Uczniowie jednej szkoły pisali rozdział książki i przekazywali ją uczniom innej. Tamci dopisywali kolejny fragment. Tak powstała „Tajemnica palędzkiego lasu” – książka, w której powstanie zaangażowało się jedenaście szkół i trzydziestu dwóch uczniów. Wszystko zorganizowali pracownicy Gminnej Biblioteki Publicznej w Dopiewie.
Jeszcze kilka lat temu Anna Dorna, politolożka z duszą społecznicy, pracowała jako menedżerka eksportu i logistyki. Rok temu trafiła do Gminnej Biblioteki w Dopiewie (województwo wielkopolskie, blisko Poznania). – Szybko przekonałam się, że biblioteka nie jest nudnym miejscem. Odkryłam w niej duży potencjał. Chciałam go jakoś wykorzystać – mówi.
Piszemy książkę
Postanowiła zachęcić uczniów pobliskich szkół do wspólnego napisania książki. – Jestem idealistką. Marzy mi się, aby wspólne pisanie stało się modne, tak jak dziś modne jest pisanie na Facebooku – mówi Anna Dorna. – Takie doświadczenia otwierają umysł, wzbogacają słownictwo, no i po prostu zbliżają ludzi.
Początkowo chciała, aby uczniowie pobliskich szkół odwiedzali bibliotekę, zabierali książkę, czytali ją i dopisywali własne fragmenty. – Logistycznie to byłoby jednak nie do zrealizowania – przyznaje. Postanowiła więc zaangażować lokalne szkoły: dwa gimnazja i dziewięć podstawówek. Każda miała napisać własny rozdział i przygotować jedną lub dwie ilustracje. Wyjątkiem była szkoła w Dopiewcu. – Chodzą do niej uczniowie tylko trzech pierwszych klas podstawówki. Są zbyt młodzi, by napisać własny rozdział. Poprosiliśmy ich o przygotowanie samych ilustracji – opowiada pomysłodawczyni projektu.
Pomysł wspólnego napisania książki spodobał się dyrektorom szkół. Każdy wyznaczył koordynatorkę (raz była nią polonistka, raz bibliotekarka), która dbała o to, aby uczniowie zdążyli napisać rozdział w ustalonym wcześniej terminie. Zgodnie z regulaminem, mieli dwa tygodnie na napisanie od pięciu do dziesięciu stron opowiadania.
Pierwszy rozdział był wyjątkowy – napisał go Tomasz Kruczek, autor książek dziecięcych i młodzieżowych, mieszkaniec Dąbrówki. – Nakreśliłem tę opowieść w taki sposób, aby dzieciaki mogły z łatwością poprowadzić ją dalej w dowolnym kierunku – mówi autor. Wymyślił więc troje bohaterów: rodzeństwo i chłopaka w zielonej, trochę za dużej kurtce. Celowo nie nadał im imion. Napisał, że młodzi, jadąc do szkoły autobusem, zauważyli w polu przy lesie dziwny błysk. Postanawiają sprawdzić po lekcjach, co to takiego.
Nasz rozdział
Każda ze szkół pracowała nad rozdziałem na swój sposób. – Nie ingerowałam w to. Zachęcałam jedynie nauczycieli, żeby spróbowali zaangażować w pisanie rozdziału jak najwięcej uczniów – mówi Anna Dorna.
W podstawówce w Więckowicach zawiązało się koło literackie. Nauczycielka spotykała się z uczniami co dwa tygodnie, jak tylko któraś ze szkół skończyła swój rozdział. Czytali nowe fragmenty i zastanawiali się, czy napisaliby podobnie, czy może poprowadziliby fabułę w zupełnie innym kierunku.
– Ja zaproponowałam udział w projekcie wyłącznie tym najstarszym uczniom – opowiada Katarzyna Michalska-Jurdeczka, polonistka ze Szkoły Podstawowej im. Kazimierza Nowaka w Dąbrówce. – Obawiałam się, że jeśli sprzedam ten pomysł wszystkim klasom i każdy zacznie pisać opowiadania, będzie nam niezwykle trudno wybrać to najlepsze.
