– Gdzie Ty właściwie pracujesz? – kolejny raz słyszę pytanie znajomych, rodziny. – Jestem doradczynią w OWES-ie – z dumą, radością i pewnym głosem odpowiadam. W odpowiedzi dostaję: czyli w urzędzie, tak? – pisze Barbara Dąbek dla portalu Ekonomiaspoleczna.pl.
– Pani Basiu, tragedia. Trzy osoby rezygnują z swoich funkcji w zarządzie naszego stowarzyszenia. Nie uda nam się. Nie uruchomimy tej trasy. To koniec. Co my teraz zrobimy? – słyszę w telefonie zdenerwowanego prezesa stowarzyszenia, z którym właśnie jesteśmy na etapie tworzenia strategii rozwoju organizacji. Konflikt w grupie zaangażowanej w tworzenie nowej działalności narastał od dłuższego czasu, jednak skupiając się na zasobach i potrzebie rynkowej nie widziałam powodu do rezygnacji z uruchomienia dobrze rokującego przedsiębiorstwa społecznego.
– Czy mogło stać się coś jeszcze gorszego? – pytam w odpowiedzi.
– Właśnie chyba nie.
– Czyli może być już tylko lepiej?
– W sumie tak. Właściwie to mam już nowe osoby na ich miejsca. Od dawna myśleliśmy o tej zmianie. Tylko jak teraz to wszystko pociągnąć do przodu?
Jak pchać do przodu?
Tempo mojej pracy zależy od intensywności okresów życia organizacji pozarządowych. Bywają ciche dni i bywają tygodnie ciężkiej pracy od rana do wieczora. Większość tych intensywnych niesie nieprzewidywalność zmian.
W procesie doradczym organizacje sięgają po wsparcie w tworzeniu organizacji pozarządowej lub podmiotu ekonomii społecznej, a także ich życiu codziennym: tworzenie statutu, współpracy z wolontariuszami, wprowadzaniu działalności odpłatnej albo gospodarczej. Jako doradczyni wskazuję możliwości, drogi, kierunki, w których dana organizacja może podążać. Opisuję konsekwencje podjętych decyzji, wspólnie zastanawiamy się nad wadami i zaletami konkretnych rozwiązań. To, czego przewidzieć nie możemy i co przychodzi nam akceptować mimo wszystko to ostateczna decyzja zespołu, lidera lub liderki.
Ważne „dzień dobry”
– Zapraszamy panią na spotkanie. Robimy dużo rzeczy, ale mamy też kilka problemów. W sumie to trochę jest u nas chaos. Czy pomoże nam pani? – zazwyczaj od takiej rozmowy rozpoczyna się praca z organizacją, która wcześniej nie korzystała z doradztwa.
Jadę. Poznajemy się. Pierwsze spotkanie upływa przy atmosferze dobrego pierwszego wrażenia, wymianie informacji o wsparciu OWES w zamian za informacje o działalności organizacji. Pierwsze spotkanie to także pierwsza wspólnie wypita herbata, uśmiech, anegdota, rozmowa o pogodzie. Diagnoza sytuacji danej organizacji pozarządowej, analiza problemów i znalezienie rozwiązań to kolejne etapy.
Mając za sobą roczne doświadczenie w Lubelsko – Bialskim OWES, 2-letnie doświadczenie w Regionalnym Centrum Ekonomii Społecznej, muszę stwierdzić, że to co najważniejsze w mojej pracy to często właśnie to pierwsze wrażenie. W drugiej kolejności nawiązanie relacji na jasnych zasadach: zrozumienie i wsparcie ze strony doradcy czy doradczyni w zamian za chęć pracy organizacji – czasami ciężkiej, czasami mozolnej, często wymagającej wyrzeczeń. Trzecim atrybutem w pracy doradczej jest partnerstwo na rzecz zmiany w określonym celu. Osiągnięcie stabilności finansowej, zwiększenie zaangażowania członków i członkiń w działania, rozpoczęcie współpracy z mediami, zmiana wizerunku organizacji, zbudowanie strategii marketingowej to tylko przykłady konkretnych kroków wyznaczanych wspólnie.
