– Marzy mi się, aby takie inicjatywy, które zmieniają rzeczywistość, miały zagwarantowane choć minimalne środki na przetrwanie. Bo najgorzej jest coś dostać, a potem to stracić – mówi Anna Żórawska powołana przez prezydent Warszawy do Społecznej Rady Kultury.
Fundacja Kultury Bez Barier od 2008 roku umożliwia korzystanie z życia kulturalnego osobom niesłyszącym i niewidomym. Do tej pory dzięki projektowi „Poza Ciszą i Ciemnością” udało się dostosować do ich potrzeb m.in. 31 spektakli teatralnych i 24 filmy. Zaadaptowano też wystawy w trzech stołecznych muzeach.
Jej przygoda z III sektorem zaczęła się jeszcze w liceum w Płocku, kiedy szukała organizacji, w której mogłaby pracować jako wolontariuszka. Na maile odpowiadały tylko te z Warszawy. Poniekąd dlatego też zdecydowała się na studia w stolicy. Wybrała dziennikarstwo na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Studiując, jednocześnie udzielała się w kilku organizacjach, m.in. w Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka jako wolontariuszka przy festiwalu filmowym. Napisała też do Fundacji Mam Marzenie, która zajmuje się spełnianiem marzeń dzieci cierpiących na choroby zagrażające życiu. Ówczesny prezes zaprosił ją do współpracy i tak już zostało. Z fundacją związana jest od 2007 roku. Od 2010 roku jest jej prezeską. Wszyscy jej pracownicy to wolontariusze.
Szukając z kolei pracy zarobkowej trafiła do Fundacji Dzieciom Zdążyć z Pomocą. – Pracując tam, znalazłam artykuł o tym, że w Białymstoku, w kinie Pokój odbył się pierwszy pokaz filmowy z audiodeskrypcją dla niewidomych. Wpadłam na pomysł, żeby ściągnąć taki pokaz do Warszawy. A jeśli dla niewidomych się da, to dlaczego nie dla niesłyszących? Wydawało się to kwestią znacznie prostszą, bo chodziło tylko o napisy – wspomina Anna Żórawska.
Najpierw kino, później muzeum i teatr
Projekt „Poza Ciszą i Ciemnością” ruszył jeszcze w 2007 roku. Pod koniec 2008 roku odbył się pierwszy pokaz filmu dla niesłyszących i niewidomych w warszawskim kinie Muranów. Szybko zabrakło na nim miejsc. – Do dziś pamiętam, jak po pierwszym pokazie filmu osoby niewidome szły gęsiego, prowadząc się nawzajem w poszukiwaniu organizatora. Kiedy dotarli do mnie, jeden pan powiedział, że dziękuje mi za to, że jeszcze za życia poszedł do kina. Wcześniej zawsze szedł z kimś, kto mu opowiadał do ucha, co się dzieje na ekranie, ale to przeszkadzało innym oglądającym i zwracano mu często uwagę. W końcu przestał chodzić – opowiada Anna Żórawska.
Od tego czasu projekt zaczął się rozrastać. Anna Żórawska pomyślała, że skoro można udostępnić osobom niewidomym i niesłyszącym kino, to dlaczego nie zabrać ich do muzeum i do teatru? Z tych wszystkich projektów i pomysłów zrodziła się Fundacja Kultury Bez Barier. W ramach projektu „Poza Ciszą i Ciemnością” osoby niesłyszące i niewidome mogą w Warszawie co miesiąc pójść do teatru. Spektakle odbywały się już w Teatrze Roma, Syrena, Polonia, Na Woli, a najwięcej w Teatrze Narodowym. W Krakowie udało się zorganizować taki spektakl raz, a w Poznaniu cztery razy.
– Cieszy mnie to, że zaczęły współpracować z nami teatry prywatne. My mamy środki na realizację spektakli, od nich oczekujemy tylko życzliwości i pomocy technicznej – mówi Anna Żórawska.
Przygotowanie spektaklu do pokazu trwa dwa tygodnie. W tym czasie opracowywana jest audiodeskrypcja, a konsultant, czyli osoba niewidoma, która jest poproszona o obejrzenie spektaklu, mówi czy wszystko jest dla niej zrozumiałe. – Dzięki temu np. wiemy, że trzeba mówić o kolorach i opisywać wygląd bohaterów – tłumaczy Anna Żórawska.
