Jest etnografką. Z wykształcenia i zamiłowania. Od czterech lat kieruje Pracownią Etnograficzną, za chwilę zacznie pracę w Społecznej Radzie Kultury. – Potrafi pójść do kogoś, od kogo jest w jakimś stopniu zależna, z dużą bezczelnością otworzyć drzwi i powiedzieć: ja mam rację, a ty się mylisz – opowiada jej współpracowniczka.
– Dużo podróżuje. Zjechała Europę wzdłuż i wszerz. To niesamowite, ale wszędzie ma jakichś znajomych. Bardzo szybko nawiązuje kontakty – opowiada Dominika Sobolewska, przyjaciółka Anny Czyżewskiej. – W maju tego roku pojechałyśmy do Budapesztu. Na miejscu okazało się, że w hostelu nastąpiła jakaś pomyłka i nie mamy noclegu. Ania zaczęła rozmawiać z koleżanką tamtejszej recepcjonistki, która na chwilę przyszła do hostelu. Udało jej się wzbudzić u nieznajomej dziewczyny takie zaufanie, że zaprosiła nas do kamienicy swoich rodziców, którzy właśnie wyjechali na weekend. Cała Ania. Takich historii jest mnóstwo.
– Jestem niepunktualna. To moja wada – mówi o sobie. O jej spóźnialstwo pytam także Różę Rzeplińską, prezeskę Stowarzyszenia 61. – No przecież nie mogę powiedzieć, że jest totalnie niezorganizowana – żartuje. – Anka faktycznie nie potrafi pilnować swojego kalendarza, jednak prawda jest taka, że na końcu jakimś cudem zazwyczaj wszystko jej się udaje. Przyjaciółka z liceum, dostrzega inne wady Ani Czyżewskiej. – Bardzo szybko zasypia. Gdy umawiamy się na nocne oglądanie filmów, po dziesięciu minutach już jej z nami nie ma. Wystarczy, że przyłoży głowę do poduszki – opowiada Dominika Sobolewska. Jak jednak zapewnia, wada ta ujawnia się wyłącznie w sytuacjach prywatnych. – Nie zasypia na służbowych spotkaniach, bo bardzo poważnie podchodzi do swojej pracy. Jest ambitna i pracowita. Gdy chcę się z nią umówić, ciągle słyszę o projektach i wnioskach, które trzeba napisać. Nie ma dla niej rzeczy niewykonalnych, co nie oznacza, że dąży po trupach do celu. Wierzy w to robi i wiarą tą zaraża innych.
Pracownia Etnograficzna
Studiowała w Instytucie Etnologii i Antropologii Kulturowej UW. Studia nie były z przypadku. Od kiedy skończyła 10 lat, chciała być etnografką. Na studiach poznała działaczy społecznych zajmujących się wielokulturowością. – Zobaczyłam, jak można przekuć etnograficzną wiedzę w działania społeczne. Bardzo mi się to spodobało – wspomina Anna Czyżewska.
Później została wolontariuszką przy projektach edukacyjnych Polskiej Akcji Humanitarnej. Po studiach pracowała w Ośrodku KARTA, w archiwum fotograficznym. Robiła też wywiady ze świadkami historii. Współpracowała także z innymi organizacjami i instytucjami, które napotykała na swojej drodze. Wreszcie dołączyła do Pracowni Etnograficznej i – jak sama przyznaje – tu znalazła swoje miejsce.
W Pracowni zajmuje się kulturą tradycyjną, współczesną oraz dziedzictwem kulturowym. Co konkretnie robi? – Odwiedziliśmy wszystkie polskie skanseny, by stworzyć stronę internetową – skanseny.net. Pracujemy też nad internetowym kompendium wiedzy o strojach ludowych – strojeludowe.net. By zachęcić ludzi do zainteresowania się tą tematyką, zapraszamy ich na warsztaty szycia, podczas których pokazujemy tradycyjne kroje. Młodych projektantów z Polski i Białorusi zabieramy do muzeów etnograficznych, by zainspirować ich do wykorzystywania tradycyjnego wzornictwa – to tak zwany etnodizajn. Zajmujemy się też współczesnością, bo etnografia to przecież nie tylko kultura ludowa. W 2010 roku podczas debaty z kandydatami na prezydenta Warszawy prowadziliśmy badanie wśród uczestników tego wydarzenia. Oczywiście wykorzystywaliśmy etnograficzne metody badawcze. Na tej podstawie przygotowaliśmy raport o postawach obywatelskich warszawiaków.
