Kto deklaruje największą liczbę godzin pracy w tygodniu? Niepracujące kobiety, które są zajęte o ponad 14 godzin tygodniowo (24%) dłużej, niż panie zajmujące się domem. Za to bezrobotni mężczyźni najwięcej – w wyliczeniu bezwzględnym i w relacji do dochodów gospodarstwa domowego – skłonni byli wydawać na rozrywki.
Badania Doświadczenia na rynku pracy i pozostawania poza rynkiem pracy zostały przygotowane i przeprowadzone przez dr Irinę Tomescu Dubrow, prof. Kazimierza M. Słomczyńskiego i Martę Kołczyńską pod egidą Instytutu Filozofii i Socjologii PAN. Ankieterzy dotarli na początku tego roku do ok. 150 Polaków – podgrupy z grona blisko półtora tysiąca osób objętych badaniem POLPAN, wyselekcjonowanej według demograficznych kryteriów oraz faktu, że w 2008 roku deklarowały brak pracy. Celem badania było wskazanie przyczyn popadania w bezrobocie i mechanizmów wychodzenia z niego.
Wyniki badań trójki naukowców potwierdziły wiele znanych już prawd oraz intuicyjnych lub budowanych na podstawie pojedynczych przypadków przeświadczeń na temat polskiego rynku pracy i naszych uwarunkowań kulturowych. Dla przykładu: osoby, które cztery lata temu były bezrobotne, a teraz mają już pracę, wyraźnie dzielą się według płci, gdy popatrzymy na to jak długo trwał ich ostatni okres pozostawania bez pracy. W przypadku mężczyzn było to przeciętnie 1,11 roku, a jeśli chodzi o kobiety – 2,96 lat.
Kobiety subiektywnie postrzegają własną atrakcyjność na rynku pracy dużo niżej niż mężczyźni – niemal wszystkie osoby, które deklarowały całkowity brak kompetencji oraz umiejętności – zarówno miękkich (m.in. punktualność, umiejętność komunikacji z ludźmi, zdolność do uczenia się) jak i twardych (wiedza związana z danym zawodem), były płci żeńskiej. Nic więc dziwnego, że jeśli chodzi o potencjalne zarobki kobiety wieszają poprzeczkę pracodawcom znacznie niżej: pracujący, ale ciągle poszukujący lepszej pracy mężczyźni za minimalną akceptowalną płacę uznawali 2990 zł, a kobiety – 1875 zł netto (o 37% mniej); wśród niepracujących i jednocześnie poszukujących zatrudnienia te liczby wyglądają podobnie: 2188 zł w przypadku mężczyzn i 1588 zł (o 28% mniej) w przypadku kobiet.
Najciekawsze dysproporcje pojawiły się jednak w czasie pracy, rozbitym na pracę zawodową, dorywczą i obowiązki domowe. W sumie prace dorywcze i obowiązki domowe bezrobotnym kobietom zajmowały tygodniowo aż 73,66 godziny – co oznacza, że z wszystkich analizowanych podgrup (zatrudnieni, zajmujący się domem, niezatrudnieni – w rozbiciu na płcie) były najbardziej zapracowane. Z kolei niepracujący mężczyźni pracowali najmniej ze wszystkich podgrup – 19,67 godziny.
Subiektywna ocena liczby godzin przeznaczanych na pracę i ilości wolnego czasu
Grupy Płeć Deklarowana praca zarobkowa, dorywcza i domowa (w godzinach tygodniowo) Udział badanych uważających, że czasu wolnego mają aż za dużo Pracujący Kobiety 72,71 2,4% Mężczyźni 59,45 3,2% Niepracujący Kobiety 73,66 11,1% Mężczyźni 19,67 46,7% Zajmujący się domem Kobiety 59,48 2,8% Ogółem Kobiety 67,96 4,2% Mężczyźni 46,75 17,4% Razem 61,27 8,5%
Źródło: Doświadczenia na rynku pracy i pozostawania poza rynkiem pracy, Irina Tomescu Dubrow, Kazimierz M. Słomczyński i Marta Kołczyńska
Niezależnie od podgrupy kobiety deklaratywnie zawsze pracowały więcej (potwierdzają to właściwie wszelkie inne badania), a średnia różnica między płciami wynosi ponad 21 godzin tygodniowo, czyli przeciętnie 3 godziny każdego dnia. Natomiast charakterystyczną właściwością niepracujących mężczyzn były – prócz braku zajęć i nadmiernej ilości wolnego czasu – rekordowe deklaracje wydatków na kulturę i rozrywki (od wydatków na spotkania towarzyskie po zakupy książek i wyprawy do kina) dotyczące przedstawianej w ankiecie hipotetycznej rodziny. W grupie tej na taki wskazywano średnio kwotę 414 zł miesięcznie (11,3% miesięcznego dochodu gospodarstwa domowego), czyli była ona wyższa niż w przypadku mężczyźn pracujących (odpowiednio: 317 zł i 9,8%), ale też większa niż u niepracujących (293 zł, 10,3%) i pracujących (375 zł, 10,8%) kobiet oraz kobiet zajmujących się domem (303 zł, 9,3%).