Do Katarzyny Michalskiej-Jurdeczki zgłosiły się trzy ochotniczki. – Poprosiłam je o napisanie próbki tekstu i przygotowanie pomysłów na to, jak mogłaby potoczyć się akcja książki – opowiada nauczycielka. – Gdy spotkałyśmy się następnym razem, okazało się, że jedna z dziewczyn napisała od razu cały rozdział. Jej wersja spodobała się pozostałym uczennicom. Mimo wszystko uznały, że chciałyby rozbudować ją o kilka swoich pomysłów. Jedna z nich przygotowała również własną ilustrację.
Dziecięca fantazja
Jednym z bohaterów „Tajemnicy palędzkiego lasu” jest prof. Dzieduszycki. – Gdy przeczytałam to po raz pierwszy, zastanawiałam się, skąd takie nazwisko. Nie mogli nazwać go Kowalski albo Nowak? – opowiada Anna Dorna. Z ciekawości wpisała nazwisko w wyszukiwarkę internetową i okazało się, że od 1881 roku hrabia Dzieduszycki był właścicielem gminy Dopiewo. – To wspaniałe, że uczniowie zainteresowali się historią naszej gminy – cieszy się pomysłodawczyni projektu. – Mało tego, wspomniany prof. Dzieduszycki (starszy, siwy pan w okularach) przypominał mi dyrektora szkoły, której uczniowie wymyślili tę postać. Gdy spytałam o to polonistkę, przyznała, że inspiracją był pan dyrektor i zaznaczyła, że był to pomysł jej uczniów.
Jeszcze innym bohaterem książki jest postać Kśniegulka – włochatego stworka, który mówi własnym językiem – po „kangielsku”. Wszystkie wyrazy rozpoczyna literą „k”. „Kpodążajcie kza kśladami kstóp” – pisze Kśniegulek w jednej z wiadomości do uczniów. – Tacy wyjątkowi bohaterowie to najlepszy dowód na to, że książkę pisała młodzież. Tego nie wymyśliliby ani nauczyciele, ani rodzice – śmieje się Anna Dorna.
Finał
Ostatnia szkoła oddała rozdział wraz z końcem roku szkolnego. Zakończenie dopisał Tomasz Kruczek, który rozpoczynał całą historię. – Czytanie tej książki sprawiło mi dużą radość. Niezwykle ucieszyło mnie to, jak rozbudowaną wyobraźnią popisali się uczniowie. Każdy rozdział był nowym zaskoczeniem – wspomina. – Są tam wątki kryminalne, miłosne, fantastyczne i historyczne. Kiedy dostałem tę książkę do ręki, bardzo trudno było mi zamknąć to wszystko w klamrę – przyznaje.
Spotkanie podsumowujące książkowy projekt odbyło się na początku nowego roku szkolnego. Do biblioteki w Dopiewie przyjechali uczniowie zaangażowani w powstawanie książki, by dowiedzieć się, jak zakończyła się ta historia. – Nasze dziewczyny czuły się dumne i docenione. Ilustracja jednej z nich znalazła się na okładce książki! – opowiada Katarzyna Michalska-Jurdeczka.
Wszyscy autorzy i szkolne koordynatorki otrzymali po egzemplarzu książki. Rozesłano ją również do szkolnych bibliotek w gminie i bibliotek publicznych w całym powiecie. Informacja o książce pojawiła się też w lokalnych mediach. Polonistka z podstawówki w Dąbrówce bardzo chciałaby, żeby taki projekt jeszcze się kiedyś powtórzył. – Tym razem zaangażowałbym do niego więcej uczniów – deklaruje. Anna Dorna nie wyklucza kolejnej edycji. Na razie myśli jednak o akcji promocyjnej, która zachęci mieszkańców do czytania „Tajemnicy palędzkiego lasu”. Książkę można wypożyczyć albo kupić w dopiewskiej bibliotece. Do tej pory rozeszło się już około 50 egzemplarzy.
Program Rozwoju Bibliotek jest wspólnym przedsięwzięciem Fundacji Billa i Melindy Gates i Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności, a jego realizatorem jest Fundacja Rozwoju Społeczeństwa Informacyjnego.
Źródło: Fundacja Rozwoju Społeczeństwa Informacyjnego