Odwiedzają przedszkola, czytają bajki i uczestniczą w zabawach. Jak trzeba, to przytulą szczerze. To tzw. Baśniowe Babcie, gliwickie seniorki wolontariuszki, które realizują się w roli przyszywanych babć.
Wszystko zaczęło się w 2011 r. od Centrum Wolontariatu, działającym przy Gliwickim Centrum Organizacji Pozarządowych. To tam narodził się pomysł na Baśniowe Babcie. Inspiracją były głównie doświadczenia z Hamburga i Łodzi, ale zbiegło się to także z inicjatywą pani Anny, która przybyła do Centrum z podobnym pomysłem.
– Chodziło o zachęcenie starszych pań do aktywności społecznej na rzecz najmłodszych i umacnianie więzi międzypokoleniowych. Zainspirowały nas do tego podobne rozwiązania na Zachodzie. Idea była dla nas tak interesująca, że postanowiliśmy spróbować ją przenieść na śląski grunt, do Gliwic. Okazało się, że i u nas nie brakuje babć o ciepłym sercu, które uwielbiają pracę z dziećmi – mówi Joanna Bajor z gliwickiego Centrum Wolontariatu.
Praca dająca satysfakcję
Z pomocy seniorek wolontariuszek korzysta obecnie kilka gliwickich przedszkoli. Babcie odwiedzają najmłodszych zwykle raz lub dwa razy w tygodniu. Rekordzistki, potrafiły spotykać się z przedszkolakami nawet codziennie! Baśniowe Babcie czytają maluchom bajki, pomagają w rysowaniu, strugają kredki, uczestniczą w zabawach. Jak trzeba, to chętnie przytulą i pocieszą. Jedną z takich osób jest Barbara Zajączkowska. Obecnie na emeryturze, wcześniej pracowała jako pediatra, więc praca z dziećmi nie jest jej obca.
– Kiedyś oglądałam w telewizji program o podobnym projekcie, tyle że w innym mieście. Gdy dowiedziałam się, że w Gliwicach również można zostać taką przyszywaną babcią, od razu się zgodziłam. To bardzo ważne, by być potrzebnym i móc dzielić się swoimi umiejętnościami. Poza tym lubię kontakt z dziećmi – wyjaśnia Barbara Zajączkowska.
– Gdy usłyszałam o Baśniowych Babciach, myślałam że pojawię się w pięknej, zdobionej balowej sukni w przedszkolu, zasiądę na podwyższeniu, a wokół mnie gromadzić się będą dzieci, spragnione bajkowych historii. Okazało się, że wygląda to trochę inaczej i nie zawsze sprowadza się do czytania bajek – śmieje się Halina Stochaj.
Zarażają czytaniem
Miano Baśniowych Babć nie wzięło się znikąd i wiąże się z ich pierwszymi aktywnościami na rzecz gliwickich maluchów, czyli czytaniem bajek i baśni.
– Niektóre dzieci mają potrzebę poczucia bliskości i chcą się zwyczajnie przytulać. Czasem stoją w długiej kolejce z książeczką w dłoni, by móc tylko usiąść na kolanach babci i wysłuchać ulubionej bajki – przyznają zgodnie seniorki.
Zwykle to same dzieci wybierają książeczkę do poczytania, ale zdarza się też tak, że to babcie proponują konkretne tytuły, chcąc przekonać maluchy do wyjątkowych utworów.
– Któregoś dnia przyniosłam kilka moich ulubionych wierszy Tuwima i je odczytałam. Zrobiłam do tego kolorowe kserokopie ilustracji, żeby dzieci mogły je zobaczyć. Od razu przykuło to ich uwagę. Bardzo im się podobało – dodaje babcia Halina.
W lipcu tego roku babcie poszły o krok dalej. Wyszły ze swoją inicjatywą poza mury przedszkoli. Podczas akcji "5 minut dla książki – czytamy latem" w parku Chopina w Gliwicach czytały publicznie fragmenty jednej z książek Alfreda Szklarskiego o przygodach Tomka Wilmowskiego. Chętnych do słuchania nie brakowało.
Różne motywacje, radość ta sama
Motywacje do bycia Baśniową Babcią bywają różne. Jedne panie robią to, bo mają dużo wolnego czasu, inne chcą poczuć się znów potrzebne, a jeszcze inne – po prostu lubią dzieci. Dla Małgorzaty Grzelak praca w przedszkolu to zupełnie nowe wyzwanie. Kiedyś była nianią, więc dobrze rozumie potrzeby najmłodszych.
– Sama nigdy nie chodziłam do przedszkola, więc tylko ze słyszenia wiedziałam, jak tam jest. Dziś, na stare lata, przechodzę własne przedszkole. Uczę się piosenek, zabaw, gier. Świetnie się w tym odnajduję! Gdy pierwszy raz przyszłam do przedszkola, dzieci do mnie wręcz lgnęły. Na początku chodziłam nawet cztery, pięć razy w tygodniu po cztery godziny lub więcej! Praca z tymi dziećmi to prawdziwa radość – przekonuje.
– To wspaniałe uczucie, gdy idziemy na spacer i każde z dzieci chce mnie trzymać za rękę. To wielkie wyróżnienie – wtrąca Stefania Grzesiak.
Uczą się od siebie wzajemnie
Bycie Baśniową Babcią to wcale nie jest prosta sprawa. Najtrudniejsze jest przykucie uwagi najmłodszych. Dlatego babcie robią, co mogą, by wzbudzić zainteresowanie wśród małych gliwiczan.
– Dzisiejsze przedszkola są zupełnie inne niż te kilkanaście, czy kilkadziesiąt lat temu. Panie przedszkolanki są świetnie przygotowane do pracy z dziećmi, jest dużo kreatywnych zabaw i pomocy edukacyjnych, o których kiedyś nikomu się nie śniło. Oprócz czytania, dzieci uwielbiają grę w piłkę, puzzle, zajęcia ruchowe. Zadają przy tym bardzo mądre i trudne pytania. Czasem sama nie znam na nie odpowiedzi i muszę wertować w domu encyklopedię. Ciągle uczymy się od siebie nawzajem i to jest wspaniałe – tłumaczy babcia Barbara.
Odwaga, która budzi zdumienie
Jak twierdzą gliwickie seniorki, najważniejsza jest w tym wszystkim odwaga. Nie każdy potrafi i ma motywację do przyjścia do przedszkola i poczytania ulubionej dziecięcej bajki. Wśród części osób, inicjatywa ta budzi wręcz zdumienie.
– Zawsze z wielkim entuzjazmem opowiadam o byciu Baśniową Babcią, jednak żadna z moich znajomych nie podchwyciła tematu. Ciężko namówić inne osoby do podobnej aktywności. A przecież takich pań, jak my powinno być więcej. Czasem wręcz czuję się jak celebrytka. Każdy chce posłuchać o tym, co robię, zapytać o coś, ale mało kto zaraża się tą inicjatywą – wyjaśnia Halina Stochaj.
– Moi znajomi wręcz się dziwili, że robię to za darmo. A przecież to z potrzeby serca. Każdy człowiek potrzebuje bliskości – puentuje Janina Wachowicz.
Idea przyszywanych babć jest bardzo popularna na Zachodzie, przede wszystkim w Niemczech oraz w Stanach Zjednoczonych. W Berlinie od 23 lat działa tzw. Pogotowie Babć, które wspiera głównie samotne matki. Za Oceanem przyszywane babcie mogą nawet liczyć na wsparcie finansowe państwa.
Źródło: inf. własna (ngo.pl)