– Chciałabym zobaczyć ofertę, którą Unicorn przekonał urzędników, że zatrudniając obecnie jedną osobę będzie w stanie z dnia na dzień zwiększyć zatrudnienie ponad dwudziestokrotnie, rozszerzyć działalność na całkiem nowy obszar hotelarsko-gastronomiczny i skutecznie zarządzać zespołem dwudziestu chorych psychicznie bez żadnego wcześniejszego doświadczenia z taką grupą beneficjentów.” – pisze Katarzyna Sadło dla portalu ekonomiaspoleczna.pl
Nie wiem, jakie jeszcze cuda obiecał Unicorn, ale nawet pobieżna lektura dokumentów stawia deklaracje pani przewodniczącej pod dużym znakiem zapytania. Przypomnę, dotychczasowy najemca Zielonego Dołu prowadził w nim działalność gospodarczą, zatrudniając ponad 20 osób chorych psychicznie do prowadzenia hotelu i restauracji. Jeśli przewodnicząca komisji konkursowej wierzy, że Unicorn będzie w stanie to kontynuować, to jest albo porażająco naiwna, albo nie do końca rozumie warunki konkursu, któremu przewodniczyła. A może po prostu ściemnia, licząc, że wkrótce sprawa ucichnie i nikt wojewody i komisji konkursowej nie rozliczy z efektów. A na te bym raczej nie liczyła, bo biorąc pod uwagę doświadczenie i zasoby Unicornu, jego dotychczasową działalność, nowe wyzwania związane z ośrodkiem, a także sztywne ramy umowy najmu, w które je trzeba będzie upchnąć, nie ma podstaw do optymizmu.
Po pierwsze, kompetencje. Unicorn wspiera osoby z chorobami nowotworowymi, zbiera pieniądze na leczenie, udziela porad, organizuje warsztaty, i pewnie robi to bardzo dobrze. Ale doświadczenie w doradzaniu osobom chorym na raka nie bardzo przyda się przy prowadzeniu firmy zatrudniającej 20 osób chorych psychicznie, gdzie trzeba połączyć prowadzenie biznesu ze wspieraniem jednej z trudniejszych grup zagrożonych wykluczeniem. Jeśli ktoś myśli, że to co zbudował w Zielonym Dole dr Cechnicki to samograj i, że wystarczy przejąć budynek i ludzi, a wszystko się będzie samo kręciło, to nie ma pojęcia ani o pracy z chorymi psychicznie, ani o prowadzeniu przedsiębiorstwa społecznego. Gdyby prowadzenie firmy opartej o osoby chore psychicznie było tak łatwe jak prowadzenie kiosku, mielibyśmy takie miejsca w całym kraju. Nie mamy. A poza wszystkim, skoro chodziło o to, żeby w Zielonym Dole robić to co dotychczas, to po co był ten konkurs?
Po drugie, skala. W 2012 roku Unicorn zatrudniał na umowę o pracę jedną (!) osobę, a na umowy cywilnoprawne 14 osób, łącznie przeznaczając na wszystkie wynagrodzenia około 8 500 zł miesięcznie. Przeliczając tę kwotę na etaty, to równowartość pięciu (!) etatów z minimalnym wynagrodzeniem. Laboratorium Cogito zatrudniało w Zielonym Dole ponad 20 osób chorych psychicznie. Nie bardzo sobie wyobrażam jak Unicorn z dnia na dzień stworzy miejsca pracy dla tych 20 osób sam mając na etacie ledwie jedną. Gdyby to się udało byłby to sukces na granicy cudu. Unicorn musiał być bardzo przekonujący jeśli komisja uwierzyła, że zatrudniając obecnie jedną osobę jest organizacyjnie, merytorycznie i finansowo przygotowany do zwiększenia zatrudnienia ponad dwudziestokrotnie. A przecież tymi 20 przejętymi z Laboratorium Cogito pracownikami ktoś będzie jeszcze musiał zarządzać, opiekować się, nadzorować terapię. Obawiam się, że te 8 500 zł jakie Unicorn wydawał miesięcznie na wszystkie wynagrodzenia nie starczy na pensję menadżera, gotowego podjąć się takiego wyzwania, na jakie Unicorn się umówił z komisją.
