Nie trawisz przewodników i lubisz mieć swoje subiektywne spojrzenie na daną przestrzeń? Zbuduj anarchiwum. Alternatywny, oddolny, a może interwencyjny obraz danej przestrzeni. Planujesz projekt z dokumentacji historii dzielnicy, a chciałbyś zrobić to kreatywnie? Anarchiwum może być sposobem, którego szukasz. Jak to zrobić, wiedzą już uczestnicy warsztatów warszawskiego Medialabu.
Jeszcze sto lat temu Saska Kępa była po prostu wsią. To od zbudowania Mostu Poniatowskiego rozpoczął się tak zwany boom na Saską. Plany zagospodarowania terenu z prawdziwego zdarzenia i masowe przeprowadzki do budynków stanowiących dzisiaj perełki modernizmu rozpoczęly się dopiero po 1914 roku. Dzisiaj to dzielnica klimatyczna, przytulna, przyjazna do życia, ale i droga. Tak przynajmniej kojarzy się tym, którzy nigdy na niej nie mieszkali, nie mają tu korzeni, nie znają jej historii. A takie właśnie 10 osób spotkało się w ramach warszawskiego medialabu na warsztatach z budowania oddolnej digitalizacji dziedzictwa narodowego. Zadanie: ugryźć pojęcie anarchiwum, czyli zbaczającego z masowego kursu, alternatywnego archiwum cyfrowego, które stanowić będzie subiektywny obraz danego miejsca. Planujesz projekt związany z dokumentacją danej okolicy? Nowe spojrzenie na dostępną technologię może pomóc ci stworzyć coś, co wykroczy poza stereotypowe ramy. – Archiwum takie może mieć charakter interwencyjny, nie musi być neutralne i może być zbudowane pod kątem konkretnego celu, chociażby pokazania, jakie spustoszenie w przestrzeni publicznej robić może reklama zewnętrzna – tłumaczy samą ideę Marcin Wilkowski z portalu Historiaimedia.org, prowadzący zajęcia.
Moja rzeczywistość
W temat architektury dzielnicy wprowadził uczestników dr Krzysztof Koszewski. Bo baza jest najważniejsza. To daje pole do dalszych rozważań nad aranżacją planowanej dokumentacji przestrzeni. Dzięki temu nauczyli się podstaw – które budynki warte są uwagi, jak kształtowała się dzielnica, jakie były jej pierwotne plany zagospodarowania i które ich części pozostały do dzisiaj. Uzbrojeni w tą wiedzę uzupełnioną o kontent czym jest anarchiwum i aparaty fotograficzne ruszyli na subiektywną wycieczkę po Saskiej Kępie. Fakt, że nikt z uczestników dzielnicy nie znał od podszewki okazał się zaletą.
– Musieliśmy uruchomić swoje subiektywne patrzenie na miasto, na detal, na to co dzieje się w kawiarnianym ogródku, który stoi przed konkretnym budynkiem, co kryje się za płotem podwórka, gdzie ono prowadzi i co mogło być tam kiedyś – opowiada Agata Jałosińska z Centrum Cyfrowego Projekt Polska. – Przecież jeśli z pomocą Google Maps oglądasz Berlin, Paryż, czy Nowy Jork, nie chcesz patrzeć na słynne budynki, a zaczynasz krążyć zaułkami, żeby zobaczyć jak naprawdę wygląda miasto. Takie myślenie przyjęliśmy za punkt wyjściowy – dodaje.
Nie czuli się więc ani jak turyści z przewodnikami, ani naukowcy z podręcznikowym spojrzeniem na architekturę dzielnicy. – Raczej jak barbarzyńcy dyskryminujący istniejące przewodniki – śmieje się Marcin Wilkowski. Dali sobie prawo do powiedzenia, która skrzynka na listy im się podoba, że wartością jest masa leżaków w ogródkach i na tarasach, że Stadion Narodowy widoczny niemal z każdego punktu Saskiej Kepy psuje klimat.
