Przeglądarka Internet Explorer, której używasz, uniemożliwia skorzystanie z większości funkcji portalu ngo.pl.
Aby mieć dostęp do wszystkich funkcji portalu ngo.pl, zmień przeglądarkę na inną (np. Chrome, Firefox, Safari, Opera, Edge).
Publicystyka
Zamężna kobieta, całkowicie zależna od swojego męża, nie miała żadnej ochrony przed konsekwencjami wynikającymi z jego alkoholizmu
Marzena Mendza-Drozd
Wątpliwości co do miejsca kobiet w życiu publicznym pojawiały się nie tylko w środowiskach zewnętrznych wobec ruchu o prawa niewolników. Także w nim samym coraz wyraźniej rysował się podział na tych, którzy rozumieli, że kobiety mają pełne prawo aktywnego uczestnictwa w walce o likwidację niewolnictwa oraz bez problemu byli w stanie zrozumieć konieczność rozszerzenia pierwotnie określonych celów także na prawa kobiet, i na tych, którzy nadal stali na stanowisku, że sprawa niewolnictwa, to sprawa wyłącznie męska. W kolejnym odcinku "Jestem kobietą!" nawiązujemy do pierwszego spotkania dotyczącego praw kobiet, które odbyło się w Stanach Zjednoczonych Ameryki.
Podział ten z czasem okazał się tak silny, że
doprowadził do rozłamu w ruchu abolicjonistów. Jeden ze znanych działaczy ruchu na rzecz praw
niewolników odmówił uczestnictwa w międzynarodowym spotkaniu abolicjonistów w 1840 roku, ponieważ
kobiety zostały z niego praktycznie wykluczone. Miały bowiem znajdować się wyłącznie w ściśle
wyznaczonym sektorze i obserwować przebieg obrad, bez
możliwości zabierania głosu. To wydarzenie dało impuls do podjęcia decyzji, że najwyższy czas
stworzyć stowarzyszenie, którego rolą byłoby rzecznictwo w sprawie praw kobiet. Co prawda minęło
osiem lat, zanim pomysłodawczyniom, którymi były Lucretia Mott i Elizabeth Cady, udało się go
zrealizować, ale jednak w 1848 roku odbyło się pierwsze w Stanach Zjednoczonych Ameryki spotkanie
dotyczące praw kobiet.
Przyczynkiem do
podjęcia decyzji o wspólnym działaniu były jednak nie tylko doświadczenia wyniesione z aktywności w
ruchu na rzecz praw niewolników. Równie ważne okazało się także zaangażowanie kobiet w kampanię
przeciwdziałania nadmiernemu spożywaniu alkoholu. O
ile walka o prawa niewolników wynikała z altruistycznych pobudek, o tyle ta druga wynikała już
bezpośrednio z troski o własne dobro. Trzeba bowiem pamiętać, że zamężna kobieta, całkowicie zależna od swojego męża, nie
miała żadnej ochrony przed konsekwencjami wynikającymi z jego alkoholizmu. Mąż alkoholik mógł bez
żadnych przeszkód wydawać ich wspólne pieniądze, sprzedać posiadany majątek, a także stosować
przemoc zarówno wobec żony jak i ich dzieci. Kobieta w takiej sytuacji była kompletnie bezsilna.
Nie tylko nie mogła obronić siebie i dzieci przed czynnym atakiem, ale także nie miała możliwości
ucieczki. Ograniczone możliwości zarobkowania oraz brak gwarancji prawnych, umożliwiających
zatrzymanie ewentualnie zarobionych pieniędzy, sprawiały, że kobiety, żony alkoholików, znajdowały
się w sytuacji bez wyjścia. Dlatego też tak aktywnie włączały się w działania organizacji, których
celem było ograniczanie spożycia alkoholu.
Ta działalność była
dla nich w bezpośredni sposób związana z walką o ich własne prawa. Dziesiątki tysięcy kobiet
aktywnie zabiegały o wprowadzenie lokalnych i stanowych regulacji, które przyczyniłyby się do
ograniczenia sprzedaży alkoholu. Dzięki temu nauczyły się pracy grupowej, metod politycznego
działania, prowadzenia kampanii społecznych oraz oddziaływania na środowiska tworzące
ustawodawstwo. Tak jak w wypadku ruchu na rzecz zniesienia niewolnictwa, i tutaj kobiety znalazły
się na scenie publicznej. I tak jak w wypadku
zagadnień związanych z niewolnictwem, ich prawo do zabierania głosu było wielokrotnie
kwestionowane. Także w tej sprawie się nie poddały. Zaczęły wydawać własną gazetę, co już samo w
sobie było niezwykłym wydarzeniem, poświęconą początkowo głównie problematyce kobiet będących
ofiarami alkoholizmu swoich mężów. Z czasem jednak coraz częściej podnoszonym zagadnieniem były
prawa kobiet w ogóle aż do propozycji wprowadzenia instytucji rozwodu, jako formy obrony przed
alkoholizmem. Ta propozycja, w istocie przełomowa, oznaczała nie tylko konieczność przekonania
ustawodawców, ale przede wszystkim samych zainteresowanych kobiet. Dodania im odwagi, pokazania
dróg wyjścia z trudnej sytuacji, przekonania, że nie są zupełnie bezsilne.
na podstawie: "Women together. A history in documents of women's
movement in the United States", Judith Papachristou,
1976
Jestem
kobietą! Wydaje się, że
to niewinne oświadczenie. Wypowiedziane zwyczajnie, bez dumy, zażenowania, po prostu: jestem
kobietą. Może nawet zbędne, bo potwierdzające to, co i tak widać. Czy zawsze było tak było? No
właśnie! To ciekawy wątek. Organizacje kobiece, a
zwłaszcza feministyczne, doskonale znają historię ruchu kobiecego. Wiedzą, ile już udało się osiągnąć i co jeszcze zostało do
zrobienia, żeby to proste oświadczenie nie niosło ze sobą zbędnych konotacji, żeby nie dzieliło,
nie wskazywało z góry miejsca w hierarchii społecznej. Dla pozostałych, tych, którzy mają
szczęście, że są kobietą albo to szczęście, że są mężczyzną, ale nie zajmują się tą problematyką na
co dzień, ta historia przemian świadomościowych, nawet
jeśli amerykańska, też może być ciekawa.
Przedruk, kopiowanie, skracanie, wykorzystanie tekstów (lub ich fragmentów) publikowanych w portalu www.ngo.pl w innych mediach lub w innych serwisach internetowych wymaga zgody Redakcji portalu.
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.
Teksty opublikowane na portalu prezentują wyłącznie poglądy ich Autorów i Autorek i nie należy ich utożsamiać z poglądami redakcji. Podobnie opinie, komentarze wyrażane w publikowanych artykułach nie odzwierciedlają poglądów redakcji i wydawcy, a mają charakter informacyjny.