Bella to imię samicy renifera, którą wyposażono w miniaturową kamerę, przymocowaną do obroży. Uzyskano stały wgląd w życie stada dzikich reniferów, dzięki relacjom Belli, odbieranym przez satelitę. Seria fascynujących zdjęć, które dokumentują z bliska ich wędrówki, posiłki, narodziny potomstwa, dostępna jest w Hardangervidda National Park w Norwegii, wśród wielu innych ciekawych i unikatowych artefaktów.
Bella – renifer z kamerą
Bella to imię samicy renifera, którą wyposażono w miniaturową kamerę, przymocowaną do obroży. Uzyskano stały wgląd w życie stada dzikich reniferów, dzięki relacjom Belli, odbieranym przez satelitę. Seria fascynujących zdjęć, które dokumentują z bliska ich wędrówki, posiłki, narodziny potomstwa, dostępna jest w Hardangervidda National Park w Norwegii, wśród wielu innych ciekawych i unikatowych artefaktów.
W parku narodowym Hardangervidda National Park położonym około 200 km na zachód od stolicy kraju, Oslo, znajduje się nowoczesne centrum przyrodnicze i edukacyjne, instytucja finansowana z budżetu rządowego. Powitał nas w niej jowialnie dyrektor Per Lykke, adwokat z wykształcenia, człowiek z wyobrażnią i koneksjami. Norweg, wykształcony w Paryżu i Londynie, gdzie rodzina mieszkała z uwagi na pracę ojca, zaangażował swoje umiejętności, siły i kontakty w służbie przyrodzie, przyczyniając się do nadania unikatowego charakteru temu nowoczesnemu i znakomicie wyposażonemu centrum. Zostało zaaranżowane z gustem i należytym uhonorowaniem Natury oraz Sztuki. Architektura obiektu jest idealnie wkomponowana w krajobraz płaskowyżu Hardangervidda, największej penepleny w Europie.
Nativ Europy, Norweg
– Jesteśmy nativami dla Europy, bo posługujemy się tu oryginalnym językiem przyrody – mówi Per Lykke. – Nie tylko znamy naturę, ale potrafimy umiejętnie korzystać z jej zasobów. Nadal potrafimy polować, jak nasi przodkowie. Wiemy jak podejmować wiele aktywności na łonie przyrody, nie przynosząc jej szkód, lecz działając w harmonii z nią i przy poszanowaniu jej praw.
Wskazuje, że ludzie żyją w Norwegii na małych farmach, uprawiają rośliny, hodują zwierzęta, polują, łowią ryby, zbierają leśne jagody i maliny, są tak blisko serca przyrody, jak niegdyś byli Indianie. Zwłaszcza w głębi lądu, bo na wybrzeżu dominują inne, morskie aspekty kontaktu z naturą. Więcej tu przejawów i naporu cywilizacji. W głębi lądu gdzie żyją owe „społeczności indiańskie”, pełne koneksji, powiązań przez sąsiedztwo, mariaże, powinowactwo, tu każdy zna się z każdym, ma przyjaciół, żyje bezpiecznie i w poczuciu zadomowienia, a nawet „zasiedzenia”. – Norwegia różni się od Skandynawii tym, że ludzie żyją tu „punktowo”, nie razem, lecz w pewnej samotności. Natomiast zawsze są w gotowości do działania wspólnie np. wobec przeciwieństw żywiołów czy wówczas, gdy łączy ich dugnad, a więc czyn społeczny podejmowany na rzecz lokalnej zbiorowości.
Związki między naturą, sztuką a edukacją
– Inspiracje czerpałem z najciekawszych tego typu miejsc na świecie – mówi Per Lykke, oprowadzając nas po ekspozycji. – We włoskiej Kalabrii, w parku o największej liczbie drzew piniowych, na tle panoramy gór, odbywają się np. jazzowe koncerty. Postanowiłem, że również w Hardangervidda National Park będzie rozlegać się jazz, zapraszam muzyków, rozbrzmiewa tu piękna gra na saksofonach. Zaszczepiłem w tym miejscu muzykę z najwyższej artystycznej półki.
Był w Szkocji, Niemczech, Francji, Włoszech, Nowej Zelandii, USA, Kenii… Przeszedł góry, zobaczył parki. Zaplanował aranżację każdej sali w nowoczesnym norweskim centrum przyrodniczym. Bez detali ale z wizją, czerpiąc najlepsze inspiracje ze świata, co dało właściwą ramę do tego działania. Mówi o sobie: - Jako prawnik zajmowałem się bankrutującymi firmami. Ale mam też pasję: rock, multimedia, sztuka nowoczesna. Mam szczęście do zapraszania dobrych artystów, pisarzy, muzyków. Jestem odważny, ryzykuję. Łącząc przyrodę ze sztuką wskazuję, że razem mogą być one wielką stymulacją, rodzajem inwestycji w przyszłość podejmowanej na długą metę, z myślą o następnych pokoleniach.
Znalazło się tu miejsce dla różnych dziedzin sztuki, i to z najwyższej półki np. dla fotografii, w wykonaniu znakomitego norweskiego fotografika przyrody, Pera Berntsena. Jego wystawa zrobiła tu furorę wśród zwiedzających. Zdjęcia znakomicie zharmonizowane zostały z otaczającym krajobrazem – widokiem wielkiego górskiego płaskowyżu. - Zaaranżowaliśmy studio, na ostatnim piętrze budynku, żeby wprowadzić wielką sztukę do narodowego parku – opowiada Per Lykke. - Studiowaliśmy z Perem w Anglii, przyjaźniliśmy się i od tamtego czasu porozumiewamy się bez słów. Byliśmy zgodni, że gdy ma się wokół widok tak majestatycznej przyrody, potrzebne jest rozbudzanie wyobraźni, inspirowanie sztuką, artystyczna stymulacja dla wszystkich zwiedzających nasz park.