Pracownia Etnograficzna, razem z trzema innymi organizacjami, prowadzi również Duży Pokój. To nowatorski dom kultury – przestrzeń w kamienicy przy ulicy Koszykowej 24. Mogą z niej korzystać organizacje pozarządowe, teatry, muzycy, tancerze, artyści, zarówno amatorzy jak i profesjonaliści. Z Dużego Pokoju korzysta także sama Pracownia. Robi tam warsztaty, wystawy, pokazy filmowe, a także dyskusje o kulturze współczesnej.
Społeczna Rada Kultury
Anna Czyżewska jest również członkinią Społecznej Rady Kultury. To nowo powołany organ, odpowiedzialny za wyznaczanie kierunków polityki kulturalnej stolicy. Jej kandydaturę zgłosiła Róża Rzeplińska. – Zależało nam, aby w Radzie znalazła się osoba, która będzie głosem organizacji skupionych wokół Dużego Pokoju. Ania będzie do tego odpowiednią osobą.
– Jak widzisz swoją rolę w Radzie? – pytam Anię Czyżewską. – Jak zdążyłam się zorientować, jej członkowie to w dużej części osoby, które zajmują się sztuką – reżyserzy, malarze, muzycy, artyści. Ja postrzegam kulturę nie tylko jako sztukę, ale jako przestrzeń pewnych praktyk i działań. Kiedy projektuje się politykę kulturalną miasta, warto pomyśleć również o tym, w jaki sposób ludzie z tej kultury korzystają. Ja, wykorzystując swoje doświadczenia, mam zamiar to podpowiadać. Będę starała się pokazywać trochę inną perspektywę.
Sektor pod lupą
Trzeci sektor najbardziej ceni za to, że małymi krokami zmienia świat. Razi ją jednak, gdy organizacje pozarządowe nie potrafią postawić siebie w roli partnera dla innych instytucji, gdy nie akceptują odmiennego modelu pracy i przez to w ogóle rezygnują ze współpracy. – Warto otwierać się na innych – przekonuje Ania Czyżewska. – Choćby po to, by przekonać się, czy to co robimy, jest słuszne oraz czy sprawy, o które walczymy, są istotne również dla innych. Warto się z tym zmierzyć.
Współpracę z administracją publiczną ocenia dobrze. – Wiem, że po drugiej stronie są zwykli ludzie, którzy są częścią większego systemu. Staram się ich rozumieć, a oni starają się zrozumieć mnie. Jeśli miałabym stawiać jakieś zarzuty, pewnie byłyby to niekiedy zbyt skomplikowane procedury, jednak one się zmieniają i z każdym rokiem stają się bardziej przyjazne. Doceniam to.
Tydzień ma tylko siedem dni
Gdy pytam ją o największy sukces, początkowo wymiguje się od odpowiedzi. – Sukcesem jest to, że robię to, co lubię – mówi po chwili. – Sprawia mi to przyjemność i satysfakcję. Pracuję z ludźmi, których lubię. Zanim przyszedłeś, zajmowałam się organizacją warsztatu, podczas którego muzealnicy spotkają się z urzędnikami, by wzajemnie mogli zrozumieć swoją pracę; dziewczyny poszły kupić bilety do Mińska, jedziemy tam na seminarium o muzealnictwie etnograficznym; piszą do nas ludzie, którzy chcą z nami pracować czy odbywać u nas staże. To jest mój sukces, ale nie byłby możliwy, bez wszystkich osób, z którymi tę przestrzeń – Pracownię Etnograficzną i Duży Pokój – współtworzę, w której dziś to wszystko się dzieje.
Najbardziej frustruje ją brak czasu. Jest jeszcze mnóstwo rzeczy, które chciałaby zrobić. Dzień jest jednak za krótki. Tydzień ma tylko siedem dni. – Czyżewska jest trudną osobą. Bardzo pracowitą, pomysłową, kreatywną, ale trudną. Czasami bierze na siebie za dużo obowiązków. Za co ją lubię? – zastanawia się Róża Rzeplińska. – Lubię ludzi, z którymi rozmowa nie jest tylko plotką, ale inspiracją. Z Anką zawsze rozmawiamy o rzeczach, które pochłaniają nas do reszty. Poza tym wiem, że mogę na nią liczyć. Gdyby popsuł mi się samochód, cegła spadłaby mi na głowę albo zaczęłabym rodzić, to bym do niej zadzwoniła. Co prawda, nie wiem, czy dałaby sobie radę z moim porodem, ale myślę, że mogłabym ją tym obarczyć.
Pobierz
-
201211061259170080
819519_201211061259170080 ・38.72 kB
Źródło: ngo.pl