Umiejętnie łączy pasję zawodową z życiem rodzinnym, co uważa za największe życiowe osiągnięcie. Porażki są dla niej wyzwalaczem sukcesu. Trenerka rozwoju osobistego, prezes fundacji RoRo i współzałożycielka Klubu Mam na Mokotowie. Pracuje zarówno dla biznesu jak i NGO-sów.
Czym się zajmuje?
Jestem prezeską Fundacji RoRo. Obecnie, jako trenerka rozwoju osobistego, dużo pracuję z rodzicami małych dzieci, zwłaszcza z matkami. Prowadzę między innymi warsztaty z zakresu asertywności, skutecznej komunikacji, motywacji, zarządzania sobą w czasie oraz zarządzania stresem, zajęcia w ramach projektu „Klub Biznes Mam” a także grupy rozwojowe mojego autorskiego programu – „Ja mama, kobieta, partnerka” oraz „Asertywna/y ja”.
Jestem także związana z biznesem, gdzie prowadzę spotkania i warsztaty od 2003 roku. Tu również w centrum stoi dla mnie człowiek. Dlatego współpracuję z firmami, które, zapewniając rozwój organizacji, równolegle dbają o przestrzeganie standardów etycznych, cenią pracowników i stwarzają im warunki do rozwoju.
W Fundacji RoRo, oprócz bieżących spraw związanych z funkcjonowaniem organizacji, pracuję intensywnie nad projektem, który realizujemy od prawie trzech lat. „Załóż Klub Mam!” to projekt mający na celu popularyzację idei Klubów Mam i wsparcie liderek oraz przyszłych liderek klubów w ich działaniach. Jednym z elementów projektu jest wymiana doświadczeń oraz przeprowadzenie szeregu szkoleń dla liderek i przyszłych liderek Klubów Mam. Zainteresowanie warsztatami jest bardzo duże, obecnie przygotowujemy kompleksowy plan działania, rozmawiamy z potencjalnymi partnerami, poszukujemy źródeł finansowania, nawiązujemy współpracę z biznesem.
Czym jeszcze się zajmuję? Jestem także żoną i mamą – wkrótce już trójki dzieci.
Dlaczego to robisz?
Bo jest to dla mnie ważne, odzwierciedla to, co w życiu cenię, na czym mi zależy. To, co robię, daje mi poczucie sprawczości, sensu, pełni. Lubię pracować dla drugiego człowieka, miło jest dostawać informacje zwrotne, że to, co robię jest dla niego ważne, że wzbogaca jego życie. W ten sposób dając, biorę również dużo dla siebie. Lubię też coś tworzyć, odpowiadać za to od początku do końca, mieć poczucie, że dużo zależy ode mnie. Cenię niezależność działania oraz możliwość pozytywnego wpływania na rzeczywistość. Bycie trenerem i prezesem Fundacji daje mi takie pole do działania.
Cieszę się, że pracuję w tak świetnym zespole, myślę, że przed nami jest dużo możliwości i perspektyw działania. Mimo krótkiego stażu współpracujemy już z kilkoma dużymi partnerami, obejmujemy patronatami ogólnopolskie akcje, pozyskujemy środki na działalność z różnych źródeł. Jesteśmy postrzegani jako profesjonalna organizacja i partner do realizacji wspólnych działań. Myślę że kapitał, którym dysponujemy, wróży nam dynamiczny rozwój.
Ważne są dla mnie spotkania z drugim człowiekiem. Jestem osobą w pewien sposób uzależnioną od ludzi. Z jednej strony potrzebuję samotności i chwil wyciszenia, a z drugiej największą dawkę energii dostaję od uczestników warsztatów, które prowadzę. Pozytywnie nakręcają mnie też spotkania zarządu Fundacji.
Droga, którą wybrałam, pozwala mi też być mamą, prawie pełnoetatową, bo dzięki elastyczności godzin mojej pracy mogę być z dziećmi wtedy, kiedy tego potrzebują. Po urodzeniu pierwszego dziecka, wróciłam do pracy na pełen etat, jak mój syn miał 9 miesięcy. Wręcz dusiłam się w domu, zajmowanie się dzieckiem przez 100% czasu bardzo mnie wyczerpało – zarówno psychicznie, jak i fizycznie. Przy drugim dziecku było już inaczej – pierwsze warsztaty poprowadziłam jak moja córka miała 2,5 miesiąca. Teraz czuję się dużo szczęśliwsza i bardziej spełniona.
