Gdy słyszymy „Afryka”, w głowach pojawiają się nam stereotypowe obrazki: z jednej strony piękne krajobrazy i ciekawa kultura, z drugiej strony głód, wojny domowe oraz problemy znane z naszego podwórka – czyli brak tolerancji i rasizm. Afrykańczycy mieszkający w Warszawie mają nam jednak do zaoferowania o wiele większą dawkę różnorodności. Będziemy się mogli o tym przekonać w ciągu nadchodzącego roku, który przez ONZ został ogłoszony Międzynarodowym Rokiem Ludności Pochodzenia Afrykańskiego.
Kto ty jesteś?
W całej Polsce mieszka nieco ponad 2,5 tysiąca osób pochodzących z Afryki, z czego około 800 mieszka w obrębie aglomeracji warszawskiej. Afrykańczycy nie są więc najbardziej liczebną mniejszością etniczna. Problemy, z którymi się zmagają żyjąc w naszym kraju są jednak nieproporcjonalnie większe. Hasła takie jak nietolerancja czy rasizm z regularną częstotliwością wracają na pierwsze strony gazet, co sprawia, że czujemy się z nimi dobrze zaznajomieni.
Jak twierdzą sami Afrykańczycy, którzy większość swojego życia spędzili w Polsce, o ile problemy nietolerancji, rasizmu czy integracji społecznej są ważne i należy o nich mówić, o tyle warto w końcu zacząć pokazywać inne oblicza Afryki, których Polacy bardzo często nie znają. Temu właśnie ma posłużyć ogłoszony przez ONZ Międzynarodowy Rok Ludności Pochodzenia Afrykańskiego.
Afrykańczyk w Warszawie
W stolicy mieszka największa liczebnie grupa imigrantów z krajów Afryki. Wielu z nich spędziło w Warszawie większość swojego życia i stwierdza, że na przestrzeni lat pewne problemy, z którymi się zmagają niewiele się zmieniły.
- Nie można o nas powiedzieć, że jesteśmy niezauważalni. Nadal niestety postrzega się nas w większości przez pryzmat naszej odmienności czy koloru skóry. Do dziś słyszę za swoimi plecami: „Zobacz, idzie czarny!” – stwierdza Mamadou Wagué, który mieszka w Warszawie od ponad 30 lat.
Jak większość afrykańskich imigrantów z jego pokolenia, Mamadou trafił do Polski dzięki programowi stypendialnemu. Rozpoczął studia na SGGW, gdzie zdobył tytuł doktora. Obecnie wykłada mikroekonomię na Uniwersytecie Warszawskim i jest prezesem Stowarzyszenia Przyjaciół Afryki. Wokół siebie widzi dużo pozytywnego nastawienia do afrykańskiej kultury i obyczajowości.
- Niektórzy naprawdę bardzo sobie cenią naszą kulturę – mówi. – Czasami zdumiewa mnie, jak wielu ludzi uczestniczy w wydarzeniach kulturalnych mających związek z Afryką. Dwa lata temu dużym powodzeniem cieszyły się na przykład występy baletu z mojej rodzinnej Gwinei. Dobrze odbierani są też artyści ludowi z Afryki. To znaczy, że warszawiacy interesują się kulturą afrykańską – wymienia. Obok kultury jest jednak integracja społeczna i w tym aspekcie Mamadou Wagué zauważa nowe problemy: - W latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych w Polsce studiowało około pięciu tysięcy Afrykańczyków, z czego około 10 procent założyło rodziny z Polakami. Integracja nastąpiła więc w pewien sposób naturalnie: mówią płynnie po polsku, ich dzieci chodzą w Polsce do szkoły – stwierdza Mamadou Wagué i dodaje: - Problemem jest dzisiaj tak zwana nowa imigracja. To są ludzie, którzy do niedawna handlowali na Stadionie X-lecia, żyją na marginesie społeczeństwa, często w ogóle nie znają języka polskiego.
Zdaniem Mamadou Wagué władze miasta powinny w większym stopniu działać na rzecz tych osób, organizować kursy języka polskiego, w większym stopniu pomagać w organizowaniu zakwaterowania.
- To wszystko przyniosłoby obopólne korzyści. W ogóle uważam, że potencjał afrykańskich imigrantów jest bardzo często marnotrawiony. Ludzie, którzy pochodzą z Afryki i związali się na stałe z Polską mogą być doskonałym międzykulturowym pomostem – mówi i podaje przykład: - Czuję się i Gwinejczykiem, i Polakiem, i za każdym razem, gdy jestem w Gwinei to mam wrażenie, że trochę tej polskości zostawiam. Mój ojciec, gdy widzi w telewizji, jak polska reprezentacja przegrywa w piłkę nożną, chodzi po mieszkaniu i się denerwuje zupełnie, jakby kibicował drużynie z Gwinei – opowiada.