Jedna z dziewczyn sfotografowała kawałek po kawałku ulicę Łotewską. Tu mieszkała babcia, więc chciała jej pokazać, jak okolica wygląda dzisiaj. Ktoś inny udokumentował street art na Saskiej i chce go wrzucić na popularną stronę PUSZKA (www.puszka.waw.pl). Jeszcze inny zauważył rażące TOI TOI-e wystawiane permanentnie na front remontowanych podwórek. Kolejnego dnia zaczęli przerzucać wszystko do internetu. A ten daje nam różne możliwości.
Klucz w opisie
Budując własny alternatywny przewodnik zacząć można od podstaw, czyli działań na Wikipedii, po prostu rozbudowując istniejące już hasła. – To daje nam na starcie duży zasięg, bo witryna jest popularna, a jednocześnie jest to bardzo proste ze względu na gotową infrastrukturę informatyczną – mówi Marcin Wilkowski. – Można też wykorzystać sam mechanizm wiki korzystając z jakiegoś darmowego oprogramowania. Można zastosować popularny w Stanach Zjednoczonych opensourcowy skrypt Omega służący do budowania własnego, oddolnego cyfrowego archiwum. To narzędzie dedykowane właśnie takim małym projektom archiwalnym, jednocześnie o profesjonalnym charakterze – pozwalające na zgodne ze standardami opisywanie udostępnianych obiektów, czy podłączenia archiwum do jakiegoś serwisu agregującego metadane – np. do polskiej Federacji Bibliotek Cyfrowych – tłumaczy. Uczestnicy zajęć skorzystali z popularnego programu Picassa i rozpoczęli podczepianie udokumentowanych fragmentów Saskiej Kępy na Google Maps.
Nieważne, którą z metod wybierzesz. Istotne w budowaniu alternatywnego archiwum jest po pierwsze znalezienie subiektywnego punktu widzenia na opisywaną przestrzeń i dokładne jej opisanie. – Google demokratyzuje treści, ale jednocześnie daje możliwość wprowadzenia do mainstreamu haseł oddolnych. Im dokładniej opiszesz swój przewodnik, tym masz większą szansę na to, że ktoś poszukując alternatywnej mapy przestrzeni, trafi właśnie na twoją – podkreśla Wilkowski.
Własny skrót
Efekt pracy uczestników medialabowych warsztatów będzie można zobaczyć niebawem. Oni sami już teraz jednak podkreślają, że warto było wziąć udział. Daria Kubiak przyjechała specjalnie z Łodzi: - Anarchiwum świetna rzecz. Wykraczasz poza wszelkie ramy, tworzysz coś własnego i masz poczucie, że do przestrzeni która cię interesuje, możesz podejść subiektywnie, skatalogować ją w taki sposób, by uwypuklić rzeczy, które są istotne w twoim przekonaniu. Nie w opinii autora przewodnika, który narzuca ci ścieżkę odkrywania nowych terenów. Sam pokazujesz historię, sam ją tworzysz. Z laika robisz się specjalistą. - Archiwum cyfrowe może mieć charakter interwencyjny i bardzo konkretny. Pokazywać, że jego twórcy nie stoją neutralnie wobec rzeczywistosci, ale chcą za pomocą własnej dokumentacji coś przekazać, załatwić. Internet ma przecież charakter twórczy, nie jest tylko polem biernej recepcji, a anarchiwum idealnie wspiera aktywne oddolne działania – podkreśla Marcin Wilkowski i dodaje: - Warto na internet spojrzeć nie tylko, jako na przestrzeń umożliwiającą kolejną publikację zdigitalizowanych obiektów dziedzictwa kulturowego, ale jako obszar działań ratowniczych, oddolnych. Agata Jałosińska podkreśla, że właśnie dlatego wartością może być zaproszenie do projektu osób z zewnątrz, nie znających historii terenu, patrzących z boku i szukających własnej interpretacji.
Tymczasem na najbliższe, ostatnie już warsztaty Medialabu Warszawa są jeszcze wolne miejsca. Tym razem możesz dowiedzieć się, jak z pomocą GPS-u pokazać swoje trasy. – Każdy z nas chodzi własnymi ścieżkami. Każdy ma swoje ulubione drogi, skróty przez podwórka między domami. To też można zdokumentować i opisać. A potem oczywiście przerzucić do internetu – zaprasza Agata Jałosińska.
Źródło: inf. własna ngo.pl