Największy sukces?
Moim największym sukcesem jest to, że łączę pracę zawodową z pasją i z życiem rodzinnym. Daje mi to poczucie sensu i ogromną motywację do działania, sprawia że realizuję się w różnych obszarach życia, które się wzajemnie przenikają i uzupełniają, a nie wykluczają.
Z perspektywy czasu wiem, że na ten sukces złożyło się wiele mniejszych sukcesów – świadomych wyborów, nieprzypadkowych spotkań, ale i zbiegów okoliczności oraz zdarzeń, które w pierwszej chwili wydawały się porażkami. Upływający czas natomiast zmienił moją perspektywę postrzegania tych „porażek”, które w gruncie rzeczy były czymś bardzo mi potrzebnym, pewnego rodzaju wyzwalaczem zmiany.
Największa porażka?
Porażka nie jest porażką sama w sobie. To kwestia tego, jak ją postrzegamy, co z nią zrobimy albo co ona zrobi z nami. Jeśli nas rozłoży na łopatki, podkopie naszą wiarę we własne siły i odbierze motywację to niedobrze, ale jeśli popchnie nas do działania, do pracy, do zmiany, to można ją traktować jako swojego rodzaju wyzwalacz sukcesu. Bliższe jest mi to drugie podejście.
Co lubisz?
Pracować, tworzyć przestrzeń do rozwoju, inspirować innych, wymyślać i opracowywać nowe tematy warsztatów, czytać książki psychologiczne, rozmawiać z ludźmi, poznawać ich spojrzenie na rzeczywistość i motywy działania. Lubię też siedzieć w kawiarni, czytać czasopisma i obserwować ludzi. Bardzo cenię spotkania z przyjaciółmi i wspólne wyjścia z mężem.
Co jeszcze? Lubię podejmować się nowych zadań i zmieniać w rzeczywistość to, co pojawia się w mojej głowie. Lubię się też uczyć, ważny jest dla mnie rozwój osobisty, uczestniczę w wielu kursach i szkoleniach.
Lubię też cieszyć się chwilą. To coś, czego cały czas się uczę – bycie w rzeczywistości, tu i teraz, przede wszystkim myślami, bywa dla mnie bardzo trudne. Ale jak już mi się udaje, to czuję dużą satysfakcję, spokój, odprężenie, swojego rodzaju zresetowanie umysłu, które pozwala mi nabrać dystansu, spojrzeć z innej perspektywy na niektóre sprawy.
Lubię postrzegać świat w kategoriach „szklanki do połowy pełnej” i szukać rozwiązań, dzięki którym wszyscy wygrywamy. To też dla mnie obszar, w którym mam wiele do zrobienia.
Ogromną satysfakcję daje mi obserwowanie moich dzieci – ich ciekawości świata, niespożytych zasobów energetycznych, gotowości podejmowania nowych wyzwań. Dużo się od nich uczę.
Lubię ludzi, którzy mają odwagę prezentować swój punkt widzenia w sposób nieinwazyjny i dający przestrzeń do prezentowania odmiennych poglądów.
A na koniec – lubię mieć szczęście. Umiejętności, wiedza, profesjonalizm, planowanie bardzo mi w życiu pomagają, ale odrobina szczęścia jest niezastąpiona. Myślę, że ona gwarantuje sukces.
Jakie masz plany na przyszłość?
Dynamiczny rozwój Fundacji, nad którym pracuje cały zarząd oraz mój rozwój jako trenera – freelansera. W Fundacji planujemy realizację kilku dużych projektów, szukamy partnerów biznesowych, poszerzamy obszar działania. Jako trener zaczynam współpracować z kolejnymi organizacjami, nie rezygnuję też z pracy trenerskiej w biznesie, z którego moja pasja do pracy z ludźmi wyrosła i w którym się ugruntowała. A mój plan na czerwiec to urodzenie dziecka i całkowite oddanie się roli mamy w czasie wakacji.
Skróty pochodzą od redakcji ngo.pl.
Źródło: inf. własna (ngo.pl)