Po trzecie, zasoby. Unicorn nie prowadzi działalności gospodarczej, poza dotacjami ze środków publicznych otrzymuje darowizny i 1% podatku, ale te w większości są wpłacane na wsparcie konkretnego chorego. Stowarzyszenie ma więc bardzo niewiele środków „nieznaczonych”, którymi może w miarę swobodnie dysponować. A przecież ubiegając się o kolejne dotacje potrzebuje ich jako wkładu własnego. Tymczasem sam sezon zimowy w Zielonym Dole generuje wielotysięczne straty, według dotychczasowego najemcy, mogą one wynieść nawet 200 000 zł. Nawet jeśli wojewoda utrzyma dla Unicornu taką samą preferencyjną stawkę czynszu jaką miało Laboratorium Cogito, to przecież samo utrzymanie budynku, który przez kilka miesięcy nie będzie na siebie zarabiał, może zagrozić płynności finansowej Unicornu. A umowa najmu skutecznie wiąże mu ręce, nakazując prowadzenie wyłącznie „działalności pożytku publicznego, jako działalności statutowej”. Regulamin konkursu nic nie mówi o możliwości prowadzenia działalności gospodarczej (której, jak wspominałam, Unicorn i tak nie ma w statucie). Jeśli więc Unicorn chciałby zatrudnić wszystkich chorych psychicznie wyrzuconych z Zielonego Dołu, musiałby to robić jako nieodpłatną lub odpłatną działalność statutową. Czyli znaleźć – i to szybko – ogromne pieniądze.
Chciałabym zobaczyć ofertę, którą Unicorn przekonał urzędników, że zatrudniając obecnie jedną osobę będzie w stanie z dnia na dzień zwiększyć zatrudnienie ponad dwudziestokrotnie, rozszerzyć działalność na całkiem nowy obszar hotelarsko-gastronomiczny i skutecznie zarządzać zespołem dwudziestu chorych psychicznie bez żadnego wcześniejszego doświadczenia z taką grupą beneficjentów. Pracuję w sektorze pozarządowym blisko dwadzieścia lat i takie cuda się nie zdarzały. Obawiam się, że w Zielonym Dole cud też się nie zdarzy.
Gdy wojewoda Miller szukał argumentów uzasadniających wyrzucenie Laboratorium Cogito z Zielonego Dołu, mówił, że jest ono niewiarygodne, że rozpisał konkurs, aby pomóc innym organizacjom, że chciałby, aby z Zielonego Dołu korzystało więcej organizacji, że nie miał wyjścia, bo mu prawo nakazywało rozpisać nowy konkurs. Żaden z tych argumentów nie wytrzymał zderzenia z faktami, a są one takie, że konkurs był zachcianką wojewody, co potwierdzili eksperci Rzecznika Praw Obywatelskich, a także, że organizacje niespecjalnie były zainteresowane Zielonym Dołem, bo zgłosiły się tylko trzy. Ponadto, największym sukcesem konkursu okazało się to, że nowy najemca obiecał kontynuowanie w nim tego co robił dotychczasowy. To po co to wszystko było?
Jerzy Miller chciałby szybko zamknąć temat Zielonego Dołu, ale zamknąć się go nie da dopóki nie zrozumiemy dlaczego. Musiały istnieć powody, dla których Miller postanowił zniszczyć perłę w koronie małopolskiej ekonomii społecznej, igrając ze zdrowiem kilkudziesięciu ciężko doświadczonych osób. Powody, dla których ostentacyjnie zlekceważył nie tylko setki czy tysiące głosów zwykłych obywateli, ale zignorował nawet ministrów, parlamentarzystów i autorytetów.
Pobierz
-
201307261113110245
899025_201307261113110245 ・38.72 kB
-
201308221404400251
907495_201308221404400251 ・38.72 kB
-
201309060945190576
911758_201309060945190576 ・38.72 kB
Źródło: ekonomiaspoleczna.pl