Kiedy dowiedzieliśmy się, że na dwóch lubelskich uczelniach, na konferencjach naukowych ma się pojawić chiński ambasador, najpierw mocno się zdziwiliśmy, a chwilę później postanowiliśmy działać.
W Stowarzyszeniu Homo Faber o łamaniu praw człowieka w Tybecie
wiemy od zawsze. O łamaniu praw człowieka przez Chińską Republikę
Ludową także. Nie ma spotkania, zajęć, warsztatów, podczas których
nie pada skrót ChRL jako synonim państwa gwałcącego podstawowe
wolności swoich obywateli. Oburzaliśmy się, kiedy kilka lat temu
Międzynarodowy Komitet Olimpijski ogłosił, że olimpiada w 2008 r.
odbędzie się w Chinach.
Kiedy świat obiegły informacje z Tybetu, już 30 marca, pod lubelskim ratuszem zebrała się grupa młodych ludzi, którzy zbierali podpisy pod petycją do premiera nawołującą do działań na rzecz natychmiastowego wpuszczenia dziennikarzy do Tybetu i utworzenia międzynarodowej misji obserwacyjnej. Kim byli organizatorzy tego wydarzenia – nie wiemy. Media podały tylko nazwy miejscowości, z których pochodzili. Byliśmy nieco zaskoczeni, że nikt nas nie poinformował o tej akcji, do której z pewnością byśmy dołączyli. Tym bardziej, że już intensywnie myśleliśmy, co możemy w tej sytuacji zrobić, licząc się z realiami – jesteśmy małą organizacją w niewielkim mieście, w państwie, które nie ma zbyt silnej pozycji na światowych salonach. Na początek zebraliśmy i opublikowaliśmy w prowadzonym przez nas portalu (www.ao.lublin.pl) oraz miesięczniku “Opornik” kilkanaście konkretnych pomysłów, jak wyrazić swój sprzeciw.
W tym czasie pojawiła się propozycja udziału w konferencji
naukowej na Wydziale Politologii Uniwerysteu Marii
Curie-Skłodowskiej (UMCS), poświęconej Chińskiej Republice Ludowej.
Jednak, po rozmowie z organizatorami, odmówiliśmy. Powody były dwa:
nie jesteśmy naukowcami, a poza tym nie chcieliśmy uczestniczyć w
konferencji, na której tematyka praw człowieka będzie traktowana
jako jedno, wcale nie najważniejsze, zagadnienie (ostatniego dnia
konferencji), a nie jako nierozłączna część wszelkich poruszanych
tematów.
Zaczęliśmy przygotowywać wydarzenie, które dałoby możliwość
szerszego propagowania problematyki łamania praw człowieka w
Tybecie i całej ChRL. Jednak zanim przeszliśmy do działania,
otrzymaliśmy informację, że organizatorzy konferencji rozsyłają
zaproszenia z adnotacją, że „uświetni ją swoją osobą ambasador
ChRL”. Zatkało nas.
Jako organizacja pozarządowa, która została powołana przez ludzi zaangażowanych w działania na rzecz praw człowieka, nie mogliśmy postąpić inaczej, niż wyrazić nasz zdecydowany sprzeciw wobec pomysłu zaproszenia do Lublina ambasadora ChRL. Postanowiliśmy podjąć kilka prostych działań.
Chcieliśmy głośno powiedzieć, że nie podoba się nam ten pomysł,
dając także innym możliwość na wyrażenie swojego zdania. Pomogła
nam w tym internetowa petycja. W ciągu doby podpisy złożyło 619
osób.
Wspólnie z Zakładem Praw Człowieka UMCS zaprosiliśmy wszystkich
zainteresowanych problematyką łamania praw człowieka przez ChRL na
cykl seminariów, by poznać problem z punktu widzenia nauki.
Zaplanowaliśmy także działania w przestrzeni miejskiej, gdyby
ambasador jednak miał przyjechać do Lublina. Rozmawialiśmy o tym
m.in. z jednym z największych specjalistów w tej tematyce – Adamem
Koziełem z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
Równolegle do naszych działań apel w tej samej sprawie
wystosowało Stowarzyszenie Solidarności Globalnej, związane z
Centrum Duszpasterstwa Młodzieży w Lublinie.
Ponieważ cenimy dialog, nie mogliśmy nie spotkać się z organizatorami konferencji. Każda ze stron przedstawiła swój punkt widzenia. Odbyła się bardzo dobra, merytoryczna dyskusja. Na koniec zostawiliśmy organizatorów, by mogli bez pośpiechu i nacisków podjąć decyzję. I to był kluczowy moment. Wieczorem otrzymałem wiadomość, że wycofają się z zaproszenia ambasadora. Umówiliśmy, że chętnie pomożemy, aby konferencja była jak najciekawsza i obiektywnie przedstawiała problemy (np. aby przy omawianiu rozwoju gospodarczego, powiedzieć także o kosztach, jakie ponosi społeczeństwo, o niewolniczej pracy itp).
Pisząc o dialogu należy odnieść się do rozmowy z ambasadorem. W
końcu to też dialog, prawda? Naszym zdaniem nie. Rozmowa ma sens
wtedy, gdy z jednej strony prowadzona jest przez przedstawicieli
obydwu stron (tu zabrakło przedstawiciela chińskiej opozycji, czy
represjonowanych Tybetańczyków), z drugiej, gdy jest prowadzona
przez osoby o podobnym potencjale. Chyba nikt nie ma wątpliwości,
że grupa studentów nie będzie miała wpływu na politykę Chin.
Ambasador nie jest partnerem do dyskusji na konferencji naukowej w
Lublinie. On może być tylko tubą propagandową swojego reżimu. A
biorąc pod uwagę, że miał być gościem, z pewnością o rzeczowej
dyskusji, w dodatku na tak trudny dla niego temat, nie mogło być
mowy: nie pozwoliłby na to chociażby protokół dyplomatyczny.
Podczas tych kilku dni pojawiły się głosy, że oddolny nacisk społeczny jest zamachem na uniwersytecką swobodę dyskusji... Cóż można odpowiedzieć, poza radą najbardziej oczywistą – do książek, do książek! Nikt, kto ma choć odrobinę wiedzy na temat społeczeństwa obywatelskiego i praw człowieka, nie może zgodzić się z takowym, kuriozalnym wręcz zarzutem. To właśnie jest istota wolności słowa! Ludzie mają prawo mówić, krytykować, krzyczeć, domagać się. Druga strona oczywiście ma identyczne prawa. A efekt? Efekt zależy od tego, kto kogo przekona, kto podzieli czyje racje. Nie ma naruszenia wolności słowa, kiedy obie strony mają pełne prawo głosić swoje poglądy.
Organizując protest wyrażaliśmy naszą opinię. Nikt przecież nie
zakazał organizatorom ani władzom uczelni zapraszać ambasadora
Chin. Nie zakazał, bo nie miał prawa zakazać. Nikt również nie
zabraniał organizatorom konferencji przygotowania swojej petycji
popierającej zaproszenie ambasadora. Może podpisało by ją więcej
osób?
EFEKTY DZIAŁANIA STOWARZYSZENIA HOMO FABER
|
PIOTR SKRZYPCZAK – politolog pasjonujący się prawami człowieka. Pracuje w lubelskiej Akademii Obywatelskiej. Założyciel Stowarzyszenia Homo Faber. |
Artykuł ukazał się w miesięczniku organizacji pozarządowych gazeta.ngo.pl - 07-08 (55-56) 2008; www.gazeta.ngo.pl |
Źródło: gazeta.ngo.pl