BATKO-TOŁUĆ: Podstawowym warunkiem przejmowania władzy przez społeczników jest posiadanie dobrze ukształtowanego systemu wartości demokratycznych i wysokiej kultury politycznej. Władza to służba i odpowiedzialność. Służba znacznie trudniejsza niż w organizacji.
Społecznicy powinni iść do władzy, jeśli są dobrze przygotowani do sprawowania tej roli. Sam fakt, że ktoś jest społecznikiem, nie oznacza bowiem z definicji, że posiada kompetencje do rządzenia i ma całościowe spojrzenie na problemy państwa czy gminy. Oczywiście, ktoś mógłby powiedzieć, że u władzy już są tacy, którzy tego szerokiego spojrzenia nie mają. Jednak od aktywistki, aktywisty czy społecznika oczekuję więcej.
Jaką jestem liderką już teraz?
A zatem na miejscu aktywisty czy aktywistki, która zamierza wygrać wybory (np. na wójta/burmistrza/prezydenta lub do rady), zadawałabym sobie pytania o to, jakie umiejętności już posiadłam. Czy w mojej organizacji słucham ludzi, daję im możliwości rozwoju, przestrzegam prawa, tłumaczę swoje decyzje, jestem w stanie zmienić zdanie w wyniku pojawiających się okoliczności i faktów? Przecież wszystkie te cechy będą ważne w rządzeniu gminą. Jeśli nie posiadam ich już teraz, to mała szansa, że posiądę je w znacznie trudniejszych warunkach. W sytuacji, w której presja różnych grup na podejmowane przeze mnie decyzje będzie większa i gdy będę musiała umieć zbudować poparcie dla mojej decyzji – co oznacza przekonywanie innych, ale czasem też rezygnowanie z niektórych moich postulatów. A zatem rozważać należy nie tylko to, „kim się jest”, ale też, „jakim/jaką się jest”.
Czy rozumiem różnicę pomiędzy sprawowanymi rolami?
To naturalne, że każdy ma sentyment do swoich przeszłych działań oraz wiedzę i doświadczenie z nich wyniesioną. Ale zmieniając rolę zaczyna się na sprawy patrzeć inaczej – trzeba dbać o różne interesy, brać pod uwagę możliwości finansowe gminy, priorytety prowadzonej polityki oraz liczne ograniczenia prawne i finansowe. I należy to mieszkańcom tłumaczyć, w miarę możliwości dając im możliwość współdecydowania. W idealnym świecie rolą organizacji pozarządowej czy aktywistów jest bycie niezależnym, zdobywanie wiedzy o tym, jak wygląda sytuacja różnych grup mieszkańców gminy, pomaganie im i komunikowanie ich potrzeb bądź angażowanie ich do działania. Rola rządzącego natomiast polega na podejmowaniu decyzji na podstawie informacji płynących z różnych stron – czasem trudnych i przysparzających wrogów wśród dawnych przyjaciół – i na braniu za nie odpowiedzialności. Rządzący powinni też umieć wytłumaczyć, dlaczego podjęli takie a nie inne decyzje i aktywnie o nich informować.
Jakie wartości są dla mnie ważne?
Kiedy już społecznik dojdzie do władzy, powstaje pytanie o to, co też zrobić z dalszym działaniem w organizacji pozarządowej. Moja odpowiedź brzmi: trzeba natychmiast zrezygnować. Wiem, że to boli, że rolę grają sentymenty i brak następców, że w małych miejscowościach jest za mało ludzi, że organizacja upadnie itp.. Szczególnie trudne może to być dla radnych, którzy przecież władzy wykonawczej nie sprawują. Moim zdaniem jednak szkoda, która się dzieje w wielu obszarach życia społecznego przez brak uporządkowania ról, jest większa, niż wymienione straty.
Po pierwsze, powstaje sytuacja sprzyjająca obniżaniu się poziomu zaufania społecznego i jakości etycznej życia publicznego. Mieszkańcy widzą dawnego społecznika w wielu rolach. Dziś jeszcze mają zaufanie, ale jutro będą uważali, że pieniądze idą właśnie do jego lub jej organizacji, zobaczą, że organizacja ma większy wpływ na decyzje, że jej współpracownicy i podopieczni tworzą „dwór”. Tym samym utwierdzą się w przekonaniu, że kto ma władzę, ten ma przywileje.
Druga strata to faktyczne działanie w konflikcie interesów – czyli wpływanie na decyzje korzystne dla własnej organizacji. Oczywiście, obudowane jest to mnóstwem samousprawiedliwień, nie zawsze jest celowe, czasem jest wręcz przypadkowe i nieświadome. Nie zmienia to faktu, że brak zapobiegliwości stawia „rządzącego społecznika” w sytuacji, gdy albo decyduje we własnej sprawie, albo ktoś decyduje za niego, ale robi to w przekonaniu, że trzeba podjąć decyzję zgodną z domniemaną wolą byłego społecznika.
Trzecia kwestia to uzależnianie organizacji od bieżącej sytuacji politycznej. Im bardziej w czasach rządów uczynimy z niej swoją przybudówkę i zaplecze polityczne, tym większa szansa, że nasze odejście od władzy ją zniszczy – bo ani zaufania społecznego, ani pieniędzy mieć już nie będzie.
Władza to służba i odpowiedzialność
Podstawowym warunkiem przejmowania władzy przez społeczników jest posiadanie dobrze ukształtowanego systemu wartości demokratycznych i wysokiej kultury politycznej. Władza to służba i odpowiedzialność. Służba znacznie trudniejsza niż w organizacji. Podejmowane decyzje nie zawsze będą najlepsze, ale przy zapewnieniu czystych intencji mogą okazać się lepsze dla społeczności, niż te dobre i efektywne, ale podjęte bez zachowania standardów etycznych.
Źródło: inf. własna (ngo.pl)