2000 osób przy odkrywce Welzow mówi stop dla wydobycia węgla do 2030 roku
Aktywistki i aktywiści z polskich organizacji ekologicznych w niedzielę, 25 czerwca 2023 r. kolejny raz dołączyli do protestu przeciwko planom długoletniego wydobycia w niemieckiej kopalni odkrywkowej węgla brunatnego LEAG Welzow-Południe, położonej zaledwie 60 km od granicy z Polską.
Wydobycie węgla na terenie Łużyc w Niemczech, podobnie jak w Polsce, od wielu lat doprowadza tam do suszy, a poza tym stawia pod znakiem zapytania politykę klimatyczną Niemiec. Zachęcamy do zapoznania się z relacją Radosława Gawlika, prezesa Stowarzyszenia Ekologicznego EKO-UNIA.
Docieramy 25 czerwca na miejsce demonstracji przeciw odkrywce Welzow-Południe (Brandenburgia, ok. 60 km od granicy z Polską) na godzinę przed rozpoczęciem akcji w południe. Jest już kilkaset osób. Stoi wóz, który jest sceną, jakaś grupa piecze bułki na polowej piekarni, inni porozwijali transparenty, część nosi je na sobie. Gra muzyka. Spotykamy działaczy Greenpeace Polska. Trochę później dojeżdżają przedstawiciele Ogólnopolskiej Koalicji „Rozwój TAK – Odkrywki NIE”. Ja przywożę reprezentantów Stowarzyszenia EKO-UNIA oraz Zielonego Instytutu. W rezultacie jest nas grupa z czterech polskich NGO z Wrocławia, Warszawy, Lubina, Jeleniej Góry i Wałbrzycha. Nieźle.
Dlaczego poświęcamy niedzielę? Cel: solidarne wsparcie kolegów z Niemiec we wspólnej walce o przyspieszenie wyłączenia węgla w naszych krajach. Mówimy wszyscy wciąż o 2030 r. w ślad za największą grupą naukowców z IPCC. Wówczas jest szansa na powstrzymanie ocieplenia ziemi o 1,5 st. C. W żądaniach niemieckich organizatorów protestu BUND i Grüne Liga znajdują się inne – również ważne dla polskich odkrywek – postulaty: sprawiedliwa transformacja społeczna, zapewnienie miejsc pracy i odpowiednich wynagrodzeń dla zwalnianych, transfer środków z UE oraz koncernów, które bogaciły się na węglu dla rekultywacji i rozwoju gmin po węglu. Tu dodatkowo, troska o wciąż obecną na tym terenie słowiańską mniejszość serbskołużycką.
Rozwijamy nasze transparenty. EKO-UNIA w kolorze żółto-czarnym: „Kończ węgiel. Wspieraj OZE!” (po polsku i angielsku), Fundacja RT-ON: „Węgiel zostawicie pod ziemią”, Greenpeace: „TURÓW, WELTZOW, COAL OFF”.
Pojawiają się aparaty fotograficzne i kamery reporterów. Nagrywamy wypowiedzi dla mediów niemieckich i polskich.
Wydarzenie rozpoczyna się ok. 45-minutowym koncertem rockowej grupy. Ciekawe, bo zwykle takie koncerty bywały na koniec imprezy. Dobrze grają, to nie amatorzy. Rytmiczna, energetyzująca muzyka. Lider śpiewa niebanalne teksty o zagrożeniu przyrody, klimatu i ludzi, o gubieniu miłości, zagrożeniu ze strony „nazi”, ale też o nadziei. Część demonstrantów, też nasza koleżanka z Greenpeace (!), tańczy „pogo” pod sceną. Podnosi się aż kurz.
Po koncercie demonstracja zaczyna się zaskakująco miło. Pierwsze słowa podziękowania za przybycie i solidarność z protestującymi skierowane są do nas Polek i Polaków. Rozlegają się oklaski. Warto jechać dla takiej chwili :)
Następnie przemówienia, często osobiste wypowiedzi bardzo młodych mieszkańców tego regionu, którzy mówili o rodzinach pracujących przy węglu, ale też o strachu przed przyszłością – zmianą klimatu i warunków życia.
