Przeglądarka Internet Explorer, której używasz, uniemożliwia skorzystanie z większości funkcji portalu ngo.pl.
Aby mieć dostęp do wszystkich funkcji portalu ngo.pl, zmień przeglądarkę na inną (np. Chrome, Firefox, Safari, Opera, Edge).
Artystka Joanna Rajkowska nie porozumiała się z miastem i nie odbierze we wtorek na Zamku Królewskim nagrody Miasta st. Warszawy. "I przypominam - miasto Warszawa nie ma do palmy żadnych praw autorskich" - pisze w specjalnym oświadczeniu.
Co z palmą? - niepokoją się Warszawiacy, bo sztuczny daktylowiec na rondzie de Gaulle'a wciąż ogołocony jest z liści. Artystka Joanna Rajkowska, autorka projektu "Pozdrowienia z Alej Jerozolimskich" (czyli palmy właśnie) zdecydowała się zdjąć liście w dniu otwarcia Euro 2012, w proteście przeciwko ustawieniu tuż obok, bez jej zgody, wielkiej piłki futbolowej z logotypami sponsorów. Swój baner "Chleba zamiast igrzysk" powiesili na pniu palmy uczestnicy Ruchu 10 czerwca. Rozpętała się burza.
Michał Wojtczuk napisał w "Gazecie Stołecznej": "Złości mnie oskubana palma na rondzie de Gaulle'a. Okazuje się, że to, co traktowałem jako część przestrzeni publicznej, jest własnością prywatną, a jej wygląd jest ściśle zależny od stanu emocjonalnego jednej osoby." Na forum wtórowali mu warszawiacy, nie kryjący oburzenia gestem artystki.
Michał Wojtczuk napisał w "Gazecie Stołecznej": "Złości mnie oskubana palma na rondzie de Gaulle'a. Okazuje się, że to, co traktowałem jako część przestrzeni publicznej, jest własnością prywatną, a jej wygląd jest ściśle zależny od stanu emocjonalnego jednej osoby." Na forum wtórowali mu warszawiacy, nie kryjący oburzenia gestem artystki.
Joanna Rajkowska w wywiadzie dla "Gazety" tłumaczyła: "To była odpowiedź na politykę, o której szeroko w swoim oświadczeniu pisali czerwcowcy: "Podczas gdy na organizację turnieju piłkarskiego wydaje się miliardy złotych, w całej Polsce obcina się wydatki na realizację podstawowych potrzeb społecznych. Zamykane są przedszkola, szkoły i domy kultury, wzrastają opłaty za żłobki, komunikację publiczną i mieszkania. (...) Znacznie podniesiono opłaty za żywność, gaz, prąd, paliwo, wodę i leki. (...) Samorządy wyprzedają więcej mienia komunalnego, niż budują, przeprowadzając jednocześnie eksmisje. (...) Dramatyczny brak tanich mieszkań i masowe eksmisje to tylko część kosztów związanych z obsługą ogromnego zadłużenia miast". Palma jest od dawna lewicową trybuną, z której głos jest dużo bardziej słyszalny, bo działa jak wykrzyknik. Dziennikarze lamentują nad tym, że coś, co uważali za własność publiczną, okazało się "prywatnym" projektem. Brak mi słów. Należy wysłać ich do władz miasta z pytaniem o przyszłość palmy."
Formalnie palma nie jest własnością miasta. Od 10 lat sama artystka dba o jej konserwację i utrzymanie. - W 2009 r. pomyślałam, może czas najwyższy wprost poprosić władze o współpracę przy projekcie "Pozdrowienia z Alej Jerozolimskich". Palma w końcu dawno już przestała być moim projektem, stała się dobrem publicznym. Wtedy padła propozycja, żeby miasto palmę kupiło - wspomina. Minęły trzy lata, a negocjacje z miastem w tej sprawie nie przyniosły żadnego efektu. Miasto kupiło jedynie od artystki prawa do promocyjnego wykorzystywania palmy, ale i ta umowa wygasła w zeszłym roku.
Gotowość objęcia palmy opieką merytoryczną zadeklarowało natomiast Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie. Chce też pomóc w rozmowach z miastem w sprawie dalszego finansowania konserwacji palmy. 2 września liście palmy (usunięte i przechowywane przez aktywistów z Ruchu 10 czerwca) zostaną przeniesione w procesji przez przyjaciół projektu "Pozdrowienia z Alej Jerozolimskich" na rondo de Gaulle'a i ponownie zamontowane. Joanna Rajkowska zaprasza wszystkich chętnych do wzięcia udziału w tym pochodzie i instalacji liści. Zgłoszenia można wysyłać na adres: palmawarszawska@gmail.com oraz info@artmuseum.pl (w tytule "Palma"). Procesja - od godziny 10, instalacja liści - od godziny 11.