Mocne przesłanie dla natury
Sztuka wysyła mocne przesłanie, uważa Lykke. Wspomina własne doświadczenia artystyczne, z muzyką rockową w grupie Andrzeja Dziubka i zespołu De Press (https://bibliotekapiosenki.pl/zespoly/De_Press), powstałego w 1980 r. Zajmował się w nim multimediami. Było to bardzo ważne doświadczenie dla młodego wówczas człowieka, który nie tylko pokochał Polaków, ale także rozważał wybranie artystycznej drogi rozwoju, zamiast sugerowanej przez rodzinę kariery prawniczej…
Czasem zgłaszają się tu artyści, zafascynowani tą okolicą, proponując wystawy. Ale większość prezentacji odbywa się tu dzięki osobistym kontaktom dyrektora. - Taka jest prawda o dzisiejszym, świecie, który jest mocno zsieciowany, nie ukrywam, że network jest istotny. Mówimy o tym w Norwegii „socjalna korupcja”, kto kogo zna, ten ma większe przebicie – komentuje z przymrużeniem oka Per Lykke. Podkreśla jednak, że najbardziej liczy się wysoka jakość artystycznej oferty – unikatowe miejsce ma przyciągać tylko unikatowe propozycje.
Wyklikaj, nie rujnuj
Zwiedzamy ekspozycję, która jest multimedialna atrakcyjnie i angażująco przeprowadza nas po obiekcie, dostępna jest w kilku językach, w tym w języku polskim. I tak przez 20 minut zwiedzający przeżywają fantastyczne doświadczenie zimy w Hardangerwidda, przyrody i majestatycznego piękna natury. Potem trafiają do centrum konferencyjnego, gdzie przedstawione są w interaktywny sposób wystawy ukazujące zagrożenia dla płaskowyżu, kłopoty wynikające z faktu, że przybywa tu domów letniskowych, mieszkańców, hałasu, spalin, inwestycji mało przemyślanych i w efekcie negatywnie odbijających się na środowisku tego obszaru.
– Pokazujemy jak wskutek złego gospodarowania może być zrujnowany ten nasz unikatowy płaskowyż, a następnie włączamy zwiedzających w proces zaradzania ewentualnej destrukcji – dyrektor objaśnia nam koncepcję multimedialnej ekspozycji. – „Hardangervidda for future” to projekt, w którym zwiedzający zgłaszają swoje pomysły, a my zbieramy ich przemyślenia i doświadczenia oraz staramy się włączyć ich w projektowanie lepszej przyszłości. Ludzie ze sobą rozmawiają, dyskutują, na tej podstawie przygotowujemy partycypacyjnie nasz plan. W czasie pandemii napisałem broszurę jak możemy zabrać się wspólnie za ocalanie płaskowyżu przed naporem cywilizacji.
Kości wróciły „do domu”
Mają przyjaciół na całym świecie, co podkreślają wskazując iż z wieloma atrakcyjnymi centrami przyrodniczymi podpisali porozumienia w dziedzinie ochrony przyrody i edukacji. Są wśród nich m.in. centra na Ukrainie, w Gruzji, w Niemczech, w Szkocji. Odwiedza ich mnóstwo turystów. Zwiedzając Norwegię, odwiedzają też Hardangervidda National Park.
Sztuka nie zna granic, jest no limits, podkreśla szef parku. Może być wielką inspiracją dla muzyki, malarstwa, teatru, instalacji, eventów… trzeba szanować naturę, rozumieć, że przestrzeń może pełnić różne funkcje. Skały, kamienie, drzewa, parking koło hotelu – mogą stać się również wielkim placem zabaw dla dzieci, jeśli taka będzie potrzeba chwili. Łatwo można je przystosować do nowej roli, tak zaprojektowano teren wokół budynku.
Nawiązaniem do sztuki bez granic, tym razem granic czasowych, jest odtworzona tu sala byków z prehistorycznej jaskini Lascaux we Francji. Można przyjrzeć się z bliska replice malowideł oraz podziwiać oryginalne kości reniferów, które francuskie muzeum prehistoryczne z departamentu Dordogne, przekazało do Hardangervidda National Park. Kości „wróciły do domu”. Jak ustalono, pochodziły z terenu dzisiejszej Norwegii, renifery musiały być sprzedawane na południe Europy.
Z góry widać Norwegię
W obszarze Hardangerviddy znajduje się osiem miast, w trzech gminach. Działa tu organizacja turystyczna, która przygotowuje specjale chaty, w których wędrujący po górach ludzie mogą schronić się przed złą pogodą, albo odpocząć. Drzwi są otwarte, bierzesz przygotowane tam jedzenie, odpoczywasz. Z góry, o wysokości 1885 m, która jest specjalną turystyczną atrakcją płaskowyżu, widać kawał Norwegii. Bywa tu wielu naukowców, działa letnia szkoła wyższa, przyjeżdżają rodziny z dziećmi, a samo miejsce - Hardangervidda National Park – znajduje się w TOP Trip Adviser jako miejsce, które turysta musi zobaczyć, zanim opuści Norwegię.
Zgadza się! My nie zapomnimy tego miejsca, i wspaniałej gościnności jego gospodarzy.
Beata Kubiszyn-Puka
Hajnówka Centralna – Stacja Kultury
Relacja druga z wizyty studyjnej w Norwegii zespołu Hajnówki Centralnej – Stacji Kultury, Projekt „Następny krok - Sztuka bliżej Natury” /Next step - Art close to the Nature