Dzień dobry, w czym mogę pomóc?
– Basiu, do mojej spółdzielni nie trafiają dziewczyny za rewelacyjne CV i znajomość kilku języków i ukończone studia. Trafiają do mnie, bo chcą zmienić swoje beznadziejne życie w życie okraszone chociaż sensem pracy. – usłyszałam kiedyś od prezeski wspieranej przeze mnie spółdzielni.
Jako doradczyni wyzbywam się potocznego urzędniczego chłodu, wyrzekam się arogancji. Poznając kolejną organizację, którą wspieram, poznaję przede wszystkim ludzi ją tworzących. Empatia i obiektywizm na każdym etapie wspólnej pracy to elementy absolutnie niezbędne. Każda organizacja różni się celem, poczuciem więzi, tożsamości. Zdarza się, że grupie brakuje jasno określonej misji, a wizja jest obrazem przyszłości widzianej tylko przez kilkoro członków i członkiń grupy.
Doradztwo kluczowe to jednak nie tylko wsparcie procesów grupowych, pomoc w chwilach kryzysu organizacji. To także suche spojrzenie na działania organizacji okiem osoby z zewnątrz. Najtrudniejszym okazuje się tak naprawdę odpowiedź na pytanie – czy dana organizacja rzeczywiście chce otrzymać obraz tego suchego spojrzenia…
Czy można pracować za pieniądze?
– Pani Basiu, nasza organizacja ma już ponad dziesięcioletnie doświadczenie. Zrobiliśmy trochę fajnych projektów, rozwijamy się w mieście, w powiecie. Mamy dużą grupę wolontariuszy i wolontariuszek. Ale my chcemy czegoś więcej. Mamy kontakty z ludźmi, którzy chcą zostać naszymi klientami i klientkami. Tylko… czy my możemy tak, wie Pani… Jak firma?
W procesie burzy mózgów tworzymy usługi, które potencjalna grupa klientów i klientek łykną, jak haczyk. Nieodłącznie analizujemy rynek pod kątem niszy i potrzeb, na które możemy znaleźć odpowiedź. Włączamy doradztwo marketingowe, motywujemy lidera lub liderkę zmiany. Moment uruchomienia instrumentów przynoszących zysk przez jednych uznawany jest za naturalną kolej rzeczy w życiu organizacji, przez drugich jako grzech i kryzys. Dla mnie to kolejna zmiana w życiu organizacji. Obserwuję ją i trzymam rękę na pulsie.
Czy można pracować bez dziękuję?
– Po 19, późno by dzwonić. Ale zupełnie wyleciało nam z głowy. Za tydzień organizujemy takie małe święto, nic specjalnego – kilka wykładów dla naszej grupy i przyjaciół. Pamięta Pani… Tak, właśnie to spotkanie, nad którym pracowaliśmy ostatnio. Nie może Pani zabraknąć.
Relacje zawodowe przechodzą na grunt nieformalny. Osobiście cieszę się z tych spontanicznych zaproszeń, telefonów, smsów z życzeniami. Dla mnie stanowią owoc wspólnej pracy. Te małe smaczki jeszcze bardziej uwrażliwiają, zbliżają. W moim odczuciu praca doradcy pozbawiona stale monitorowanej i ewaluowanej działalności organizacji jest syzyfową pracą.
Zrealizowanie godzin doradczych bynajmniej nie może stanowić dla nas wskaźnika efektywności. O efektach powinni mówić Ci i te, z którymi pracujemy. Życie w OWESie to życie w ciągłej niepewności „czy to ma sens, czy na pewno się uda?”. Staram się nie szukać odpowiedzi, skupiając się na celu określonym wspólnie z organizacją. Wtedy odpowiedź pojawia się sama.
W OWES-ie, czyli gdzie? W OWES-ie, czyli z kim? W OWES-ie, czyli z ludźmi i dla ludzi.
Barbara Dąbek dla portalu Ekonomiaspoleczna.pl
Źródło: Portal Ekonomiaspoleczna.pl