Kiedy okazało się, że w budżecie na 2012 rok nie zaplanowano ani grosza na dotacje dla organizacji, które realizują programy edukacyjne i wychowawcze, Barbara Kapturkiewicz zorganizowała spotkanie, na które przyszło pięćdziesięciu pozarządowców. Trzeba było to jakoś odkręcić…
Została harcerką w wieku ośmiu lat. Jest nią nadal. W Stowarzyszeniu Harcerskim pełni funkcję pełnomocniczki do spraw dotacji. Oprócz tego przewodniczy Komisji Dialogu Społecznego ds. Edukacji. Obie funkcje sprawuje społecznie. – Basia jest niezmiernie zaangażowana w te sprawy – mówi Bartłomiej Włodkowski, członek prezydium KDS ds. Edukacji. – To takie społecznikostwo w wydaniu przedwojennym – dodaje. Prawdziwa z niej społecznica, choć sama nie lubi tak o sobie mówić.
Zawodowo projektuje budynki mieszkalne oraz wnętrza. Zajmuje się też projektowaniem technologicznym sklepów i lokali gastronomicznych. Oddziela strefę czystą od strefy brudnej, decyduje o tym, jak ustawić lady albo gdzie zamontować zlew. – Był taki moment – opowiada Włodkowski – kiedy miała problemy w pracy. Wypominano jej, że za bardzo angażuje się w działalność społeczną, a za mało pracuje. Wiele osób rzuciłoby to społecznikostwo w kąt, ale Basia mówiła, że nie może tego zostawić, bo to dla niej zbyt ważne. Gdyby porzuciła część spraw, byłaby nieszczęśliwa. Bardzo mnie tym ujęła – mówi.
Weteranka
W Komisji Dialogu ds. Edukacji pracuje od początku – będzie już z dziesięć lat. Odpowiadała w swoim stowarzyszeniu za kontakty zewnętrzne i dlatego wydelegowano ją na zebranie Komisji. I tak to się zaczęło. Początkowo spotkania animowało Biuro Edukacji, a funkcja przewodniczącego była wyłącznie formalna. – Dorastaliśmy – wyjaśnia Kapturkiewicz. Z czasem inicjatywę przejmowali pozarządowcy. Powołali trzyosobowe prezydium, spotykali się coraz częściej – początkowo raz na kwartał, później raz w miesiącu.
Po kilku latach działalności KDS-u, została członkinią prezydium, a cztery lata temu przewodniczącą Komisji. Jest nią do dziś. To, że jeszcze jej nie wymienili, uznaje za swój największy sukces.
Gdy przejęła stery KDS-u, wprowadziła zwyczaj regularnych spotkań prezydium. Spotykają się przed każdym zebraniem Komisji i omawiają to, co będą omawiać w obecności pozostałych pozarządowców. – Jestem członkiem kilku komisji w mieście, jednej przewodniczę, ale tylko tutaj udało się wypracować taki zwyczaj – mówi Bartłomiej Włodkowski. – Kiedyś sam próbowałem zachęcić członków prezydium mojej komisji do takich spotkań, ale wszystko szybko się rozmyło. Basia potrafi zdyscyplinować ludzi. Wychodzi z założenia, że bycie członkiem prezydium to zobowiązanie, a nie prestiż – mówi i śmieje się, że szefowa daje im niezły wycisk. Spotkania odbywają się na Szpitalnej w pijalni czekolady Wedla – kilka kroków od Biura Edukacji. Przewodnicząca Kapturkiewicz jest skrupulatna, omawia punkt po punkcie. Spotkania trwają zwykle dwie godziny.
Pospolite ruszenie
Standardowe zebrania KDS-u odbywają się w Warszawskim Centrum Innowacji Edukacyjno-Społecznych i Szkoleń. To jednostka Biura Edukacji, do zadań której należy między innymi wprowadzanie innowacji edukacyjnych. Współpraca z organizacjami pozarządowymi jest jedną z tych innowacji.
Na spotkania Komisji przychodzi około dwudziestu pozarządowców, ale jednego razu przyszło pięćdziesięciu. To był koniec 2011 roku, kiedy okazało się, że w przyszłorocznym budżecie nie zaplanowano ani grosza na dotacje dla organizacji, które realizują programy edukacyjne i wychowawcze. – To było spotkanie, na którym zastanawialiśmy się, dlaczego tak się stało i ustalaliśmy, co robimy, żeby to jakoś odkręcić – opowiada Barbara Kapturkiewicz. Ułożyli plan gry: spotkanie z Marcinem Wojdatem – pełnomocnikiem ds. współpracy z organizacjami pozarządowymi, spotkanie z wiceprezydentem Włodzimierzem Paszyńskim, wizyta na posiedzeniu Komisji Edukacji i Rodziny. Ostatecznie Rada Miasta przegłosowała poprawkę do budżetu. – Wyszarpaliśmy 6 mln zł. To całkiem wymierny sukces – uśmiecha się Kapturkiewicz.
Za największy sukces KDS-u uważa jednak to, że współpraca z Biurem Edukacji odbywa się na zasadach partnerskich. – Mam poczucie, że realizujemy wspólny program rozwoju edukacji w mieście, a także program rozwoju współpracy organizacji pozarządowych z miastem – mówi. – To również zasługa osób, które są naszymi partnerami ze strony miasta – zaznacza. – Rozumiemy się i całkiem nieźle nam się współpracuje, ale oczywiście nie jest tak, że nigdy nie ma żadnych problemów – dodaje.
Koniec indywidualnych celów
Członkowie Komisji od 2010 roku starają się wychodzić z inicjatywą na zewnątrz. Od dwóch lat organizują Warszawski Kalejdoskop Edukacyjny w Parku Praskim. Rozkładają namioty wzdłuż alejek parku i prezentują mieszkańcom swoją ofertę.
Barbara Kapturkiewicz jako przewodnicząca Komisji długo upierała się, by w ramach wychodzenia na zewnątrz zorganizować konferencję dla nauczycieli, na której organizacje zaprezentowałyby swoje sposoby na prowadzenie lekcji. – W wielu warszawskich szkołach model zajęć nie zmienił się od lat. Nauczyciel mówi, uczeń słucha i jest potwornie nudno – wzdycha przewodnicząca.
Niestety, ku jej zaskoczeniu okazało się, że organizacje nie są zainteresowane organizowaniem tego rodzaju wydarzenia. – Próbowałam uszczęśliwić innych na siłę. Musiało minąć półtora roku, żebym to sobie uświadomiła – przyznaje. – Zrozumiałam, że moją rolą jest wsłuchiwanie się w to, co chcą organizacje i stwarzanie warunków do osiągnięcia uwspólnionych celów – mówi. I najwyraźniej całkiem nieźle jej to wychodzi. Bartłomiej Włodkowski: – Basia potrafi patrzyć globalnie na interesy i cele wszystkich organizacji, które działają w Komisji. Często bywa tak, że przewodniczący KDS-u patrzy przez pryzmat własnej organizacji. Z Basią jest inaczej, nie ciągnie w swoją stronę. Zawsze mi tym imponowała i tego się od niej uczę.
Źródło: inf. własna (warszawa.ngo.pl)