Pełna treść oświadczenia Joanny Rajkowskiej, wydanego 29 lipca 2012 r.:
"Przez ostatnie 10 lat palma, czyli projekt "Pozdrowienia z Alei Jerozolimskich", stała się jednym z symboli Warszawy. Takiej Warszawy w jakiej zawsze chcieliśmy mieszkać: otwartej, wielokulturowej, zadziornej i czujnej. Wielokrotnie wykorzystywana przez artystów, organizacje pozarządowe czy zwykłych obywateli i urzędników, palma stała się dobrem publicznym, punktem odniesienia i źródłem inspiracji. Pod palmą wysuwano polityczne postulaty, protestowano, oddawano się marzeniom, fantazjowano.
W czerwcu 2012 roku obok palmy stanęła ogromna piłka futbolowa. Bez porozumienia ze mną, autorką projektu, czy też z innymi reprezentantami środowiska artystycznego. A to właśnie my - artyści, kuratorzy, krytycy, aktywiści, producenci kulturalni, pracownicy instytucji sztuki - stanowimy grupę, której, jak mało komu, leży na sercu wspólne i odpowiedzialne kształtowanie przestrzeni publicznej. Obecne władze powtarzają błędy z czasów komunistycznych, kiedy to zaniedbana przestrzeń publiczna była używana przede wszystkim do celów propagandowych. Dziś jest podobnie, z tą różnicą że przestrzeń publiczna modyfikowana jest pod dyktando interesów wielkich korporacji.
W reakcji na zawłaszczenie palmy do promocji Euro 2012, została ona pozbawiona liści. Aktywiści z Ruchu 10 czerwca zawiesili na niej baner "Chleba zamiast Igrzysk", który to został następnie bezprawnie usunięty przez służby porządkowe. Hasło to reasumuje braki w polityce władz Warszawy. Nie ma w niej miejsca na troskę o dobro publiczne ani potrzeby budowania wspólnoty, ignorowane są społeczne postulaty mieszkańców. Instytucje kultury przechodzą przez najpoważniejszy kryzys ostatnich dekad. Hasło "Chleba zamiast igrzysk" podkreśla też najciemniejszą stronę prowadzonej obecnie polityki zaniedbania, czyli zbijanie politycznego kapitału na populistycznych gestach.
Na wielu poziomach jest to dla mnie moment zwrotny. Powtórzony został nieomal gest z czasów warszawskich rządów Lecha Kaczyńskiego z roku 2005, kiedy to pracownicy ZDM-u, zdemontowali rusztowanie i zdjęli ogromny baner, który zapraszał władzę do dialogu oraz prosił o legalizację pobytu palmy na rondzie ("Palma czeka na umowę"). Kończy się etap w historii projektu "Pozdrowienia z Alei Jerozolimskich" w którym wydawało się, że dialog jest jeszcze możliwy.
Iluzja współpracy ostatecznie prysła, i to po trzech latach iście kafkowskich negocjacji w celu ustanowienia płaszczyzny dialogu na rzecz obecności palmy w Warszawie. Do końca zeszłego tygodnia władze miały czas na oficjalną, rzeczową odpowiedź w tej sprawie. Odpowiedzi tej jednak nie otrzymałam. Plan był prosty - ustanowienie wspólnej komisji złożonej z urzędników, kuratorów i artystów, którzy otoczyliby palmę opieką oraz przekazanie Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie środków na to włączenie jej do kolekcji. Miasto miało również sfinansować niezbędną renowację palmy.
Co dalej? Jak utrzymać palmę przy życiu bez pomocy władz? Otóż, aby projekt nie zbankrutował i żeby móc w sposób odpowiedzialny (i bezpieczny) się nim zajmować, palmę należy sprywatyzować. Jestem właścicielką tego "niedrogowego obiektu" i nigdy jednak nie czerpałam z tego faktu żadnych korzyści finansowych. Palma nie przynosi dochodów, wręcz odwrotnie, jej utrzymanie sporo kosztuje. Aby wyjść z impasu, będę z moim partnerem biznesowym produkować gadżety, których sprzedaż ma zapewnić finansową niezależność palmy. Jestem zmuszona również zastrzec wizerunek palmy, m.in. po to aby mogła pozostać ona w Warszawie. Dla mnie osobiście jest to klęska. Dla miasta - najprawdopodobniej wielka ulga.
