieci zatruwają Polskę – mówił podczas konferencji, na którą przyniósł zdjęcia ze swoich akcji. – Niestety Polska zamienia się w śmietnik Europy! Polskie firmy recyklingowe bankrutują. Coraz więcej jest dzikich wysypisk. Rzeki są pełne śmieci zmierzających do Bałtyku. Jako konsumenci przenosimy ze sklepów każdego roku ponad 5 mln ton odpadów opakowaniowych, z czego ponad 70% nie trafia do recyklingu – mówił Dominik Dobrowolski.
System kaucyjny już działa m.in. we wszystkich krajach nadbałtyckich (oprócz Obwodu Kaliningradzkiego), co pomaga walczyć z zanieczyszczeniem Bałtyku. Tylko Polska nie ma systemu kaucyjnego, co przekłada się na zatruwanie naszego morza. Wciąż ponad 80% zanieczyszczenia Bałtyku to śmieci płynące rzekami, przede wszystkim polskimi rzekami.
Sprzątanie to za mało
Niestety działania społeczników to za mało, a walka jednostek z przemysłowym zaśmiecaniem nierówna.
– Wszystkie akcje sprzątania, które organizowane są w Polsce są pożytecznymi działaniami, ale nie przynoszą efektu, a wręcz jest coraz gorzej – przekonywał Dominik Dobrowolski. – Niezbędne są zmiany systemowe, które zmusiłyby producentów do wzięcia odpowiedzialności za pozostałości swoich produktów, z których sprzedaży czerpią zyski, przeprojektowania opakowań sprzedawanych produktów i sposobów ich dostawy oraz zachęciły konsumentów do bardziej świadomych zakupów, a także zawracania pustych opakowań z powrotem do obiegu. W 2019 roku Premier zobowiązał się, że zostanie wprowadzony system kaucyjny na opakowania, co pozwoliłoby zamykać obieg cennych surowców z jednorazowych plastikowych i szklanych butelek, "małpek", puszek aluminiowych. Dzięki kaucji, do sklepów trafiałby czysty, dobrej jakości surowiec, stanowiący doskonały materiał do recyklingu. Rok temu Minister Jacek Ozdoba oznajmił, że projekt ustawy jest już gotowy. 90% społeczeństwa popiera wprowadzenie tego narzędzia, a ustawa utknęła właśnie w Kancelarii Premiera.
Realny koszt braku kaucji to miliardy złotych
– Poza wymienionymi wcześniej kwestiami środowiskowym, niezwykle ważne są także kwestie społeczne i ekonomiczne, związane z potencjalnym niewdrożeniem systemu kaucyjnego – podkreślał Filip Piotrowski z Polskiego Stowarzyszenia Zero Waste.
Unia Europejska wymaga, aby kraje członkowskie do roku 2025 odzyskiwały 65% odpadów, a dyrektywa SUP, którą właśnie przyjął Sejm – selektywnej zbiórki opakowań po napojach w wysokości 77% od 2025 r. i 90% w 2030 r. oraz wysokiej zawartości recyklatu (30%) w nowych opakowaniach. Polska bez zmiany prawa nie ma szansy osiągnąć tych poziomów. Konsekwencją będzie coraz bardziej zanieczyszczone środowisko, ale i kolejne ogromne kary, jakie będziemy płacić, choćby w formie tzw. podatku od opakowań plastikowych niepoddanych recyklingowi, który wg szacunków już w 2023 r. osiągnie prawie 2 mld zł rocznie.
– Oznacza to, że bez wprowadzenia systemu kaucyjnego, przedsiębiorstwa branży napojowej w Polsce będą musiały płacić zarówno bardzo wysokie karne opłaty produktowe, jak również ponosić znaczne koszty wynikające z uzależnienia od zakupu recyklatu za granicą. Tę sytuację zaczynamy obserwować już obecnie, duże sieci handlowe zbierają cenne opakowania, które następnie są przetwarzane przez recyklerów w macierzystych krajach tychże sieci. To zaś oznacza utratę wartościowego recyklatu i dalsze osłabianie branży polskiego recyklingu, na rzecz podmiotów z krajów Europy Zachodniej – podsumowuje działania, o których głośno w mediach Filip Piotrowski.
Zapłacą konsumenci i małe sklepy
Kwota, o której mówią recyklerzy, jest spora: – Koszty te, szacowane przez branżę odpadową na minimum 1 mld zł rocznie, zostaną przeniesione na ceny produktów, a co za tym idzie uderzą bezpośrednio w konsumenta, zwiększając jednocześnie presję inflacyjną – przestrzega Piotrowski.
Wbrew pogłoskom, które padają z ust polityków i urzędników wprowadzenie kaucji nie ma działania pro inflacyjnego. Na dowód tego społecznicy przywołują przykłady z zagranicy – wzrostu cen napojów nie odnotowano w żadnym z krajów, w których w 2022 r. wprowadzono system kaucyjny – Słowacji, Łotwie, Malcie. Oddolny skup opakowań po napojach, realizowany przez duże sieci handlowe przyczyni się do pogłębienia problemów małego, tradycyjnego handlu. Z badań realizowanych w Niemczech i w krajach bałtyckich wynika bowiem jasno, że ok. 80% klientów robi zakupy w sklepach, w których może oddać opakowania. Małe sklepy nie będą mogły pozwolić sobie na skup opakowań, chociażby ze względu na koszty logistyki czy zakupu automatów, które w tej formule, w odróżnieniu od pełnoprawnego, ogólnokrajowego systemu kaucyjnego, zostaną przerzucone bezpośrednio na właścicieli sklepów. W tej sytuacji zaczną upadać – ocenia realia przedstawiciel PSZW.
Działacze upomnieli się także o ustawę o rozszerzonej odpowiedzialności producentów, ściśle związaną z ustawami o kaucji i SUP, wzajemnie na siebie wpływającymi. ROP mógłby zmienić obecną sytuację, w której producenci napojów, np. Coca Cola, w Austrii płaci za tonę wprowadzonych plastikowych opakowań 700 euro, które zasila recykling w Austrii, ale w Polsce ta sama korporacja płaci za to samo 15 euro. – To jest główny powód, przez który Polska branża recyklingowa nie ma szans konkurować z europejską – kończy Dominik Dobrowolski.
Źródło: Dominik Dobrowolski