ZYBAŁA: Paradoksalnie czasami działając spoza polityki możemy więcej osiągnąć. Politycy są często skrępowani rozmaitymi zależnościami. Dobrze przemyślane akcje obywatelskie, które umiejętnie wywierają efekt, bywają skuteczniejsze.
Społeczeństwo można wyobrazić sobie jako pewien zbiór (system) ról społecznych. Demokratyczny system organizacji życia politycznego wymaga wytworzenia określonej ich konstelacji. W systemie ról społecznych w zakresie życia politycznego i obywatelskiego musi być pewna specyficzna logika. Role powinny być podzielone według jasno określonych reguł (jako społeczeństwo powinniśmy je uzgodnić i rozumieć, aby móc je zaadoptować do praktyki naszego postępowania).
Łatwym zadaniem jest wyodrębnienie podstawowych ról: roli polityka (zabiega o władzę polityczną), roli urzędnika (wykonuje w sposób bezstronny zadania publiczne), społecznika (działacza obywatelskiego), przedsiębiorcy (tworzenie dóbr rynkowych) itp..
Pytanie brzmi: jak te role kształtować? Czy są one rozłączne w tym sensie, że nie powinno się pewnych ról łączyć z określonych powodów? Społeczeństwo nie może być dziś obszarem wyłączenie spontanicznych zjawisk. Kluczowe sprawy trzeba kształtować świadomie, zdając sobie sprawę z tego, co chcemy osiągnąć.
Pewne role powinny być rozłączne. Ale to nie znaczy, że jedna osoba w różnym czasie nie może pełnić odmiennych ról – roli polityka i roli działacza obywatelskiego (społecznika). Natomiast są istotne powody, które sprawiają, że jedna osoba nie powinna co do zasady łączyć w tym samym czasie roli polityka i roli aktywnego społecznika, jakkolwiek wszystko zależy od danej sytuacji.
Wynika to między innymi z możliwości zaistnienia konfliktu interesów. Niby prosta sprawa, ale niesłychanie trudna do unormowania. Konflikty interesów wyzwalają szereg niszczących mechanizmów. Polityk piastujący urząd publiczny współdecyduje o rozdysponowaniu publicznych pieniędzy. Gdy jednocześnie jest działaczem organizacji pozarządowej, może wykorzystać swoją polityczną rolę, aby wzbogacić swoją organizację (to samo dotyczy roli urzędnika).
Inne zagrożenie. Działacz organizacji pozarządowej zabiega o rolę polityczną (chce walczyć o stanowisko prezydenta miasta czy choćby radnego). Jakie zagrożenie? Zamienia NGO w ugrupowanie polityczne. Wiadomo, że NGO ma służyć obywatelom niezależnie od ich przekonań politycznych. Działanie polityczne odwołuje się do pewnych przekonań oraz do interesów grupowych. Znamy wiele doniesień o tym, że lokalni politycy podporządkowują sobie organizacje pozarządowe. Zamieniają je w swoich klientów. Korzystają z ich wsparcia w okresie kampanii wyborczej. Natomiast w trakcie sprawowania władzy zaopatrują je w pieniądze, zapewniają ich działaczom różne niezasłużone korzyści.
Powyższe mechanizmy są niszczące – zarówno życie polityczne, jak i życie obywatelskie. Miejsce ma mieszanie ról. Słyszałem o pomyśle, aby działacze NGO powołali partię polityczną. Oszałamiające nieporozumienie. Jest to pomysł na jakąś nową formę funkcjonowania życia politycznego.
Ale jednocześnie są zapewne społecznicy, którzy chcą wejść w politykę, aby móc rozwiązać ludzkie problemy, które trudno im rozwiązać z pozycji właśnie działacza NGO. Chwalebna intencja. Co więcej, nasza scena polityczna – lokalna i centralna – potrzebuje takich motywacji. Ale one niestety nie wystarczą, aby odgrywać dobre role społeczne. Ale sprawa nie jest beznadziejna. Otóż gdy społecznik chce wejść w rolę polityka (zabiegając o jakiś urząd publiczny), powinien jasno to sobie powiedzieć oraz zakomunikować to innym. Powinien odstąpić od działań obywatelskich (czyli sprofilowanych na neutralne politycznie dobro ludzkie). Powinien organizować zwolenników, wchodzić w spory polityczne, analizować decyzje polityczne, wskazywać błędy w nich, pokazywać, jak lepiej rozwiązałby konkretne problemy.
Gdy ktoś kończy z rolą polityczną, może wrócić do roli działacza obywatelskiego. Ale nie powinno się tego mieszać w jednym czasie. Granica jest cienka. Wiele zależy od tego, jaka jest kultura polityczna w danym kraju (u nas bardzo niska, co wiadomo). Wysoka kultura podpowiada, że działalności obywatelskiej nie można bezpośrednio mieszać z rolami politycznymi.
Społecznicy pewnie ulegają czasami pewnym iluzjom – zdobędę urząd, to rozwiążę problemy. Do tego trzeba podejść spokojnie. Paradoksalnie czasami działając spoza polityki możemy więcej osiągnąć. Politycy są często skrępowani rozmaitymi zależnościami. Dobrze przemyślane akcje obywatelskie, które umiejętnie wywierają efekt, bywają skuteczniejsze. Trzeba tylko w działaniu: profesjonalności, dobrej analizy, sieciowości, wyczucia czasu itp..
Źródło: inf. własna (ngo.pl)