Taki kompletny opis trafia do lektora, który czyta go podczas spektaklu na żywo. Można słyszeć go w słuchawkach. Ponieważ teatr to żywa materia, lektor reaguje na to, co dzieje się podczas spektaklu, siedzi w miejscu przeznaczonym dla akustyków. Nad sceną umieszczane są napisy dla osób niesłyszących. – To jest naprawdę wyjątkowa inicjatywa i jedyna tak długo działająca – uważa Urszula Butkiewicz, autorka napisów dla niesłyszących i audiodeskrypcji dla niewidomych, pracująca przy projekcie od jego startu. Według niej, na powodzenie tej inicjatywy ma również wpływ osobowość jej pomysłodawczyni. – Ania ma w sobie mnóstwo radości życia, nie zwraca uwagi na drobne nieporozumienia – dodaje.
– To taki prezes z ludzką twarzą – uważa Ela Wróbel z Fundacji Mam Marzenie. – Żadnej hierarchiczności. Ania potrafi odczytywać ludzkie emocje nawet z maili. Znamy się od pięciu lat, a jej zaangażowanie w spełnianie marzeń chorych dzieci się nie zmieniło – dodaje.
Włączanie do kultury
Największym problemem w działalności Fundacji Kultury Bez Barier – jak mówi Anna Żórawska – jest niepewność. – Zawsze drżę na początku roku, czy będą środki na realizację planów. Śni mi się po nocach, że popełnię błąd w pisaniu wniosku i pieniędzy nie będzie. – Marzy mi się, aby takie inicjatywy, których nie ma w Polsce, które zmieniają rzeczywistość, miały zagwarantowane choć minimalne środki na przetrwanie. Bo najgorzej jest coś dostać, a potem to stracić – podkreśla Anna Żórawska. – Nasza inicjatywa jest unikalna, bo włączamy osoby niepełnosprawne w życie kulturalne. Gdyby zabrać im to, co teraz mają, mogą się już więcej nie otworzyć – dodaje.
Fundacja Kultury Bez Barier razem z Biurem Kultury Urzędu m.st. Warszawy i Aldoną Machnowską-Górą przeprowadziły audyt w warszawskich teatrach, podpowiadając im, co zrobić, żeby dostosować je do potrzeb osób niepełnosprawnych. Wyróżniono trzy instytucje: Teatr Baj, Teatr na Woli i Dom Spotkań z Historią. Tam osoby niepełnosprawne mogą m.in. dotykać scenografii.
Za sukces Anna Żórawska uważa to, że coraz więcej ludzi docenia działania Fundacji Kultury bez Barier. Dowodem na to jest nagroda mieszkańców Warszawy w konkursie Sektor 2010. – Porażką zawsze jest sytuacja, kiedy nie uda mi się kogoś przekonać do pomocy niepełnosprawnym albo dzieciom w ramach „marzenia”. Bo nie zawsze prosimy o pieniądze. Czasami jest to zgoda na zorganizowanie czegoś albo na udostępnienie tytułu do audiodeskrypcji. Niektórzy nie chcą nawet się dowiedzieć, o co chodzi, zamykają się na temat. Braku dobrej woli nie potrafię zrozumieć – wyznaje Anna Żórawska.
Współpracę z administracja publiczną Anna Żórawska ocenia pozytywnie, chociaż nie bez zastrzeżeń. – To, że niektóre wnioski nie przechodzą, jestem w stanie zrozumieć, bo tak po prostu jest, ale niektóre rzeczy dzieją się po prostu za długo. Kiedy wszystko już jest zrobione, to oczekiwanie na „tak” trwa w nieskończoność. Ale i tak jest chyba z roku na rok coraz lepiej – ocenia.
W Społecznej Radzie Kultury ma jasną misję. – Kiedy mnie wybrano, to bardziej ode mnie ucieszyli się niepełnosprawni, że będą mieli w radzie swojego rzecznika – mówi Anna Żórawska. – Będę uświadamiać ludziom odpowiedzialnym za kulturę, że można ją udostępnić osobom niepełnosprawnym oraz jak to zrobić. To będzie moja cegiełka. Kto wie, może moje marzenie o tym, by osoby niepełnosprawne miały wybór, kiedyś się spełni.
Źródło: inf. własna (ngo.pl)