Na tym etapie życia interesuje ją tylko poprawa bytu ludzi chorych i niepełnosprawnych, a także seniorów. Chciałaby już zacząć przekazywać swoją wiedzę ludziom młodym, bo tej wiedzy, którą ma, nie weźmie do grobu. Poznajcie Barbarę Tometczak, prezes Śląskiego Oddziału Wojewódzkiego Polskiego Stowarzyszenia Diabetyków.
Kaja Jagodzińska: – Jak zaczęła się twoja przygoda z pozarządówką?
Barbara Tometczak: – Z organizacjami pozarządowymi zaczęłam pracować w latach 1998 – 2002, kiedy to miałam zaszczyt być radną Rady Miejskiej Miasta Dąbrowa Górnicza. Ponieważ dwa lata wcześniej wykryto u mnie cukrzycę, ówczesna prezes Polskiego Stowarzyszenia Diabetyków, pani Teresa Charatańska zaprosiła mnie do współpracy. A potem, na skutek różnych zdarzeń losowych, nastał rok 2005 i na walnym zebraniu członków w Jaworznie zostałam wybrana prezesem Koła Miejskiego w Dąbrowie Górniczej oraz prezesem Oddziału Wojewódzkiego PSD.
Dlaczego akurat praca z osobami chorymi na cukrzycę?
B.T.: – Po oswojeniu się z chorobą człowiek zadaje sobie pytanie „dlaczego ja?” i „co dalej?”. Jako niespokojny duch poszukujący swojej indywidualnej drogi rozwoju postanowiłam spróbować to wszystko połączyć, nauczyć się tej choroby i spróbować przeżyć z nią jak najdłużej. Zdałam sobie sprawę, że ważne jest nie tylko wsparcie rodziny, ale i przebywanie wśród ludzi do mnie podobnych. To dało mi Polskie Stowarzyszenie Diabetyków.
Wiem teraz, że nie samą cukrzycą człowiek żyje, że jest to choroba dająca nie tylko cierpienie, ale i radość. Nigdy w życiu nie poznałabym tylu ludzi, gdyby nie cukrzyca. To dzięki niej mam np. przyjaciół w Indiach, Maroku, o krajach europejskich nie wspomnę. Tylko dzięki tej chorobie mogę zadzwonić do miast w całym kraju i powiedzieć „przyjadę do was – robimy wspólny event”.
Jakie są najważniejsze cele stowarzyszenia?
B.T.: – Nasze cele są określone w naszym statucie, ale generalnie można to określić trzema słowami: „edukujemy, zapobiegamy, nie szkodzimy”. Udzielamy, w miarę możliwości, różnej pomocy osobom chorym na cukrzycę, niepełnosprawnym i ich rodzinom. Promocja zdrowia i prewencja w cukrzycy to najważniejsze nasze działania.
Wymień, proszę projekty, w które się angażujecie lub sami organizujecie?
B.T.: – Trudno jest wymieniać wszystkie projekty, ponieważ nasze stowarzyszenie istnieje już 25 lat i cały czas coś robimy.
Od 2006 roku corocznie przeprowadzamy cykl bezpłatnych badań w regionie. Satysfakcją dla nas jest, że świadomość ludzi na temat prewencji w cukrzycy jest coraz większa. Przykładowo: dawniej na 100 przebadanych osób, w zależności od ośrodka, było cztery, sześć nowych przypadków cukrzycy, teraz są to jeden, dwa przypadki.
Od ośmiu lat prowadzimy Akademię Zdrowia i Urody. Teraz organizujemy warsztaty np. ze Stowarzyszeniem „Razem w Przyszłość”, Wyższą Szkołą Planowania Strategicznego, Nemo – Wodny Świat i Fundacją Godne Życie. Projekt ten realizowany jest ze środków własnych.
Od pięciu lat organizujemy akcję „Serce pełne warzyw i owoców – tak dla transplantacji”. Jest to ważny projekt dla diabetyków. Diabetycy są w pierwszej grupie biorców organów, dlatego też wspieramy działania Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu i promujemy świadome oddawanie organów do przeszczepów. Wspólnie organizujemy także konferencje poświęcone chorobom cywilizacyjnym.
Promujemy zdrowy tryb życia w różnych miastach. Nasze koła terenowe ściśle współpracują ze sobą robiąc wiele integracyjnych pikników, których celem jest świadoma poprawa życia i prewencja w chorobach cywilizacyjnych.
Chciałabym ukończyć ogólnopolski projekt kampanii społecznej „Żyję świadomie” rozpoczęty z Fundacją na rzecz Świadomego Życia. Celem tej kampanii jest promocja aktywności fizycznej i psychicznej, popularyzowanie aktywnego stylu życia, uświadomienie zagrożeń cywilizacyjnych, promowanie zdrowego odżywiania oraz uświadomienie profilaktyki.
Muszę pochwalić się współpracą z władzami miasta w Dąbrowie Górniczej – można powiedzieć, że praca układa się wzorcowo. zwłaszcza z Centrum Aktywności Obywatelskiej.
Dziewięćdziesiąt procent naszych projektów powstaje ze środków własnych, mamy niebywałe szczęście do ludzi dobrej woli. Każdy nasz projekt wspiera rzesza ludzi, sponsorów, zaprzyjaźnionych stowarzyszeń. Jednym słowem, jest super!
Czy z któregoś projektu jesteś szczególnie dumna? I dlaczego?
B.T.: – Dumna jestem z tego, że dokonuje tego garstka ludzi, ale jestem zniesmaczona tym, że NGO wyręcza w pracy instytucje, które powinny nam pomóc. Kulawy system służby zdrowia plasuje nas na ostatnim miejscu w Europie. Brak uregulowań prawnych jest zmorą każdego polskiego diabetyka, nawet Rumunia ma swoją ustawę o cukrzycy. Dlatego mogę być dumna z projektów edukacyjnych, takich jak „Akademia Zdrowia i Urody „czy „Serce Pełne Warzyw i Owoców – Tak dla Transplantacji”.
Czy jest praca w organizacji pozarządowej to twój aktualny sposób na życie?
B.T.: – To jeden ze sposobów na życie. Co będę robiła za pięć lat, tego nie sposób przewidzieć, być może czasy się zmienią, zmienią się zasady, być może trzeba będzie ustąpić miejsca młodzieży. Bez względu na to wszystko, będę pamiętać o naszym stowarzyszeniowym motto, złotej zasadzie świętego Łukasza: „Jak chcecie, żeby ludzie wam czynili, podobnie wy im czyńcie”.
Co się zmieniło odkąd zaczęłaś działać jako społecznik?
B.T.: – Moje życie jest jak w kalejdoskopie, szpital, event, jakieś działania, nowi ludzie, nowe wyzwania. Czasami mówię sobie „zwolnij kobieto, bo nie będziesz miała czasu umrzeć”, a potem dzwonią znajomi i mówią „a może byśmy coś tam zrobili” i zaczyna się…, ale chyba tylko to mnie trzyma przy życiu.
Barbara Tometczak – prezes Śląskiego Oddziału Wojewódzkiego Polskiego Stowarzyszenia Diabetyków. Odznaczona „Brązowym Krzyżem Zasługi”, Złotą Honorową Odznaką „Zasłużony dla Województwa Śląskiego”, Honorową Odznaką „Zasłużony dla Służby Zdrowia” i wieloma innymi nagrodami resortowymi za pracę społeczną na rzecz ludzi chorych i niepełnosprawnych.