Żeby Chrzanów przestał się w Polsce kojarzyć ze starą reklamą piwa i pochodzącą z niej „babiczką” – tak jeden z celów projektu „Pociąg do tradycji” opisuje współtworząca go Ewelina Langer.
– Po skończeniu liceum znalazłam pracę w wydziale W5 na wiertarce. Nie miałam żadnego przygotowania. Pokazano mi jak należy wykonywać pracę. Dużo młodych osób tam pracowało. Kobiety które miały długie włosy, musiały bardzo uważać, trzeba było nosić chusteczki, żeby we włosy przypadkiem wiertło się nie wkręciło i nie pociągnęło” – wspominała Anna Stryczek, była pracownica Fabloku – Pierwszej Fabryki Lokomotyw w Polsce, która od 1919 roku działała w Chrzanowie.
Była dla miasta tym, czym dla aglomeracji śląskiej są kopalnie. Przedsiębiorstwo, którego stulecie powstania przypada na 2019 rok, w szczytowym momencie swojej działalności zatrudniało około 8 tysięcy osób. Siłą rzeczy wywierało wpływ na życie Chrzanowa, dziś liczącego niecałe czterdzieści tysięcy mieszkańców. Stąd przed wojną wyjeżdżały słynne Luxtorpedy. W latach 90. fabryka zaczęła podupadać, aż przed kilku laty ostatecznie zamknęła podwoje i zarazem zaczęła popadać w zapomnienie.
Anna Stryczek opowiadała, jaki Fablok pozostawił ślad w jej życiorysie w wywiadzie udzielonym uczestnikom „Pociągu do tradycji”. To inicjatywa stworzona przez Miejską Bibliotekę Publiczną w Chrzanowie, tamtejszą Szkołę Podstawową nr 6 oraz Uniwersytet Trzeciego Wieku w ramach programu „Lokalne Partnerstwa PAFW”. Pomysłodawcy inicjatywy chcą pokazać chrzanowianom, ale też przyjezdnym, rolę, jaką w kształtowaniu tożsamości lokalnej miał działający tam zakład.
Gdzieś przy ulicy Fabrycznej…
Już w kilka lat po jego utworzeniu powstał stadion przy ulicy Fabrycznej i klub sportowy Fablok. Zakład dbał o tężyznę fizyczną i rozrywkę mieszkańców. Grali tu piłkarze, startowali lekkoatleci, żużlowcy. Działacze sportowi organizowali zawody nawet podczas okupacji. Grający w A klasie klub piłkarski Fablok Chrzanów jest spadkobiercą tych tradycji, choć obecnie gra w innym miejscu. Teraz, dzięki “Pociągowi do tradycji” na starym stadionie znajduje się tabliczka przypominająca historię miejsca. Umieszczony na niej kod QR przenosi na stronę internetową, gdzie informacji o dawnych sukcesach klubu jest jeszcze więcej. Stadion, jak i wiele innych miejsc, które miasto zawdzięcza fabryce: osiedle, które powstało z myślą o pracownikach przyjeżdżających z różnych stron kraju, ufundowany przez Fablok kościół, szkoła itp., znajdują się bowiem na szlaku wycieczkowym stworzonym w ramach projektu i połączonym z witryną online. Na wydanie czeka jeszcze wersja „analogowa” – książkowy chrzanowski spacerownik.
Trasa już teraz jest uczęszczana przez spacerowiczów, a współtwórcy “Pociągu do Tradycji” wcielają się w rolę przewodników. Niekiedy można nawet wejść na teren fabryki, co zwłaszcza wśród byłych jej pracowników wzbudza spore emocje.
