Przeglądarka Internet Explorer, której używasz, uniemożliwia skorzystanie z większości funkcji portalu ngo.pl.
Aby mieć dostęp do wszystkich funkcji portalu ngo.pl, zmień przeglądarkę na inną (np. Chrome, Firefox, Safari, Opera, Edge).
1 VIII 2007 roku, południe. Na przystani WKW przy Wale Miedzeszyńskim gwarno i tłumnie. Pomiędzy kajakami krząta się młodzież. Dziewczęta przymocowują biało-czerwone flagi, chłopcy sprawdzają transparenty z powstańczą kotwicą i napisem „Pamiętamy”.
Ekipa telewizyjnego „Kuriera” rozmawia z seniorami, co chwilę
błyska flesz fotoreportera Pawła Pokryckiego. Za chwilę wyruszy
wielopokoleniowy spływ Wisłą przez Miasto Nieujarzmione dla
uczczenia rocznicy Powstania Warszawskiego, organizowany już po raz
drugi przez Fundację AVE i działający przy niej Avetkowy Klub
Kajakowy ku czci Jana Pawła II.
- Startujemy z miejsca, mającego symboliczne znaczenie. Właśnie
stąd na pomoc walczącej Warszawie przeprawiali się przez Wisłę ci,
którzy nie chcieli biernie patrzeć na klęskę miasta - wita
kajakarzy Bartłomiej Włodkowski, pomysłodawca przedsięwzięcia i
prezes Fundacji AVE. – Wisła w kontekście Powstania Warszawskiego
odgrywała szczególną rolę: początkowo dawała nadzieję, liczono na
pomoc wojsk sowieckich, stacjonujących po praskiej stronie.
Później, gdy prawdziwe intencje Stalina wyszły na jaw stała się
rzeką dramatycznego, bolesnego podziału…
W ubiegłym roku w wyprawie wzięło udział 21 osób, dzisiaj wypłynie
symboliczna liczba 44. Najmłodszy uczestnik ma 6, najstarszy ponad
70 lat, dzielnie radzi sobie niepełnosprawny Paweł. Przeważają
dzieci i młodzież – organizatorzy podkreślają edukacyjny charakter
przedsięwzięcia, wspieranego przez m.st. Warszawa oraz Ministerstwo
Edukacji Narodowej.
Agnieszka Nizio, wolontariuszka Fundacji AVE: - Zależy nam, aby
narodowe rocznice nie kojarzyły się wyłącznie z patetycznymi
apelami. Nasze doświadczenia wskazują, że nieszablonowe, oryginalne
formy upamiętnienia historii i bohaterów, mają szansę skutecznie
zaangażować młodych ludzi, zainteresować ich historią, która
przecież uczy życia.
Jeszcze krótka modlitwa, instruktaż kajakowy dla tych, którzy po
raz pierwszy na spływie, wyznaczenie załóg i po godzinie (wodowanie
tak dużej grupy trochę trwa) wypływamy. Warszawska Wisła zaludnia
się kolorowymi kajakami Fundacji AVE. Zza chmur wychodzi słońce,
choć silny wiatr sprawia, że wysoka fala przypomina o respekcie,
jaki każdy wodniak winien żywić przed królową polskich rzek.
Parę minut po 14.00 dobijamy do przystani przy Moście
Poniatowskiego. Oklaskami wita nas p. Tadeusz Studniarski,
warszawski powstaniec 1944 roku. – Dzień 1 sierpnia 1944 roku był
taki sam jak dzisiaj: trochę chmur zza których przedzierało się
słońce. Wisła spokojna, jakby uśpiona… - zaczyna swoją gawędę.
Siadamy w tawernie przy biało-czerwonych lodach i słuchamy
opowieści o pierwszych dniach sierpnia sprzed 63 lat, o
dramatycznym rozbiciu oddziału 2 sierpnia, o kilkudniowej ucieczce
do Kampinosu i nocy spędzonej w szczerym polu na obrzeżach Woli pod
świszczącymi kulami. Okazuje się, że na przystani, do której
przybiliśmy p. Tadeusz w okresie okupacji zbudował 2 kajaki!
Przerywamy spotkanie, przyjechała bowiem ekipa „Teleexpressu”.
Muszą zdążyć na 17. W pośpiechu nagrywamy materiał.
O pół do piątej formujemy paradę kajaków. Siedem trzykajakowych
tratw w ciszy majestatycznie płynie środkiem rzeki Miasta
Nieujarzmionego. Na wietrze powiewają wielkie transparenty
„Pamiętamy” oraz biało-czerwone chorągiewki. Przejeżdżający Mostem
Poniatowskiego ciekawie wyglądają zza szyb swoich aut. Gdy wybija
godzina W jesteśmy przed Mostem Świętokrzyskim. Wsłuchując się w
dźwięk syren, po cichu szepczemy „Wieczny odpoczynek”, ktoś
intonuje „Pałacyk Michla, Żytnia, Wola”. Nie zważamy na zapędzoną
Warszawę 2007 roku – żaden z kierowców, jadących Wisłostradą i
Mostem Śląsko-Dąbrowskim, nie zatrzymał swojego samochodu. Cóż,
dzień jak co dzień… Nie dla nas!
Około 18.00 przypływamy na plażę przy moście gdańskim. Siadamy w
kręgu i wsłuchujemy się w odczytywane z monografii Normalna Davisa
„Powstanie 44” wspomnienia żołnierza z batalionu „Zośka”, który
uwięziony na przyczółku czerniakowskim w poszukiwaniu pomocy dla
swojego oddziału przepływa Wisłę. Patrzymy na klasztor SS.
Sakramentek – męczenniczek 44 roku. Pomimo ultimatum ze strony
hitlerowców, nie opuściły swojego posterunku, pozostały z
powstańcami, aby opatrywać rany, podnosić na duchu. W bombardowaniu
kościoła zginęło 35 zakonnic. Wspominamy bohaterskich duchownych,
wśród których byli nie tylko księża katoliccy. Po chwili Wisła
niesie nasz śpiew: „Warszawskie dzieci pójdziemy w bój…” Odpływamy
w kierunku Tarchomina, pozostawiając na brzegu płonące znicze.
Oczywiście biało-czerwone…
***
Potem do północy Warszawianie 2007 roku – Tomek, Grzesiek, Ania,
Ola, Agnieszka, Piotrek, Agata, Ania, Adrian… - przenoszą 23 kajaki
przez wiślany wał, czyszczą je, mocują na przyczepach i koordynują
transport sprzętu. Nie narzekają na późną porę i zmęczenie. Oni
wrócą na Wisłę także w przyszłym roku. Oni chcą Pamiętać!
Wambj
Źródło: Fundacja AVE
Ten tekst został nadesłany do portalu. Redakcja ngo.pl nie jest jego autorem.
Teksty opublikowane na portalu prezentują wyłącznie poglądy ich Autorów i Autorek i nie należy ich utożsamiać z poglądami redakcji. Podobnie opinie, komentarze wyrażane w publikowanych artykułach nie odzwierciedlają poglądów redakcji i wydawcy, a mają charakter informacyjny.