Kilka lat temu do wsi Koteże, niedaleko Starogardu Gdańskiego, wprowadziła się Alina Jeleń. Wcześniej mieszkała w bloku w Starogardzie, w rzeczywistości zupełnie odmiennej od tej, w jaką trafiła. Mogła przyjąć zasadę, że jest „obca” i potrzebuje czasu na aklimatyzację, poznanie ludzi, wczucie się w atmosferę kociewskiej wsi. Wybrała inną drogę – pełnej aktywności.
W czasie kadencji, jak mówi Jacek Toczek z Wydziału Kultury, Sportu i Promocji Regionu Starogardzkiego, zgłaszający Alinę Jeleń do konkursu im. H. Radlińskiej, wieś przeżyła prawdziwy renesans. Wprowadzono nazwy ulic, podłączono telefony i kanalizację, odremontowano plac zabaw dla dzieci, wybudowano boisko do siatkówki plażowej, utworzony został Klub Sportowy „Victoria”, przebudowano świetlicę…
Ale Alina Jeleń nie ograniczała się do infrastruktury. Wręcz przeciwnie, jej podstawowym celem stało się ożywanie społeczne wsi. – Trafiłam w miejsce, gdzie w zasadzie nic się nie działo. A wiedziałam, że dziać się może i chciałam się w to włączyć – mówi. – Dlatego zgłosiłam się na sołtyskę. Byłam nią przez jedną kadencję, bo w urodziła mi się córka i trudno było mi łączyć obowiązki.
Teraz już ma nawet dwoje dzieci, ale nie wpływa to na jej aktywność społeczną. – Wręcz przeciwnie, im człowiek ma więcej zadań, tym jest lepiej zorganizowany, może więcej zrobić – tłumaczy Alina Jeleń. – Ja po prostu jak wracam z pracy i spędzę czas z dziećmi, położę je spać, to zamiast siadania przed telewizorem, biorę na kolana komputer i myślę: o nowych działaniach, pisaniu wniosków, realizowaniu projektów… Mam ten komfort, że nie jestem sama, mamy w Koteżach i w całym powiecie mnóstwo ludzi chętnie włączających się w działania.
Pierwszymi aktywnymi osobami, jakie spotkała Alina Jeleń w Koteżach, były przedstawicielki Koła Gospodyń Wiejskich. – Koło istniało od dawna, ale nie było specjalnie aktywne. Nie dlatego, że panie nie chciały działać, ale brakowało im impulsu, bodźca, który by je zachęcił do większej aktywności – wspomina animatorka. – Zresztą, przez dziesiątki lat Koła Gospodyń Wiejskich traktowane były jako zakład gastronomiczny, który ma dostarczać ciasta na imprezy wiejskie…
Zmiana w kołach
Alina Jeleń to zmieniła. W ostatnich latach kobiety z KGW Koteże, a także innych kół z okolicy – częściowo jako Koła, częściowo już jako Stowarzyszenie Kobiet „Kwiaty Kociewia” – zajęły się też innymi tematami. Projekt „Zamieńmy chochle na klawiatury” objął ponad 50 kobiet, które wzięło udział w kursach obsługi komputera i korzystania z najnowszych technologii. Projekt „Silna jak Kociewiaka” zakładał naukę asertywności i wzrost poczucia własnej wartości poprzez spotkania z psychologiem i zajęcia z samoobrony.
– Ale nie chcieliśmy też całkiem odejść od „tradycji”, zresztą, nie miałoby to żadnego sensu – mówi Alina Jeleń. – Zaangażowaliśmy się w też w projekty „kulinarne”, będące okazją do wspólnego spędzenia czasu, promocji Kociewia, ale też wsparcia biedniejszych mieszkańców naszej gminy. Podczas realizacji programu „Przetworomania, by zima żyło się lżej” organizowaliśmy warsztaty przygotowywania przetworów na zimę. A gotowe produkty rozdawaliśmy najuboższym. Podobnym projektem były „Cztery pory roku kuchni kociewskiej”. Najważniejsze, że przewodnim celem tych programów jest przede wszystkim aktywizacja społeczności lokalnej oraz inicjacja współpracy mieszkańców na rzecz dobra społecznego.
Lista projektów inicjowanych lub współorganizowanych przez Stowarzyszenie Kobiet „Kwiaty Kociewia” jest długa: Piknik Powiatowy (w tym roku, dla urozmaicenia, połączony będzie z Biesiadą Śląską), „Kociewiacy witają turystów po angielsku, czyli nauka języka angielskiego na obszarach wiejskich” – kontynuacja wcześniejszych kursów, „Pogotowie nie może – Gospodyni Pomoże” (pierwsza pomoc)… – Od czasu tego szkolenia zawsze mam przy sobie jednorazowe rękawiczki, nie wiadomo, kiedy mogą się przydać – mówi Alina Jeleń, która od lata 2007 r. jest prezeską Stowarzyszenia.