– Kiedy na starcie projektu przeprowadzaliśmy diagnozę społeczną, widzieliśmy że nieraz nastawienie ludzi do samej fabryki było negatywne w związku z tym, w jakich okolicznościach zakończyła ona swoją działalność - innymi słowy w związku z jej upadkiem. Szczególny żal mieli byli pracownicy, którzy nieraz przyznawali, że w tamte okolice w ogóle się nie zapuszczają. Przykro jest im patrzeć, jak ten teren niszczeje – opowiada współtworząca projekt Ewelina Langer z Miejskiej Biblioteki Publicznej w Chrzanowie. Organizowane w ramach projektu wydarzenia – spacery i czerwcowy rajd rowerowy – pokazały jednak, że niektóre z tych osób zdecydowały się wrócić na „stare śmieci”, czasem po wielu latach. – W ich oczach nieraz widać było wzruszenie” – dodaje Langer.
Młodzież przejęła stery
Działania Partnerstwa w zamyśle miały między innymi pokazać najmłodszym pokoleniom to, czego, jak się wydawało, nie wiedzieli. Że Fablok był kiedyś sercem miasta.
– Okazało się jednak, że młodzież wie o fabryce więcej, niż się spodziewaliśmy i niż wynikało z naszych wcześniejszych ustaleń. Organizowane z jej udziałem warsztaty wyewoluowały więc w kierunku wciągania młodych ludzi w promocję projektu – tłumaczy Ewelina Langer.
Młodzież prowadzi profil społecznościowy „Pociągu do Tradycji” i publikuje związane z nim artykuły w gazetce. W końcu od samych młodych wypłynęła inicjatywa, by przeprowadzić wywiady z byłymi pracownikami Fabloku, takie jak ten z panią Anną Stryczek.
Także wśród starszych pokoleń znaleźli się zainteresowani wsparciem „Pociągu…”. – W ogóle reakcja mieszkańców na projekt przekroczyła nasze oczekiwania – zapewnia Ewelina Langer. Dzięki temu objął on przestrzenie, których wcześniej nie planowano – na przykład dzieje związanej z fabryką działalności skautowej. Chrzanowianie chętnie dzielili się też swoimi pamiątkami. Między innymi takimi, które oficjalnie nazywa się produkcją poboczną – przedmiotami codziennego użytku, które powstawały w fabryce „nieoficjalnie”, jak wałki do ciasta, tasaki, wieszaki, stojaki itp.
Nadchodzi renesans?
Jednym z najgłośniejszych elementów projektu była impreza zorganizowana pod koniec maja, podczas której odbyła się próba ustanowienia rekordu w długości pociągu z ludzi. Warunkiem było, by „wagoniki” trzymały się za ręce, biodra, bądź ramiona przez dziesięć minut krążąc wokół ustanowionego przez komisję terenu – chrzanowskiego Placu 100-lecia.
Udało się. Polskie biuro rekordów w drugiej połowie lipca opublikowało informację, że próba została zatwierdzona, pociąg składał się z 601 osób.
– Przeprowadziliśmy też cykl wszechnic, czyli wykładów prowadzonych m.in. przez byłych pracowników Fabloku oraz miłośników i badaczy historii fabryki – dodaje Ewelina Langer. Choć zaplanowanych wstępnie takich wszechnic było cztery, w wyniku dużego zainteresowania ostatecznie odbyło się sześć. Wśród osiągnięć projektu są również lekcje dla uczniów podstawówek i dla przedszkolaków, z którymi współpracowali wolontariusze z Uniwersytetu Trzeciego Wieku.
„Pociąg do tradycji” to także Cyfrowe Archiwum Ziemi Chrzanowskiej – baza internetowa fotografii i różnych pamiątek po fabryce lokomotyw, gromadzona dzięki pomocy mieszkańców. Przedmioty są fotografowane i skanowane, po czym trafiają do sieci.
Ewelina Langer przekonuje, że promocyjne efekty przedsięwzięcia już widać. Na wycieczki zgłaszają się także osoby spoza Chrzanowa. Przy okazji, choć to akurat przypadkowa zbieżność terminów, niedawno nieczynne zakłady znalazły nowego właściciela, co stanowi szansę na to, że Fablok w świadomości mieszkańców odżyje jeszcze bardziej. Nawet, jeśli lokomotywy już stamtąd wyjeżdżać nie będą.
Zdjęcia: Marcin Skiba, https://www.marcinskiba.com/