Podobnego zdania jest także mieszkający w Warszawie Sławomir Muturi, syn Kenijczyka i Polki, założyciel Forum Kenijsko-Polskiego: - Kultury mogą się w doskonały sposób przenikać. W moim rodzinnym domu nie było wyraźnych podziałów na to, co jest kenijskie i to, co jest polskie. Miałem podobne relacje z babcią w Polsce, co z babcią w Kenii. Szczególnie w latach osiemdziesiątych, gdy wracałem do Warszawy z Zachodu, często czułem się wręcz jakbym wracał do Kenii. Ludzie byli bardzo podobni – serdeczni, ciepli, otwarci – mówi i dodaje: - Dzisiaj Polacy stali się bardziej europejscy, zamknięci każdy w swoim świecie.
Afryka daleka i bliska
Pieczę nad organizacją Międzynarodowego Roku Ludności Pochodzenia Afrykańskiego objął w Polsce Ośrodek Informacji ONZ. Działania w ramach jego obchodów będą jednak pochodziły od licznych organizacji zajmujących się Afryką. Na czele nieformalnego Komitetu Obchodów Roku stanął znany muzyk i szef fundacji Afryka Inaczej Mamadou Diouf.
- Niestety ONZ nie zapewniło budżetu na obchody Roku. Zmobilizowaliśmy się więc sami. W organizację różnych wydarzeń, spotkań i konferencji włączyło się kilkanaście organizacji zajmujących się Afryką – mówi Diouf.
Większość wydarzeń odbędzie się w Warszawie i będzie z Warszawą bardzo związana.
- W miarę naszych możliwości staraliśmy się zaplanować jakieś wydarzenie na każdy miesiąc aż do końca roku. Najważniejsze z nich to jednak bezspornie Dzień Afryki, który będziemy obchodzić 27 maja na Krakowskim Przedmieściu – mówi Mamadou. Tego dnia na wspólnej scenie zagrają między innymi Wojciech Waglewski i Mateusz Pospieszalski w towarzystwie licznych zespołów, między innymi z Senegalu, Konga, Kenii czy Madagaskaru.
- Tego dnia chcemy odwrócić myślenie warszawiaków od Afryki, jaka im się kojarzy z przekazów telewizyjnych. Chcemy przekazać mnóstwo pozytywnej energii, która płynie z naszej kultury. Chcemy też pokazać to, co łączy nas z Polską i Polakami, a nie zwracać uwagę na to, co dzieli – stwierdza.
Przykładem połączenia przez kulturę będzie również nietypowe muzykowanie. W listopadzie ulicami stolicy ma wyruszyć uliczna kapela warszawska, która zagra razem z muzykami z Afryki. – Będą nawiązywać w nieznany dotąd sposób do muzyki podwórkowej okresu międzywojennego w Warszawie. Myślę, że może to być nowa jakość – mówi Mamadou.
W podobnym duchu zaplanowano też polsko-afrykańskie kolędowanie, które ma się odbyć w grudniu.
O powszechnie znanych i ważnych problemach Afrykańczyków w ciągu Roku Ludności Pochodzenia Afrykańskiego także będzie wielokrotnie mowa. Stowarzyszenie Przyjaciół Afryki zorganizuje spotkania i konferencje na temat migracji, integracji i roli mniejszości afrykańskiej w społeczeństwach Unii Europejskiej. Forum Kenijsko-Polskie zajmie się promowaniem turystyki między Afryką a Polską. Samo ONZ namawia jednak każdego do zwykłej chwili refleksji. – Rozejrzyjmy się dookoła siebie, zastanówmy się, jak możemy pomóc Afrykańczykom z naszego podwórka, zapytajmy ich, jak im się żyje – mówi Mariola Ratscha, szefowa Ośrodka Informacji ONZ.
- Nie oszukujmy się, mamy w Polsce dużo większe problemy niż to, że tutaj mieszkają Afrykańczycy – stwierdza Sławomir Muturi. – Jeśli jednak uda nam się przekonać ludzi, by choć na chwilę zwrócili uwagę na nas i Afrykę, to i tak będzie to sukces tego Roku.
Źródło: inf. własna ngo.pl