Wyniki prac tzw. Komisji Kennedy’ego, powołanej do przeglądu obowiązującego prawa pod kątem dyskryminacji kobiet, uzupełniały działania Obywatelskiej Rady do spraw Statusu Kobiet i jej odpowiedniki na poziomie stanowym. Przeprowadzane przez te organy analizy i publikowane raporty ciągle sygnalizowały przypadki dyskryminacji kobiet ze względu na płeć. Ten utrzymujący się stan rzeczy przekonał w 1966 roku kobiety do połączenia sił.
Podjęły zatem kolejną próbę współdziałania i
założyły Narodową Organizację Kobiet (NOW), która bardzo szybko
rosła w liczbę członkiń i członków. W 1966 roku liczyła 300 osób, w
kolejnym roku już 1200 a 1974 było to już… 48 000 i 700 oddziałów w
Stanach Zjednoczonych i 9 innych krajach. Wkrótce była także
najbardziej znaną organizacją kobiecą.
Na pierwszej ogólnokrajowej konferencji, w 1967
roku, członkinie i członkowie NOW uzgodnili listę celów i
priorytetów. Wśród nich znalazły się:
- doprowadzenie do przyjęcia przez Kongres poprawki do Konstytucji, dotyczącej Równych Praw i ratyfikacji przez władze stanowe,
- wprowadzenie do prawa podatkowego ulg dla rodzin z dziećmi,
- zagwarantowanie kobietom takiego samego jak mają mężczyźni prawa do edukacji,
- wprowadzenie prawa do kontroli urodzeń poprzez wykreślenie wszelkich zapisów zakazujących lub ograniczających dostęp do informacji na temat antykoncepcji i aborcji.
O tym ostatnim celu ruch kobiecy od dawna już
nie mówił głośno, zajęty bardziej walką z problemami ekonomicznymi
i nierównym traktowaniem na rynku pracy. Teraz znów ten
kontrowersyjny temat powrócił. I znowu nie u wszystkich wywoływał
entuzjazm. Chociaż tym razem nie doszło do wyraźnego rozłamu, to
jednak po raz kolejny wyraźnie zarysowały się różnice. Jedni
chcieli koncentrować się wyłącznie na kwestii równych praw
ekonomicznych, inni jeszcze bardziej ograniczali obszar
zainteresowań do zagadnień pracowniczych, ale tym razem grupa
dążąca do szerokich zmian i daleko idących reform była już
liczniejsza.
Równocześnie z rozwojem Narodowej Organizacji
Kobiet, powstawały inne, bardziej specjalistyczne: Narodowa
Federacja Klubów Kobiet Biznesu, Amerykańskie Akademickie
Stowarzyszenie Kobiet, Narodowa Rada Czarnych Kobiet i wiele
innych. Tym, co je łączyło były prawa kobiet i konieczność
uszczegółowienia ogólnych zapisów wprowadzonych w wyniku prac
komisji powołanej przez Prezydenta Kennedy’ego. Wyraźnie żądały
sformułowania klarownych zasad i wskazówek jak należy wprowadzać w
życie zapisy dotyczące równych płac za taką samą pracę. Żądały
także wprowadzenia zapisów zakazujących podziału stanowisk na takie
„dla kobiet” i „dla mężczyzn”. I osiągnęły ten cel. W 1972 roku
takie wskazówki zostały opracowane. Mówiły wprost, że kobiecie nie
można odmówić zatrudnienia wyłącznie w oparciu o założenie, że
mniej pasuje na dane stanowisko niż mężczyzna i że pracodawca,
współpracownicy czy klienci woleliby na nim widzieć mężczyznę. Te
nowe regulacje zawierały także zakaz umieszczania w ogłoszeniu o
pracę preferencji co do płci, z wyjątkiem oczywistych sytuacji jak
np. poszukiwania aktorki do roli kobiecej czy odwrotnie.
Tyle udało się wprowadzić do obowiązującego
prawa. Pozostawało jeszcze niestety obserwować praktykę działania.
W tej sprawie organizacje kobiece szybko podjęły się funkcji
watchdogów. Sprawdzały, nagłaśniały, alarmowały we wszystkich
przypadkach naruszania lub obchodzenia prawa. I edukowały. Zdawały
sobie sprawę, że tylko wtedy, kiedy większość kobiet będzie
wiedziała o przysługujących im prawach, istnieje szansa na
prawdziwą ich realizację. Prowadziły więc kampanie informacyjne,
organizowały szkolenia i drukowały ulotki. Podjęły także kwestię
dyskryminacji kobiet w toczących się przed sądem sprawach. Były
aktywne na wszystkich frontach. I osiągnęły kolejny cel: w 1973
roku, w wyniku współpracy i nacisku wszystkich liczących się
organizacji kobiecych, Kongres przyjął poprawkę do Konstytucji
dotyczącą Równych Praw.
na podstawie: “Women together. A history in
documents of women’s movement in the United States”, Judith
Papachristou, 1976.
Jestem kobietą! Wydaje się, że to niewinne oświadczenie. Wypowiedziane zwyczajnie, bez dumy, zażenowania, po prostu: jestem kobietą. Może nawet zbędne, bo potwierdzające to, co i tak widać. Czy zawsze było tak było? No właśnie! To ciekawy wątek. Organizacje kobiece, a zwłaszcza feministyczne, doskonale znają historię ruchu kobiecego. Wiedzą, ile już udało się osiągnąć i co jeszcze zostało do zrobienia, żeby to proste oświadczenie nie niosło ze sobą zbędnych konotacji, żeby nie dzieliło, nie wskazywało z góry miejsca w hierarchii społecznej. Dla pozostałych, tych, którzy mają szczęście, że są kobietą albo to szczęście, że są mężczyzną, ale nie zajmują się tą problematyką na co dzień, ta historia przemian świadomościowych, nawet jeśli amerykańska, też może być ciekawa.