Zdarzyło się jednak także coś, co pozwala mi mieć nadzieję na poprawę sytuacji palmy. Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie zadeklarowało gotowość do objęcia palmy opieką merytoryczną. W niedalekiej przyszłości rozpoczniemy prace nad książką o historii palmy. Dalsze negocjacje z miastem co do palmy będą odbywać się z kompetentnym partnerem. Wspólnymi siłami zadbamy o to, żeby palma odzyskała blask. Z tej właśnie okazji na początku września liście palmy (usunięte i przechowywane przez aktywistów z Ruchu 10 czerwca) zostaną procesyjnie przeniesione na rondo de Gaulle'a. Siedemdziesięciu wolontariuszy: ludzi sztuki, aktywistów, Warszawiaków-przyjaciół palmy, uformuje liściasty pochód.
Historia "Dotleniacza", jak i powyższy, niewielki wycinek z historii moich prób nawiązania dialogu z miastem, kończę gestem rezygnacji. Oficjalnie rezygnuję z nagrody Miasta Warszawy, do której zostałam nominowana. I przypominam - miasto Warszawa nie ma do palmy żadnych praw autorskich."
Formalnie palma nie jest własnością miasta. Od 10 lat sama artystka dba o jej konserwację i utrzymanie. - W 2009 r. pomyślałam, może czas najwyższy wprost poprosić władze o współpracę przy projekcie "Pozdrowienia z Alej Jerozolimskich". Palma w końcu dawno już przestała być moim projektem, stała się dobrem publicznym. Wtedy padła propozycja, żeby miasto palmę kupiło - wspomina. Minęły trzy lata, a negocjacje z miastem w tej sprawie nie przyniosły żadnego efektu. Miasto kupiło jedynie od artystki prawa do promocyjnego wykorzystywania palmy, ale i ta umowa wygasła w zeszłym roku.
Gotowość objęcia palmy opieką merytoryczną zadeklarowało natomiast Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie. Chce też pomóc w rozmowach z miastem w sprawie dalszego finansowania konserwacji palmy. 2 września liście palmy (usunięte i przechowywane przez aktywistów z Ruchu 10 czerwca) zostaną przeniesione w procesji przez przyjaciół projektu "Pozdrowienia z Alej Jerozolimskich" na rondo de Gaulle'a i ponownie zamontowane. Joanna Rajkowska zaprasza wszystkich chętnych do wzięcia udziału w tym pochodzie i instalacji liści. Zgłoszenia można wysyłać na adres: palmawarszawska@gmail.com oraz info@artmuseum.pl (w tytule "Palma"). Procesja - od godziny 10, instalacja liści - od godziny 11.
Pełna treść oświadczenia Joanny Rajkowskiej, wydanego 29 lipca 2012 r.:
"Przez ostatnie 10 lat palma, czyli projekt "Pozdrowienia z Alei Jerozolimskich", stała się jednym z symboli Warszawy. Takiej Warszawy w jakiej zawsze chcieliśmy mieszkać: otwartej, wielokulturowej, zadziornej i czujnej. Wielokrotnie wykorzystywana przez artystów, organizacje pozarządowe czy zwykłych obywateli i urzędników, palma stała się dobrem publicznym, punktem odniesienia i źródłem inspiracji. Pod palmą wysuwano polityczne postulaty, protestowano, oddawano się marzeniom, fantazjowano.
W czerwcu 2012 roku obok palmy stanęła ogromna piłka futbolowa. Bez porozumienia ze mną, autorką projektu, czy też z innymi reprezentantami środowiska artystycznego. A to właśnie my - artyści, kuratorzy, krytycy, aktywiści, producenci kulturalni, pracownicy instytucji sztuki - stanowimy grupę, której, jak mało komu, leży na sercu wspólne i odpowiedzialne kształtowanie przestrzeni publicznej. Obecne władze powtarzają błędy z czasów komunistycznych, kiedy to zaniedbana przestrzeń publiczna była używana przede wszystkim do celów propagandowych. Dziś jest podobnie, z tą różnicą że przestrzeń publiczna modyfikowana jest pod dyktando interesów wielkich korporacji.