Demonstracja ruszyła ulicami miasteczka na krawędź odkrywki.
Przedsiębiorstwo górnicze LEAG, które zostało wykupione w poprzednich latach przez czeski koncern EPH zarządzający odkrywkami również w Czechach, nie wstydzi się kopalni węgla brunatnego i organizuje na ich brzegach miejsca widokowe. Weltzow-Południe ma także bezpieczny dostęp dla ludzi z widokiem na krajobraz księżycowy odkrywki, a w oddali bloki i chłodnie elektrowni.
Jest kilkoro młodych wodzirejów protestu. Oni „dyktują” hasła i ruchy (coś na kształt ćwiczeń fizycznych), które tłum powtarza. Jest radośnie, energetycznie, gwizdki i skandowania zagłuszają stojących w pobliżu kobiety i mężczyzn w średnim wieku. Ubranych często na czarno, od czasu do czasu nieprzyjaźnie krzyczących w kierunku demonstrantów. Domyślam się, że to pracownicy koncernu energetycznego. Nie podoba im się pomysł skrócenia pracy odkrywki i ta demonstracja.
Dociera do mnie skąd tyle policji. W zamkniętej ulicy prowadzącej do miejsca zbiórki stało kilkanaście wozów z napisem Politzei. Na początku i na końcu protestu maszerują plutony policjantów i policjantek w pełnym rynsztunku. Ewidentnie chcą przeciwdziałać możliwej agresji na pokojową demonstrację. I to się udaje, nie dochodzi do aktów przemocy.
Pochód z transparentami pod małą górkę wspina się do brzegu odkrywki Welzow. Polscy demonstranci z banerami w środku stawki. Teraz z zaskoczeniem widzę, że protest wypełnia drogę ludźmi na odcinku kilkuset metrów. Może być około 2 tys. osób.
Skąd oni się wzięli? W większości to jednak przyjezdni z innych regionów. BUND i Grüne Liga to największe organizacje ekologiczne w Niemczech, poprosili swoich członków o wsparcie protestu, zorganizowali transport publiczny.
Dostaję widokówkę od starszego pana z Luetzerat, miejscowości zniszczonej pod wydobycie węgla w ostatnim czasie w zachodnich Niemczech z Nadrenii Północnej Westfalii. Przedstawiciele EKO-UNII kilka lat temu byli też tam na głośnym proteście, którego symbolem był Las Hambacher (Hambacher Forst) i domki ludzi lasu usytuowane wysoko na drzewach. Pan z Luetzerat dziękuje za nasz przyjazd. Podobnie jak przedstawiciel mniejszości serbskołużyckiej w moim wieku i podobnym kapeluszu słomkowym, z transparentem „Zostawcie też nasze wsie” (w językach serbskołużyckim i niemieckim).
Jednak zdecydowane większość osób to świadoma młodzież nastoletnia oraz osoby w wieku do 20-35 lat. To ich najbardziej dotknie wielkie ocieplenie klimatu. Dla nas i dla nich nie ulega wątpliwości, że walczymy o przetrwanie. Doraźne interesy: zyski koncernów energetycznych oparte na paliwach kopalnych, winny być natychmiast, ale planowo kierowane na technologie oszczędzania energii (efektywności energetycznej) oraz odnawialne. To tu jest większy potencjał nowych miejsc pracy.
Wbrew sceptykom tu i tam, kierunek przejścia ze scentralizowanych paliw kopalnych na rozproszone i odnawialne – za wolno, ale się realizuje. Darek Szwed z Zielonego Instytutu podczas powrotu pokazuje mi w aplikacji w komórce aktualny udział prądu z OZE (w słoneczną niedzielę): w Polsce 54%, w Niemczech ponad 80%.
Wracamy do Polski. Zielona energia też w Polsce, Niemczech i Czechach jest możliwa i konieczna. Im szybciej to zrobimy, tym bezpieczniej i taniej to się uda.
Źródło: Stowarzyszenie Ekologiczne "Eko-Unia" z siedzibą we Wrocławiu