Wspólnie z powiatem
Pomysł na założenie stowarzyszenia, które by ożywiało społeczność, ale i promowało region, powstał w starostwie, które widziało potrzebę utworzenie „społecznej reprezentacji” mieszkańców. I urzędnicy zaproponowali animatorce pokierowanie organizacją.
Ta promocja odbywa się na razie tylko na niewielkim obszarze, ale już przez te kilka miesięcy funkcjonowania stowarzyszenia członkinie brały udział w „Kociewskich Uciechach w Toruniu”, a niedawno odezwała się też podobna organizacja z Chełmży, która znalazła stronę internetową „Kwiatów Kociewia” i chce nawiązać współpracę. – Ale plany mamy bardziej dalekosiężne – dodaje Alina Jeleń. – Chcemy również nawiązać kontakt z organizacjami ze wschodu, np. z Litwą.
Z tej współpracy zadowolone jest starostwo w Starogardzie, które wiąże z nią duże nadzieje. – Obserwując Alinę Jeleń należy przypuszczać, ze jej dotychczasowa praca to zaledwie przygrywka, wstęp do dalszych działań na rzecz Powiatu Starogardzkiego i rozwoju całego regionu Kociewia – cieszy się Jacek Toczek.
Ostatnim ze zrealizowanych pomysłów Stowarzyszenia Kobiet „Kwiaty Kociewia” było stworzenie i wydanie – wspólnie ze starostwem – albumu „Kobiety Powiatu Starogardzkiego – portret niezwykły”, w którym zaprezentowane zostały wybrane przez lokalną społeczność najbardziej zasłużone, wyjątkowe kobiety powiatu starogardzkiego.
Sukcesy animacyjne
Lista inicjowanych i realizowanych działań robi wrażenie, ale jak sprawdzić, czy przynoszą one zamierzony efekt? – Celem mojej pracy jest aktywizowanie mieszkańców naszego powiatu, angażowanie ich, mobilizowanie, pokazywanie możliwości, jakie mają lub mogą sobie stworzyć. Ale zmierzyć tego twardym wskaźnikiem nie można… – żałuje Alina Jeleń. – Ale jak sobie myślę, że nasze stowarzyszenie w ciągu kilku miesięcy zwiększyło liczbę członków z 87 do 220 osób, że przychodzą do mnie panie żałujące, że nie udało im się „załapać” do udziału w projekcie, jak słyszę w sklepie, że klientki rozmawiają nie o problemach z mężem, tylko o naszych działaniach, mam poczucie sukcesu. Mam wrażenie, że otworzyłam im drzwi, przez które one od dawna chciały przejść, ale nie wiedziały, że mogą.
Wiąże się z tym duża odpowiedzialność. – Ci ludzie mi zaufali, dali rozbudzić w sobie nadzieję na lepsze życie, na zmianę, na wyrwanie się ze świata „wiejskich kobiet” – stwierdza Alina Jeleń. – Nie mogę więc ich teraz zostawić. Jak zaczęłam, muszę to robić nadal. Zresztą, myślę, że gdybym nawet chciała się wycofywać, to nie dałyby mi, pozwoliły. I to też świadczy o sukcesie takiego podejścia do pracy…
Ale też nic nie wskazuje, żeby Alina Jeleń miała się wycofać z pracy społecznej. – Ja robię to, bo po prostu lubię to robić. Z czystego egoizmu! To moja pasja, może nawet uzależnienie? Myślę, że to taka dewiacja! Mi się kotłuje w głowie od różnych pomysłów. Tak było w zasadzie od zawsze, mama mi mówi, że nawet jak byłam jeszcze dzieckiem i coś się działo na podwórku, to wiadomo było, że ja w tym maczałam ręce. Z tym się po prostu urodziłam i tak już pewnie zostanie. Oby!
– Najważniejsze jest to – podsumowuje Alina Jeleń – że nasze działania, niezależnie od tego, czy typowo rozrywkowe, czy edukacyjne, czy nastawione na pomoc biedniejszym, zarażają uczestnikiem optymizmem. Optymizmem, który jak zaraz rozlewa się na Koteże i na cały powiat. I przyciąga kolejne osoby do nas, do wspólnej pracy.
Anna Pomieczyńska, Rada Wojewódzka Kół Gospodyń Wiejskich:
Kazimierz Chyła, wicestarosta starogardzki:
Czuję stałe wsparcie ze strony starostwa, na każdym etapie działania. Ta przychylność bardzo mi pomaga. I dzięki temu korzyści odnosi cały powiat: organizacja realizuje zadania zlecane przez powiat (plus swoje „własne” projekty), a władze samorządowe nie dość, że mają mniej obowiązków, to jeszcze cieszą się z promocji regionu w Polsce.
Jacek Toczek
- nie boję się ludzi, jestem kontaktowa,
- umiem przekonywać, ale nie za wszelką cenę,
- jestem doskonale zorganizowana,
- zarażam entuzjazmem,
- jestem uparta - jak coś sobie ubzduram, to lubię to doprowadzić do końca,
- jestem do bólu tolerancyjna,
- jestem w stanie wysłuchać wielu ludzi
- nie jestem Panią Prezes
Źródło: Stowarzyszenie CAL