W reakcji na zawłaszczenie palmy do promocji Euro 2012, została ona pozbawiona liści. Aktywiści z Ruchu 10 czerwca zawiesili na niej baner "Chleba zamiast Igrzysk", który to został następnie bezprawnie usunięty przez służby porządkowe. Hasło to reasumuje braki w polityce władz Warszawy. Nie ma w niej miejsca na troskę o dobro publiczne ani potrzeby budowania wspólnoty, ignorowane są społeczne postulaty mieszkańców. Instytucje kultury przechodzą przez najpoważniejszy kryzys ostatnich dekad. Hasło "Chleba zamiast igrzysk" podkreśla też najciemniejszą stronę prowadzonej obecnie polityki zaniedbania, czyli zbijanie politycznego kapitału na populistycznych gestach.
Na wielu poziomach jest to dla mnie moment zwrotny. Powtórzony został nieomal gest z czasów warszawskich rządów Lecha Kaczyńskiego z roku 2005, kiedy to pracownicy ZDM-u, zdemontowali rusztowanie i zdjęli ogromny baner, który zapraszał władzę do dialogu oraz prosił o legalizację pobytu palmy na rondzie ("Palma czeka na umowę"). Kończy się etap w historii projektu "Pozdrowienia z Alei Jerozolimskich" w którym wydawało się, że dialog jest jeszcze możliwy.
Iluzja współpracy ostatecznie prysła, i to po trzech latach iście kafkowskich negocjacji w celu ustanowienia płaszczyzny dialogu na rzecz obecności palmy w Warszawie. Do końca zeszłego tygodnia władze miały czas na oficjalną, rzeczową odpowiedź w tej sprawie. Odpowiedzi tej jednak nie otrzymałam. Plan był prosty - ustanowienie wspólnej komisji złożonej z urzędników, kuratorów i artystów, którzy otoczyliby palmę opieką oraz przekazanie Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie środków na to włączenie jej do kolekcji. Miasto miało również sfinansować niezbędną renowację palmy.
Co dalej? Jak utrzymać palmę przy życiu bez pomocy władz? Otóż, aby projekt nie zbankrutował i żeby móc w sposób odpowiedzialny (i bezpieczny) się nim zajmować, palmę należy sprywatyzować. Jestem właścicielką tego "niedrogowego obiektu" i nigdy jednak nie czerpałam z tego faktu żadnych korzyści finansowych. Palma nie przynosi dochodów, wręcz odwrotnie, jej utrzymanie sporo kosztuje. Aby wyjść z impasu, będę z moim partnerem biznesowym produkować gadżety, których sprzedaż ma zapewnić finansową niezależność palmy. Jestem zmuszona również zastrzec wizerunek palmy, m.in. po to aby mogła pozostać ona w Warszawie. Dla mnie osobiście jest to klęska. Dla miasta - najprawdopodobniej wielka ulga.
Zdarzyło się jednak także coś, co pozwala mi mieć nadzieję na poprawę sytuacji palmy. Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie zadeklarowało gotowość do objęcia palmy opieką merytoryczną. W niedalekiej przyszłości rozpoczniemy prace nad książką o historii palmy. Dalsze negocjacje z miastem co do palmy będą odbywać się z kompetentnym partnerem. Wspólnymi siłami zadbamy o to, żeby palma odzyskała blask. Z tej właśnie okazji na początku września liście palmy (usunięte i przechowywane przez aktywistów z Ruchu 10 czerwca) zostaną procesyjnie przeniesione na rondo de Gaulle'a. Siedemdziesięciu wolontariuszy: ludzi sztuki, aktywistów, Warszawiaków-przyjaciół palmy, uformuje liściasty pochód.
Historia "Dotleniacza", jak i powyższy, niewielki wycinek z historii moich prób nawiązania dialogu z miastem, kończę gestem rezygnacji. Oficjalnie rezygnuję z nagrody Miasta Warszawy, do której zostałam nominowana. I przypominam - miasto Warszawa nie ma do palmy żadnych praw autorskich."
Źródło: www.warszawa.gazeta.pl
Teksty opublikowane na portalu prezentują wyłącznie poglądy ich Autorów i Autorek i nie należy ich utożsamiać z poglądami redakcji. Podobnie opinie, komentarze wyrażane w publikowanych artykułach nie odzwierciedlają poglądów redakcji i wydawcy, a mają charakter informacyjny.