Zaskakujące okazały się dane, które dotyczyły wyceny wartości prac domowych. Średnio ankietowani wyceniali je na 15,4 zł za godzinę. To pozwoliło oszacować np. wartość pracy wykonywanej przez kobiety zajmujące się domem na 3033 zł miesięcznie. Szacując wartość pracy domowej kobiet niepracujących za pomocą tej samej metody, czyli mnożąc wycenę godziny takiej pracy przez liczbę godzin, jakie deklaratywnie przepracowują w miesiącu, uzyskamy kwotę jeszcze większą: 4401 zł. To 2,5-krotnie więcej, niż wynosi faktyczny, uzyskiwany w gotówce, dochód gospodarstwa domowego tych kobiet! – Według mojej wiedzy jest to pierwsze oszacowanie wartości rynkowej prac domowych obliczone podobną metodologią. Okazało się przy tym, że wyceniamy wartość naszych prac domowych podobnie jak wycenia ich wartość rynek – komentował wyniki prof. Kazimierz M. Słomczyński. Przypomniał przy okazji, że wiele krajów, w tym np. Francja, rozważa nowy sposób liczenia PKB z uwzględnieniem m.in. wartości prac domowych, które w obecnej metodologii umykają statystykom.
Wycena czynności domowych
Grupy Płeć Średnia wartość prac domowych (w zł/godzinę) Wartość prac domowych wykonywanych w ciągu miesiąca (w zł) Pracujący Kobiety 16,2 2257 Mężczyźni 16,9 1026 Niepracujący Kobiety 16,5 4401 Mężczyźni 14,1 775 Zajmujący się domem Kobiety 13,3 3033 Ogółem Kobiety 15,1 2945 Mężczyźni 16,0 946 Razem 15,4 2314
Źródło: Doświadczenia na rynku pracy i pozostawania poza rynkiem pracy, Irina Tomescu Dubrow, Kazimierz M. Słomczyński i Marta Kołczyńska
Na co jeszcze zwrócili uwagę badacze? Zdecydowanie najpopularniejszym sposobem poszukiwania pracy jest korzystanie z pomocy rodziny i znajomych (tym sposobem posługuje się 72% poszukujących nowego zatrudnienia), na drugim – przeglądanie ogłoszeń (68%), a dopiero na trzecim – korzystanie z pomocy urzędu pracy (60%). Z pomocy urzędu nie korzystają właściwie osoby zatrudnione i szukające lepszej pracy – tu odsetek wynosi ledwie 28%, co może wynikać z faktu nie tylko niechęci do urzędu jako takiego oraz braku wiary w jego użyteczność, ale także braku wiedzy i świadomości, że zatrudniony także może szukać tam pomocy.
Zdecydowanie najchętniej poszukiwaną formułą zatrudnienia był zwykły etat (bezterminowa umowa o pracę). Podając preferowaną liczbę godzin pracy tygodniowo osoby najostrożniejsze (kobiety zajmujące się domem) deklarowały optymalną liczbę na poziomie 38,8 godziny. Na drugim biegunie byli niepracujący mężczyźni, którzy byli gotowi pracować w sumie 46,4 godziny (czyli przy 5-dniowym tygodniu pracy: 9,3 godziny dziennie). Zatem można wysnuć wniosek, że myślimy o zatrudnieniu w kategoriach etatu i dopasowujemy swoje oczekiwania do takiego właśnie standardu zatrudnienia – osób szukających 3/4 czy 1/2 etatu jest ciągle bardzo niewiele. Pojawia się więc samonakręcający się mechanizm: firmy nie oferują cząstkowych etatów, bo nie ma na nie chętnych, a chętni się nie pojawiają, bo nie ma na rynku zbyt wielu ofert cząstkowych etatów.
Deklaratywnie jesteśmy natomiast całkiem mobilni: 55% badanych było gotowe przeznaczać na dojazdy do pracy 3 godziny dziennie, 42% – spędzać kilka dni w tygodniu po za domem, a 37% – przeprowadzić się tam, gdzie znaleźliby dobrą pracę. Inna sprawa, że tych deklaracji nie zawsze chcemy się trzymać w rzeczywistości…
Łukasz Komuda, bezrobocie.org.pl
Źródło: bezrobocie.org.pl